Nad Starym Królestwem zbiera się magiczna mgła. Posłanniczka zła, posłuszna Panu, dzierży w swych granicach cienie zmarłych i nekromantkę Chlorr. Wraz z nią, nadszedł czas największej próby dla Abhorsena – Sabriel i jej małżonka. Tylko czy nie są jeszcze zbyt niedoświadczeni, mimo wieku i burzliwych przeżyć? Czy ich następcy są gotowi, by przejąć na swoje barki ten przytłaczający ciężar? „Powołaniem Abhorsenów, z racji urodzenia; przynależnych obowiązków, było strzeżenie granic ustanowionych pomiędzy Życiem a Śmiercią. Ród ich korzystał z pomocy Wolnej Magii i potrafił porozumiewać się z duchami Zmarłych za pomocą specjalnych dzwonków. Nie byli to jednak ani nekromanci, ani czarownicy.”
Pierwszym był Abhorsen, ale jego czasy minęły już dawno. Pozostawił po sobie córkę Sabriel, której moc i umiejętności sprawiły, iż Stare Królestwo ponownie zyskało władcę. Ona i Touchstone stanowią nie tylko dobraną parę, ale i bardzo dobrych władców. Także ze swoich dzieci mogą być prawdziwie dumni. Niestety, żadne z nich ani syn, ani córka, nie odziedziczyło talentów po matce. Żadne z nich, nie może być kolejnym Abhorsenem. Wybraną jest Clayra o imieniu Lirael. Ta, która okazała się być siostrą Sabriel, która miała być widzącą, ale jednak przeznaczenie chciało inaczej. Jednak to ona ponownie sprowadziła na ten świat magiczną sukę, która stanowi kontrastową partnerkę dla innego zwierzaka, pomocnika Abhorsenów – kota Moggeta. Osobnika o dwojakiej osobowości, który od dawna zamieszkiwał Dom Abhorsenów.
Dom, w którym teraz ukrywają się zwierzęta i dwoje ludzi: Clayra i syn króla. Dom, który stał się więzieniem... Więzieniem, do którego nie przenikną wieści o śmierci królewskiej pary. Pary, która starała się z taką siłą i oddaniem, nie dopuścić do konfliktu dwóch światów przedzielonych murem. Nie dopuścić do rozwoju zła, do przeniknięcia go ze Starego Królestwa do Ancelstierre – krainy prawie współczesnej. Krainy, która postanowiła zmienić Królestwo w zbiornik odpadów. Ludzkich.
Taki zastajemy świat w trzecim tomie trylogii Gartha Niksa. Dwojaki, przenikający się. Odnajdujemy w nim wpływy wielu twórców fantasy, jak choćby Mercedes Lackey czy samego Mistrza Śródziemia, J. R. R. Tolkiena. Świat fantastyczny, w którym co prawda zabraknie elfów, ale za to problemów ze Zmarłymi mamy pod dostatkiem. Tutaj, w ostatnim tomie, autor komplikuje wszystko jeszcze bardziej, gmatwa i tak niełatwą historię, z mitologię starożytnych. Egipt jest widoczny w magii i wierzeniach tego podzielonego murem świata. Pies, to ożywiona figurka. Pierwsze takie spotykamy właśnie w Starożytnym Egipcie. Sam kot, wprost uosobienie ducha Egipcjan. I wiara w życie, oraz drogę przez kolejne bramy... To także odnajdziemy w mitologii Egiptu.
Sabriel, Lirael oraz Abhorsen to wspaniałe fantasy. Opierające się na magii dzwonków. Skomplikowane, w którym jednak wspaniale zachowano odrębność dwóch światów (Ancelstierre i Starego Królestwa). Jakby naszego, zwyczajnego, gdzieś zagubionego w dwudziestoleciu międzywojennym oraz na wskroś magicznego, w którym jednak zagrożeniem są tylko zmarli i magia prawdziwych nekromantów. Świata, który przeżył wiele w tych trzech tomach. Na nowo odzyskał władcę, wychował nowego obrońcę oraz przedstawił się, choć jednak nie odkrywając wszystkich kart. Możliwe, iż świat Gartha Niksa jeszcze da o sobie znać... Tak, to całkiem możliwe.