„Molly Moon była przecież zwyczajnym zerem: oczy miała jakby rozbiegane, nos jak kartofel, ręce i nogi jak patyki a ubrania niechlujne. Ci takiego niezwykłego wszyscy w niej widzieli...”? A jednak, Molly Moon była kimś i potrafiła bardzo wiele. Nadal, mimo że tak naprawdę swojej hipnotyzerskiej mocy nie wykorzystywała od dawna. A wszystko dlatego, że tak sobie obiecali z Rockym po wszelkich kłopotach i wariactwach, które były ich udziałem w Nowym Jorku. Zresztą - po co miałaby kogokolwiek hipnotyzować? Przecież, nawet przez te jej „rozbiegane oczy”, mogła zobaczyć bardzo wiele. Na przykład odnowiony Hardwick House, który przekształcił się w na wpół wyremontowany Dom Szczęścia. W jego wnętrze, w które teraz dzieci dawnego Domu Podrzutków mogły się wtulić i odnaleźć wzajemną miłość i oddanie. Mogła spojrzeć na ulubioną suczkę Petulę i przyjaciela Rocky’ego, oraz inne dzieci, które miały to, czego pragnęły.
Niestety zdobyte przez nią pieniądze, między innymi na czasowej fascynacji musicalem „Gwiazdy na Marsie”, topnieją. I Molly nie ma pojęcia skąd wziąć nowe. A tyle jest jeszcze do zrobienia, by sieroty miały prawdziwy dom. Jak przysłowiowe szczęście w nieszczęściu, przychodzi jej porwanie jej dawnej rywalki Dawiny i pojawienie się, po długiej nieobecności tajemniczej bibliotekarki Lucy Logan. Dziwnie poszkodowanej przez los i mającej przerażające wieści. Okazuje się, że genialny hipnotyzer i miliarder z Los Angeles, Primo Cell, ma zamiar zawładnąć światem. Znaczy się w niedalekiej przyszłości, a na razie postanowił zahipnotyzować wszelkie sławy tylko po to, by zdobyć finanse na swoją kampanię prezydencką. A potem... Potem stać się panem Ziemi.
Molly Moon wraz z całą menażerią zwierzęco – ludzką wybiera się do Los Angeles, tuż przed wręczeniem Oskarów. Wkracza w żar pustyni i raj dziwnego, niskiego miasta, by pomieszać szyki Cellowi. Wkracza odważna, ale jednak wątpiąca w swoje siły, na dodatek obdarzona dziwnym, chłodnym uczuciem oraz darem zatrzymywania świata. Darem, który pozwala jej działać, gdy wszyscy inni nie istnieją. Który może jej pomóc i ma coś wspólnego z pewnym kamieniem...
Tak naprawdę, to druga część przygód sierotki – hipnotyzerki, jest kapitalną sprawą na lato. Nawet jeżeli będzie deszczowe. Po pierwsze dlatego, że dzięki okładce ożywającej w sztucznym świetle, książki nie można, nie da się jej ominąć na półce, po drugie dlatego, że naprawdę nie jest zła, a po trzecie po to, by uczestniczyć w nieźle zarysowanej historii magiczno-sensacyjnej. Historii, która ma dobry początek i zaskakujący koniec. Barwnej, gorącej, a co ważniejsze, niejednostajnej. Bo przecież nie tylko Molly jest tutaj ważna. Podobnie szalona i istotna jest Petula, Rocky, czy reszta ich przyjaciół. Wszyscy istnieją, by świat panny Moon był naprawdę interesujący. Świat dziewczynki, która potrafi czynić cuda, wydobywać z ludzi dobro, i kształtować je tak, by pozostało na zawsze... i pomagało dzieciom. Bo to one są najważniejsze. O tym doskonale wie autorka, która wychowała się w dużej rodzinie, i sama jest matką. Autorka, której udało się nie zapomnieć jak to jest, gdy ma się jedenaście lat i bardzo dużo
na głowie.