Historia pod lupą…szkoda, że za małą
Historia jako dziedzina nauki gromadząca swoje zasoby wiedzy nie na podstawie wymiernych wyników badań i doświadczeń, lecz w dużej mierze w oparciu o źródła subiektywne, którymi są relacje kronikarzy czy komentarze publicystów, stanowi wyjątkowo podatną glebę, na której z łatwością rodzą się i rozrastają wszelkie domysły i nieścisłości. Każda próba zdemaskowania i skorygowania takich „mitów, błędów i oszustw” budzi więc zrozumiałe zainteresowanie, niezależnie od tego, czy chodzi o utajnione z jakichś powodów ważne fakty i dokumenty z bardzo bliskiej przeszłości, czy o drobne szczegóły z życia jakiejś postaci historycznej, niekoniecznie nawet mające wpływ na nasz osąd tej postaci jako całości.
Brytyjscy autorzy podjęli się niełatwego zadania krytycznej analizy i reewaluacji ok.150 zagadkowych lub kontrowersyjnych tez, dotyczących osób i wydarzeń znanych nam mniej lub bardziej ze źródeł obejmujących ostatnią ćwiartkę drugiego tysiąclecia naszej ery. Śledząc ich rozważania, mamy okazję skonfrontowania pewnych stereotypów funkcjonujących w świadomości zbiorowej Europejczyków (bo też głównie do historii Europy lub do popularnych w tej części świata poglądów znajdziemy tu odwołania) z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń, odtworzonym na podstawie dostępnych dziś materiałów. Zdecydowana większość zagadek i pytań dotyczy historii Wielkiej Brytanii oraz krajów wchodzących z nią w interakcje polityczne na przestrzeni owych 250 lat; tylko pojedyncze teksty zgłębiają przeszłość Europy Środkowej i Wschodniej, terenów położonych wokół basenu Morza Śródziemnego lub na odleglejszych kontynentach. Ten anglocentryzm, zrozumiały ze względu na narodowość autorów, którym najłatwiej wszak tropić nieścisłości i omyłki
dotyczące wydarzeń, w jakie uwikłana była ich własna ojczyzna, może trochę irytować czytelnika wywodzącego się z krajów słowiańskich; „przecież i u nas działa się historia, często wcale nie mniej tajemnicza i zawikłana, wcale nie mniej zniekształcana przez potomnych – lecz, jak zawsze, znów nas zbagatelizowano!” – gotów on zakrzyknąć, przestudiowawszy spis treści. Jednak po pewnym zastanowieniu i zapoznaniu się z przedmową nie powinien mieć pretensji do autorów, którzy wszakże nie obiecywali, że na niespełna czterystu stronach zmieszczą analizę wszystkich niedokładności i przekłamań, jakie przytrafiły się podczas zapisywania liczącej parę tysięcy lat historii ludzkości… Nie uzurpowali też sobie praw do „nieomylności w wykrywaniu błędów ani wszechwiedzy przy ich korygowaniu”, ani do przekonania czytelników, że zawsze „potrafią odróżnić błąd od niewłaściwej interpretacji lub mit od legendy”. Wiedząc o tym, będziemy mogli potraktować ich książkę jako jedno z wielu ciekawych źródeł, uzupełniających wiedzę z
zakresu dziejów Europy i Stanów Zjednoczonych.
Pewne tematy mogą być przy tym dla nas zupełnym novum, nie wchodząc w zakres nauczania historii na poziomie licealnym lub będąc w tym programie zaszczycone jedynie marginalnymi wzmiankami, bez podawania szczegółowej chronologii wydarzeń czy też biografii osób w nie zaangażowanych – toteż podczas lektury dobrze mieć pod ręką jakąś pozycję typu encyklopedycznego, czy też obszerniejsze opracowanie w rodzaju Europy Daviesa (oczywiście uwaga ta nie odnosi się do pasjonatów historii ani osób zawodowo z nią związanych). I choć osobiście bardziej odpowiada mi styl pisania Daviesa, uważam dzieło Raynera i Stapleya za cenne uzupełnienie tego, czego dotychczas dowiedziałam się o przeszłości krajów, do których partnerskiego związku dołączyła niedawno moja własna ojczyzna. Z przyjemnością powitałabym analogiczną inicjatywę rodzimych historyków...choć obawiam się, że byłaby kolejną kością niezgody między zwolennikami skrajnych interpretacji…