Trwa ładowanie...

Hibo Wardere: dzieci nie mają rasy, religii, są niewinne.

Miała sześć lat, kiedy na polecenie własnej matki została brutalnie obrzezana. O mało nie straciła wtedy życia. Jako osiemnastolatka Hibo Wardere przeniosła się do Londynu. Dziś jest zaangażowana w rządowy program walki z okaleczaniem kobiecych narządów płciowych. Bo ten proceder wciąż trwa. Długo milczała. Nam opowiada o tym, w jaki sposób ratuje zdrowie, a może i życie dzieci.

Hibo Wardere: dzieci nie mają rasy, religii, są niewinne.Źródło: Dariusz Kadej
d38szj4
d38szj4

Rachela Berkowska: ”Mamo, dlaczego mi to zrobiłaś?” - zadałaś jej to pytanie?

Hibo Wardere: Od tamtego koszmarnego dnia, postanowiłam każdego ranka przy śniadaniu pytać: ”Mamo, dlaczego na to pozwoliłaś?” Czasami mnie ignorowała, czasami rzucała we mnie butem. Odpowiedziała, kiedy miałam szesnaście lat: ”Zostałaś okaleczona dlatego, że to samo przytrafiło się mnie, wcześniej mojej mamie, a twojej babci, a przedtem jeszcze jej mamie. Pochodzimy z szanującej się rodziny. To rodzina dziewic. Nasz honor jest ważny - musiałam bronić twojego honoru.

Co znaczy - rodzina dziewic?

Znaczy, że każda młoda kobieta z tej rodziny wychodząca za mąż, jest w stanie udowodnić, że była dziewicą. Po pierwszym stosunku widać krew. Podczas tamtej rozmowy z mamą nie wiedziałam nawet, co znaczy słowo: dziewica. Ona też nie użyła słowa seks. Powiedziała: ”Upewniamy się, żebyś przed ślubem nie była z żadnym mężczyzną. To twoja czystość, twój honor”. Ze względu na moją religię (red. muzułmańską) i tak już rozumiałam, że jakikolwiek kontakt z mężczyzną, pozwolenie mu na dotykanie się, jest ”haram”, czyli zakazane. Wiedziałam, że gdyby do tego doszło, poszłabym do piekła. Mama nie musiała mówić słowa o seksie. Wystarczyłoby, żeby powiedziała, że spłonę w piekle, uwierzyłabym.

Ten kobiecy świat, który znałaś, bardzo się różnił od męskiego?

W domu widziałam same kobiety. Sprzątały, gotowały i opiekowały się dziećmi. Patrzyłam na mężczyzn, którzy wstawali rano, wychodzili do pracy, wracali na obiad i znów wychodzili. Nie robili nic poza tym. To na kobiety spadały wszystkie zadania domowe. Uważałam, że to zwyczajnie niesprawiedliwe. Zapytałam: ”Mamo, dlaczego my nie mogłybyśmy chodzić do pracy?”. Strasznie się oburzyła, odpowiedziała, że to jest nasza rola, zadanie. Porządek, którego absolutnie nie wolno mi podważać. Zawsze powtarzała, że rolą kobiety jest być piękną, mieć dzieci i zapewniać ciepło domowego ogniska. Protestowałam, tłumaczyłam jej, że chcę zostać lekarką, policjantką, robić karierę. Była wyraźnie przerażona, kiedy tego słuchała, jej twarz pochmurniała. Zabraniała mi takich myśli. Inaczej traktowała moich braci. ”Ty będziesz królem, szefem, a ty kimś bardzo ważnym” - powtarzała im. Nigdy nie usłyszałam od niej czegoś podobnego. Zawsze byłam dociekliwa i mama pozwalała mi zadawać pytania. Chyba nawet lubiła we mnie tę część, akceptowała ją, chociaż nie zgadzała się z moim postrzeganiem świata. Wychowaliśmy się z braćmi w tym samym domu, ale traktowano nas w mocno odmienny sposób.

A potem wydarzyła się wojna. To z jej powodu uciekłaś z Somalii do Londynu.

Mówię to z ciężkim sercem, ale wojna mnie uratowała. W pewien straszny sposób. Zniszczyła miliony istnień, ale uratowała moje, ocaliła Hibo. Po obrzezaniu postanowiłam, że nigdy nie wyjdę za mąż, nie będę miała dzieci. Gdybym urodziła córkę, w żaden sposób nie byłabym w stanie uchronić jej przed tym samym strasznym losem. A dla mnie najważniejsze było ocalenie zdrowia i życia moich przyszłych dzieci. Gdybym została w Somalii, pewnie zostałabym na siłę wydana za mąż, najprawdopodobniej za kuzyna. I wtedy popełniłabym samobójstwo. Tak sobie to obmyślałam. Kiedy wybuchła wojna, ojciec powiedział matce: ”Zabierz dzieci do Kenii. Jak się uspokoi, wrócicie do Somalii”. Ale wojna się nie uspokajała, a ja podjęłam decyzję - nigdy w życiu nie wrócę do domu. Pierwszego grudnia 1979 roku wylądowałam Wielkiej Brytanii. Tamtego dnia czułam, że urodziłam się na nowo. Poczułam, że Bóg wysłuchał wszystkich moich próśb i naprawdę się mną opiekuje.

d38szj4

Ile miałaś wtedy lat?

Osiemnaście, wiele wycierpiałam fizycznie i psychicznie. Byłam pełna złości, gniewu, rozpaczy. Ale też wiedziałam, że zaczyna się dla mnie nowe życie i nie będę się oglądać za siebie. Chodziłam po ulicach Londynu. Nigdy wcześniej nie widziałam aż tylu białych ludzi. Nie znałam wtedy ani jednego słowa po angielsku, więc byłam przerażona, ale jednocześnie podekscytowana, bo otwierał się przede mną nowy rozdział. Było zimno, przyjechałam w końcu z Afryki i miałam wrażenie, że zamarzam od środka. Witryny sklepów mrugały bożonarodzeniowymi dekoracjami, patrzyłam na to i chłonęłam jak dziecko. Byłam zachwycona, ale też rozdarta wewnętrznie. Myślałam o tym, że jeśli kiedyś się zakocham, będę mogła wyjść za mąż z miłości. Za człowieka, którego sama wybiorę. A jeśli urodzą nam się córki, będą bezpieczne. Wielka Brytania darowała mi wolność. Po raz pierwszy miałam na sobie jeansy i kiedy tak chodziłam po ulicach, zadawałam sobie pytanie - czy ci ludzie, których mijam wiedzą, że czegoś mi brakuje, w pewien sposób jestem niepełną kobietą? Nie opuszczałay mnie myśli o obrzezaniu.

Mogę o nie zapytać? Na czym dokładnie polega?

O sposobie, w jaki zostałam okaleczona, mówi się: infibulacja. To pozbawienie łechtaczki, warg sromowych oraz całkowite zaszycie. Zostaje dziurka, tak maleńka, że mogłaby się przez nią zmieścić co najwyżej zapałka. Kiedy już zaczęłam miesiączkować, każdy okres był absolutnym koszmarem. Cierpiałam tak bardzo, że pewnego razu, jeszcze w Somalii, mama musiała zabrać mnie do szpitala. Lekarze zdecydowali, że trzeba mnie troszkę ”otworzyć”, żeby dać ujście krwi. ”W przeciwnym razie może wdać się infekcja i dziewczynka może umrzeć” - mówili mojej matce. Nie wierzyłam w to co od niej usłyszałam: ”Jeżeli Hibo umrze, znaczy, że taka była wola Boża i jej czas na Ziemi dobiegł końca. Nie zgadzam się na rozszywanie, musimy uszanować wolę Boga”.

Na szczęście przeżyłaś.

Nie tylko okres był strasznym doświadczeniem. Każde siusiu robiłam przez pięć, albo dziesięć minut, dosłownie po kropelce. Kiedy przyjechałam do Wielkiej Brytanii, coś się we mnie zmieniło, chciałam poczuć się jak normalny człowiek. Postanowiłam pójść do lekarza. W przychodni wypowiedziałam jedno z dwóch znanych mi wtedy słów: doktor. Przyjęła mnie piękna, młoda pani doktor. Nie miałam pojęcia co dalej, więc tylko wskazałam moje krocze mówiąc: problem. Pokazała dłonią na kozetkę. Położyłam się i przyszedł ten najgorszy moment. Bardzo nie chciałam rozszerzyć nóg. Ona prosiła, ja się opierałam. Coś tam mi tłumaczyła, była bardzo delikatna i wolniutko rozpychała moje nogi coraz szerzej, aż w końcu zobaczyła z czym przyszłam. Patrzyłam na nią przez cały czas i widziałam, jak cała krew odpływa jej z twarzy. Podeszła do umywalki i ochlapała ją wodą. A potem napisała na karteczce: 15.00. Wróciłam następnego dnia o trzeciej po południu. Tym razem w gabinecie czekała somalijska tłumaczka. Ale wcale nie było przez to łatwiej.

iStock.com
Źródło: iStock.com, fot: ninamalyna

Praktykowane od tysięcy lat w Afryce obrzezanie kobiet, dotarło z emigrantami do Europy - Paryża Londynu...

d38szj4

Co wydarzyło się w gabinecie?

— Czy mogłabyś przekazać lekarzom, żeby mnie otworzyli, chciałabym znów normalnie oddawać mocz — poprosiłam tłumaczkę.

Kobieta usłyszawszy, że zostałam obrzezana i chcę to w miarę możliwości naprawić, powiedziała tylko:”Słucham? Powtórz”.

— Dobrze słyszałaś, co powiedziałam. Jestem u lekarza i chcę otrzymać pomoc. Chcę, żeby mnie otworzyli — byłam zdecydowana.

Popatrzyła na mnie zimno i odpowiedziała po somalijsku, że tłumaczyć nie zamierza: ”Nie będę uczestniczyć w tym, jak odbierasz honor swojej rodzinie. Nie przyłożę do tego ręki”. W tym momencie poczułam, że chociaż od granic Somalii dzielą mnie tysiące kilometrów, wcale nie uciekłam. I zaczęłyśmy się kłócić. Krzyczałam, płakałam, w końcu lekarka poprosiła, żebym poczekała na zewnątrz. A potem zza drzwi słyszałam, jak sama kłóci się z tłumaczką. Były tak głośno, że słyszała je cała poczekalnia. Ta pani doktor zrobiła dla mnie coś, czego nigdy nie zapomnę. Najpierw pomogła mnie ”otworzyć”. A potem każdego zaglądała do mojego hostelu, który znajdował się za rogiem i sprawdzała, czy nie wdała się jakaś infekcja.

d38szj4

Co czułaś po zabiegu?

To uczucie, kiedy pierwszy raz od tylu lat, mogłam usiąść na toalecie i normalnie się wysiusiać, było absolutnie niesamowite. Siedziałam tam i płakałam. Kotłowało się we mnie mnóstwo emocji. Ktoś powie, co tu przeżywać, przecież to tylko siusiu. To było dużo więcej. Cieszyłam się, że odzyskałam kontrolę nad własnym ciałem. Z drugiej strony myślałam: ”Boże, coś ty zrobiła? Co oni o tobie pomyślą?” I sama sobie odpowiadałam: ”Przecież jesteś na Zachodzie, w ’białym świecie’, tutaj nic ci nie grozi, uspokój się”. Wdawałam się w długie dyskusje sama ze sobą: ”Co pomyśli o mnie moja rodzina? Przecież im nie powiem”.

Jak zareagowała rodzina?

Nigdy z nimi o tym nie rozmawiałam. Nie przyznałam, że to zrobiłam. Wiedziałam z czym to będzie się wiązać, z jakimi konsekwencjami. To była moja decyzja, decyzja Hibo, dotycząca mojego ciała i nie musiałam się z tego nikomu tłumaczyć. Zanim zostałam okaleczona, mama była całym moim światem. Kochałam w niej wszystko. Nie wyobrażałam sobie bez niej życia. W dniu, kiedy zostałam okaleczona, mama stała przy mnie. Krzyczałam, a ona stała i patrzyła. Wołałam ją po imieniu, błagałam, żeby mi pomogła. Nie zrobiła nic, odwróciła wzrok. Tamtego dnia zostałam zarżnięta jak zwierzę. Kiedy jesteś dzieckiem i musisz patrzeć na własne nagie ciało, tryskającą krew, odczuwać cierpienie i nic cię przed tym nie chroni, a osoba, którą najbardziej na świecie kochałaś, której najbardziej w świecie ufałaś, nie robi nic, żeby ci pomóc. Taka sytuacja niszczy. Cały mój świat rozpadł się na kawałki. W ciągu kilku minut straciłam do niej całą miłość. Od tamtej pory za każdym razem, kiedy na nią patrzyłam, widziałam swoje cierpienie, ból, poniżenie, przypominałam sobie histeryczny płacz. Matka stałą się symbolem krzywdy, której doświadczyłam. Miałam wrażenie, że to, co przeżyłyśmy wcześniej było kłamstwem, oszukała mnie, wcale jej nie znałam. Od tej pory tylko szanowałam matkę, ponieważ w kulturze, w której dorastałam, należy szanować swoich rodziców.

Wbrew sobie?

Tak, ale cały mój gniew, nienawiść i cierpienie towarzyszyły mi bez przerwy. Wyszłam za mąż, urodziłam dzieci. To było moje nowe życie. Zamknęłam drzwi za poprzednim. Nie miałam w domu lustra, nie chciałam na siebie patrzeć. Przechodziłam depresję, choć wtedy nie potrafiłam tak tego nazwać. Postanowiłam, że skupię się na dzieciakach, będę sprzątać, gotować. Zamknęłam się w czterech ścianach. Nie chodziłam nawet po zakupy. Prosiłam o to męża. Był dla mnie, jak terapeuta, zawsze wysłuchiwał, rozmawialiśmy o wszystkim. Kiedy nasze najmłodsze dziecko poszło do szkoły, pojawił się problem, nie miałam czym wypełnić czasu. Wybrałam się więc do szkoły z pytaniem, czy mogłabym pomagać, jako wolontariuszka. To dość powszechne w brytyjskich szkołach. Dyrektor wyraźnie zaciekawiony zaprosił mnie na rozmowę: ”Pani dzieci są takie bystre, od pewnego czasu zastanawialiśmy się, co pani z nimi robi?” Nie miałam pojęcia o czym mówił. Nic nie robię. Kiedy tylko wrócą ze szkoły, siadam razem i rozmawiamy, wspólnie robimy prace domowe, rozwiązujemy zadania. Bo chcę uczyć się wszystkiego razem z nimi. I robię dziesięć razy tyle, co one. Jeśli mają zadany jakiś projekt, też jestem nim zainteresowana. I wtedy dyrektor powiedział, że praca, którą wykonuję z dziećmi, to praca asystenta pedagogicznego. Uśmiechnęłam się, dla mnie to było zwykłe bycie mamą. A on ciągnął, że chciałby wysłać mnie na kurs pedagogiczny:”Zapewnimy pani szkolenie na zaawansowanym poziomie. Przygotujemy do pomocy w nauce angielskiego i matematyki”. Serdecznie nienawidzę matematyki, wtrąciłam. Nie potrafię obsługiwać komputera. Ledwo sobie radzę z telefonem...poszłam na ten kurs. To było dziewięć miesięcy drogi przez mękę. Zdałam egzamin, umówiłam się na spotkanie z dyrektorem. ”Teraz da mi pracę” — myślałam. Usłyszałam: ”Świetnie sobie poradziłaś, teraz musisz zrobić kurs na następnym poziomie”.

d38szj4

Zgaduję, że go skończyłaś.

Żeby to zrobić, musiałam jeszcze napisać esej o przemocy wobec dzieci, albo o takiej, której sama doświadczyłam. Już wtedy pracowałam w szkole na pełny etat i zajmowałam się dziesięcioletnią dziewczynką z Somalii. Z miejsca się w niej zakochałam. Chudziutka, przypominała mnie samą sprzed lat. Zaprzyjaźniłyśmy się. Nie zapomnę dnia, w którym dyrektor posłał po mnie: ”Hibo, potrzebujemy cię. Przyjdź na spotkanie z rodzicami. Nic nie mów. Po prostu siedź i obserwuj sytuację”. Chwilę później do pomieszczenia weszła matka ”mojej” dziewczynki. W sekundę poczułam, że chodzi o obrzezanie. Nie wiem skąd, ale miałam absolutną pewność. Kobieta tłumaczyła, że ktoś z jej rodziny w Somalii jest bardzo chory i ona musi zabrać małą ze szkoły. W Anglii to nie jest takie proste. Nie jest łatwo wyciągnąć dziecko na parę dni w czasie trwania zajęć.
Nauczyciele tłumaczyli, że kobieta nie może tego zrobić, bo jej córkę czekają ważne egzaminy. Kobieta miała też dwie starsze córki, wyszły w Anglii za mąż, mogłyby się zaopiekować małą na czas nieobecności rodziców. Upierała się przy swoim. Kiedy wyszła, dyrektor i wychowawca spojrzeli na mnie i zaraz potwierdzili najgorsze obawy. Wszyscy podejrzewaliśmy, że matka chciała zabrać dziewczynkę do Somalii, by tam ją okaleczyć. Poczułam absolutną wściekłość na wychowawcę.

Na wychowawcę?

Jak to możliwe, jesteście przygotowani na wszystkie okoliczności, prowadzicie szkolenia na temat wszelkich rodzajów przemocy wobec dzieci, a coś tak potwornego, jak obrzezanie jest pomijane – wysyczałam. Zupełnie nie wiecie jak się do tego ustosunkować. Byłam wzburzona. To działo się tuż pod moim nosem. Dziecko, które znałam było zagrożone. W domu usiadłam przy komputerze i zaczęłam szukać różnych historii o obrzezaniu. Już wiedziałam o czym napiszę mój esej. I kiedy tak wertowałam strony, do pokoju wszedł mąż. A kiedy usłyszał o wszystkim, zamknął komputer: ”Słuchaj, przez tyle lat opowiadałaś mi o tym, co cię spotkało, ile wycierpiałaś, jak się z tym czujesz. Dlaczego nie napiszesz o sobie?” Zdenerwował mnie: ”Naprawdę oczekujesz, że będę rozmawiać publicznie o mojej waginie?”. Tak właśnie uważał, że powinnam to zrobić dla własnego zdrowia psychicznego. Wrócić jeszcze raz do dnia, kiedy wydarzyło się zło. Nie miałam zamiaru. A jednak jego słowa rezonowały we mnie.

Zaczęłaś pisać.

Godzinę przed północą, skończyłam o czwartej rano. Mąż siedział za drzwiami, na schodach i kiedy tylko zaczynałam płakać, wchodził i mnie mocono przytulał. Czułam się tak, jakbym zaglądała przez okno do domu mojego dzieciństwa. Widziałam siebie jak cierpię, krzyczę. Opisałam to wszystko łamanym angielskim Zwykle każde słowo sprawdzałam w słowniku, tym razem nie zawracałam sobie tym głowy. Następnego dnia poszłam prosto do gabinetu dyrektora. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i powiedziałam: ”Przeczytaj”. Czytał, płakał, a kiedy skończył poprosił: ”Chcę, żebyś podzieliła się tym ze wszystkimi pracownikami”. Nie zgodziłam się. Ale on nie odpuszczał. Codziennie rano czekał na mnie przed wejściem do szkoły i mówił: ”Zrobisz to? Zastanów się. Pomyśl”. Aż w końcu uległam. Zorganizował spotkanie tego samego dnia, przyszli wszyscy, sto dwadzieścia osób. Zaczęłam, a kiedy skończyłam, zapadła absolutna cisza.

d38szj4

Musieli ochłonąć.

A potem rozpętała się burza. Byli wściekli. Padały pytania: ”Jak to możliwe, że nikt wcześniej nam o tym nie powiedział?” Niektóre nauczycielki i asystentki wyznały mi, że miały w klasie dziewczynki, które wyjechały do Afryki z rodziną, a po powrocie zachowywały się w niewytłumaczalny sposób i nikt nie potrafił odkryć powodu. Wszyscy dali mi masę wsparcia i ciepła. I jednym głosem mówili, że powinnam opowiadać o tym w innych szkołach. Sprawy potoczyły się szybko, bo dyrektor z miejsca zaczął zachowywać się, jak mój agent. Kiedy tylko spotykał się z dyrektorami innych szkół, opowiadał im o mnie. A potem wracał i dumny rzucał: ”Zabukowałem ci spotkanie następnego dnia”. Ruszyła fala nie do zatrzymania.

Zmieniałaś życie innych, czułaś, że sama też się zmieniasz?

Nabierałam pewności i po raz pierwszy w życiu zaczęłam dostrzegać siebie. Kupiłam duże lustro. Postawiłam je na toalecie, spojrzałam i wybuchnęłam płaczem. Nie podobało mi się zupełnie to, kogo tam zobaczyłam. Pobiegłam do sklepu, kupiłam sobie kredkę do oczu i następnego dnia się umalowałam. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Idąc do szkoły byłam okropnie zdenerwowana. A kiedy od jednego z uczniów usłyszałam: ”Jakie ty masz piękne oczy” – o mało się nie rozbeczałam. Kiedy byłam mała, często nosiłam kolorowe sukienki. Później przestałam. Tamtego dnia kupiłam sobie kolorowy szal i cienie do powiek. Zaczęłam po trochu wychodzić ze swojej skorupy. Pytasz o zmiany. Wcześniej miałam wrażenie, że walczę o każdy oddech. Nie żyłam, egzystowałam i to tylko ze względu na moje dzieci. Im więcej miałam spotkań w szkołach, tym więcej wolności czułam, przechodziłam przemianę. Zewnętrzną, psychiczną, emocjonalną.

Jak zareagowało twoje otoczenie?

Negatywnie: ”Ja ona śmie o tym mówić? Jak śmie nie zrobić tego swoim córkom? Kto będzie chciał się z nimi ożenić? Jak może tak plamić honor rodziny?” - takie były reakcje mojej społeczności. Skazano mnie na śmierć społeczną. Zostałam wykluczona. Nie zapraszano mnie na wesela znajomych ani rodziny. Na długie dwa lata wszyscy się ode mnie odwrócili. Nie załamałam się. Jeszcze bardziej nakręcało mnie to do działania. Dziś ludzie dają mi wiele wsparcia, proszą o pomoc. Niektórzy przychodzą po cichu, ale przychodzą.

d38szj4

Znasz kogoś, kto dzięki tobie zdecydował się nie okaleczać córki?

Byłam w Tesco i zauważyłam, że jakaś kobieta chodzi krok w krok za mną. Czułam się niezręcznie, skręciłam w alejkę, ona też. Nie wytrzymałam: ”Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc?”. ”Pani jest Hibo Wardere?” – zapytała. A kiedy potwierdziłam, zaczęła mówić: ”Dwa lata temu była pani do szkole mojej córki. A ona wróciła do domu i opowiedziała mi o wspaniałej pani z Somalii, która jest przeciwna okaleczaniu dzieci”. Ta kobieta zamierzała właśnie zabrać tę dziewczynkę do Afryki i obrzezać. Tamtego dnia zmieniła zdanie i postanowiła poszukać pomocy psychologicznej. Oszczędziła córeczkę i jej dwie młodsze siostry. Obie płakałyśmy w tym Tesco. Mam wrażenie, że w tej chwili coś się zmienia się w Wielkiej Brytanii. Edukacja jest ważna, musimy kształcić młodych ludzi. To przyszli przywódcy, nasza przyszłość. Trzeba też rozmawiać z mężczyznami, ponoszą dużą winę za to, co się dzieje. Bo obrzezanie wydarza się w ich imieniu i dla nich. Nie mogą tłumaczyć, że to problem kobiet. To jest problem praw człowieka. Tak, mam traumę. Ale dzisiaj korzystam z niej, jak z narzędzia. By uczyć innych, podnosić ich świadomość. Bywa, że budzę się rano i wszystko jest straszne. Ale kiedy moja dziesięcioletnia córka chce, żebym się z nią bawiła, opuszczam to tym mroczne miejsce, bo widzę światło.

Dlaczego myślisz, że ten problem obrzezania dziewczynek będzie obchodził nas wszystkich?

Bo krzywda dzieje się małym dzieciom. A dzieci nie mają rasy, religii, są niewinne. I nieważne, czy milion kilometrów od ciebie, czy tuż pod twoim bokiem, jeśli dziecku dzieje się krzywda, nie można być na to obojętnym. To kwestia człowieczeństwa. A teraz wyobraź sobie dwieście milionów dziewczynek i kobiet takich jak ja, które doświadcza koszmar. I pomyśl o tym, że w waszym kraju też są dzieci, które będą okaleczane. Nie możemy tego dłużej ignorować.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

”Cięcie”, Hibo Wardere, Wydawnictwo Prószyński.

Obejrzyj też: #dziejesiewkulturze

d38szj4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38szj4