Trwa ładowanie...
d4ebcl0
recenzja
26-04-2010 16:00

Granica samousprawiedliwienia

d4ebcl0
d4ebcl0

Czy taka w ogóle istnieje? Czy jest jakaś wina, z której nie bylibyśmy w stanie sami sobie udzielić rozgrzeszenia, byle tylko wymigać się od pokuty, nie przyznać się przed samymi sobą do popełnionego błędu?

Wytłumaczenia bywają proste, prymitywne lub też wyrafinowane i pokrętne, zależnie od indywidualnych predyspozycji jednostki – wszystkie jednak łączy jedno – służą zamazaniu bądź całkowitemu przeinaczeniu prawdy, pozwalają odzyskać grunt pod nogami, utracony na moment komfort psychiczny, złudny, ale niezbędny do funkcjonowania, spokój sumienia. Zaiste, nadzwyczaj przekonywująco umiemy okłamywać innych, jednak na wyżyny kunsztu oszustwa wznosimy się, gdy jego obiektem stajemy się my sami.

David, profesor kapsztadzkiego uniwersytetu, rozwodnik, samotnik z wyboru, specjalista od literatury romantycznej, przekroczył niedawno pięćdziesiątkę. Przyzwyczajony do łatwych podbojów miłosnych, jest przerażony postępującą przemianą w nieatrakcyjnego seksualnie starszego pana. Nie chcąc się pogodzić z faktami, postanawia za wszelka cenę im zaprzeczyć. Empirycznie, bo jakżeby inaczej.

Łamie swoje dotychczasowe zasady i angażuje się w romans ze studentką, który ma mu pomóc we wskrzeszeniu przeszłości. Zamiast tego rujnuje jego, dotychczas poukładaną, teraźniejszość – David zostaje wyrzucony z pracy, wyjeżdża na wieś, do córki, by nadal tkać wokół siebie kojącą pajęczynę kłamstw – dalszy rozwój wypadków wcale mu tego zadania nie ułatwi, co jednak wcale profesora nie zniechęci... możliwość spojrzenia w oczy swemu odbiciu w lustrze będzie ratował za wszelką cenę.

d4ebcl0

Hańba to zbiór przejmująco, prawdziwie, bez niepotrzebnego patosu nakreślonych portretów psychologicznych – książka niezmiernie poruszająca, choć napisana stylem suchej, pozornie obojętnej relacji, bez ozdobników. Kto szuka fabularnych czy językowych fajerwerków, ten srodze się zawiedzie, bo zupełnie nie o to w tej książce chodzi.

Ona wciąga nie w akcję, ale w refleksję, w dylemat, którego przedmiotem jest zdefiniowanie hańby. Czy jest nią romans ze studentka, utrata szacunku społeczności? Czy raczej powstrzymywanie, tłumienie w sobie wewnętrznych, zupełnie naturalnych popędów? Bycie lesbijką czy raczej bycie „uczciwą” żoną, pokornie zbierającą baty i w odwecie zdradzającą męża przy pierwszej nadarzającej się okazji? Gwałt czy wieczne dziewictwo? Nienawiść rasowa czy nadmierna tolerancja? Nieufność czy zaufanie? Możliwość indywidualnego odbioru decyduje o wielkości tej książki.

Każdy może inaczej zdefiniować tytułową hańbę, a zatem zupełnie inne wnioski wyciągnąć z lektury. Powstaje jednak pytanie: jak można pogodzić się z hańba, skoro każdy pojmuje ją inaczej? Czy łatwiej dźwigać piętno, którego istnienie negujemy? I czy w ogóle istnieje coś takiego jak hańba – jaka większość jest potrzebna, by jej istnienie potwierdzić i dlaczego właśnie taka, a nie inna?

Czy David, jego córka Lucy, jego kochanka Melanie, Petrus, Bev i inni bohaterowie Hańby zasługują na potępienie czy rozgrzeszenie? Osądźcie ich sami, wydajcie wyrok zbiorowy lub kilka indywidualnych – wszystko zależy od waszej decyzji.

Zastanówcie się dobrze, zanim uznacie, czy ich samousprawiedliwienia są wiarygodne czy też nie. Pomyślcie też o waszych i o tym, czy aby na pewno możecie osądzać innych, choćby tylko książkowych bohaterów.

d4ebcl0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ebcl0