Nie macie pieniędzy w portfelu, nie wspominając o dawno zaistniałej suszy na koncie. A jednak pragniecie podróży. Światów porażająco orientalnych, odmiennych od naszej codzienności, która zaczyna was mierzić. Łakniecie odmiany, niespodzianek, wypraw godnych największych odkrywców? Na te bolączki, przydaje się taka książka jak ta. Przewodnik, ale i zarazem całkiem zgrabna opowieść, o całkiem odmiennym świecie i ludziach. Podróż „palcem po mapie” dzięki słowom kogoś innego. Tym razem - Michaela Palina. Michael Palin to osobnik znany przede wszystkim z kultowego już obecnie „Latającego cyrku Monty Pythona”. Gdy przebrzmiały echa sławy tego programu, wszyscy jego członkowie pozostali na „scenie”. Palin to przede wszystkim aktor („Rybka zwana Wandą”, „Amerykańskie przyjaciółki”, „Lemur zwany Rollo”), dał się poznać nie tylko jako świetny komik, ale i pisarz, podróżnik, dziennikarz. Niewielu wie, iż ten niepozorny facet o wiecznie uśmiechniętej twarzy jest też autorem opowiadań dla dzieci i sztuk. Jednak
przede wszystkim ukochał sobie właśnie podróże.
Sahara to zapis jego podróży, które odbyły się w dwóch etapach. Cała historia rozgrywa się między lutym 2001 a lutym 2002 roku. Trasa - Afryka Północna, czyli: Gibraltar, Maroko, Algieria, Sahara Zachodnia, Mauretania, Senegal, Mali, Niger, Algieria, Libia, Tunezja, Algieria i znowu Gibraltar. Książka zawiera także posłowie oraz zbiór lektur uzupełniających, dla tych bardziej nawiedzonych tematycznie. Jednak przede wszystkim to świetna przygoda, czasem aż nazbyt namacalna. Hugh Grant w pamiętnym, na wskroś łzawym „Notting Hill”, proponuje Julii Roberts przewodnik po Turcji, zachwalając go słowami: „... przypuszczam nawet, iż autor był w Turcji, a to pomaga...” I rzeczywiście. Podróż Michaela Palina jest nadzwyczaj osobista, pomimo wysoko postawionej techniki oraz bacznego oka kamery National Geographic, która później stworzyła na jej podstawie program. Obfitująca w problemy natury technicznej, ale i słabości europejskiego ciała, nagle wystawionego na działanie szalonego klimatu. Bo Palin na Saharze
stawia swoje kroki po raz pierwszy i przez cały czas pozostaje stereotypowym Anglikiem. Takim, który nawet wygrywając z tubylcami w im doskonale znaną grę, cieszy się nad wyraz oszczędnie. Flegmatyczny, poważny. Ale pomimo to, książka ma w sobie coś, co przyciąga, w szczególności tych, którzy kochają piaski i dziwnych ludzi, którzy na nich żyją. Niestety nie ma w tej książce magii. Ale za to jest sucha i ostra, jak Afryka. Może przez to bardziej prawdziwa? Pełna zaskakujących miejsc, których z trudem można by szukać w ofertach biur podróży. I ta kuchnia, bolesna dla flaków Europejczyka.
Z Saharą jest jeden problem. Z racji profesji autora oczekujemy zabawy, a Palin to naprawdę poważny facet. Niezależnie od tego, co o nim wiecie i co widzieliście. Nawet idąc z nowymi gatkami do łaźni, cierpiąc katusze w łapach masażysty, jest starszym panem, który nie wiadomo dlaczego się tutaj znalazł.