Trzecie zanurzenie się w świat Cyklu barokowego Neala Stephensona jest jak spotkanie z dobrym i sprawdzonym przyjacielem. Można być pewnym, że spotkanie to będzie jak zwykle satysfakcjonujące i jak zwykle poczęstunek będzie składał się z potraw, które zdążyliśmy już polubić. Dlatego też i odczucia związane z tym kolejnym spotkaniem nieco się różnią swą intensywnością od tych, które towarzyszyły nam za pierwszym razem. Nie ma już takiej ekscytacji, jak na przykład na pierwszej randce z nieznajomą dziewczyną i nie przyjmujemy już wszystkiego, co się w jej trakcie dzieje, z wypiekami na twarzy. Ale spotkanie z będącą naszym najlepszym przyjacielem żoną, w którą zamieniła się z czasem ta dziewczyna, także przecież jest poruszające i daje głęboką radość. Pozwala odetchnąć od codzienności i powrócić do źródeł pierwotnych emocji i uczuć. Ci, którzy ożenili się szczęśliwie, wiedzą o czym mówię. A ci, którym się to nie udało – pozostaje jedynie zostanie filozofami, jak twierdził śp. profesor wykładający mi swego
czasu na uczelni filozofię. A mądry to człowiek był. A skoro już o filozofii mowa to trzeci tom Żywego srebra kontynuuje przedstawianie historii rodzenia się nowożytnego światopoglądu, w którym rozwój filozofii, szczególnie filozofii naturalnej, miał decydujący udział. Poza zagadnieniami, które poruszały najtęższe ówczesne umysły, w rodzaju Newtona, Leibniza czy Huygensa, poznajemy niuanse politycznych intryg i religijnych sporów, powiązania polityki i interesów, wyniosłej sztuki i wojennego okrucieństwa. Krótko mówiąc: kultury i barbarzyństwa, które w różnych okresach dziejów ludzkich cywilizacji wymieszane były ze sobą w różnych proporcjach.
Przedstawione w książce wydarzenia rozgrywają się w latach 1685-89 na terenie Anglii, Francji, Niderlandów i krajów niemieckich. Dzięki temu, że akcja przenosi się w różne rejony ówczesnej Europy, poznajemy szeroką panoramę panujących tam stosunków społecznych, a także mentalność tamtejszych mieszkańców i trapiące ich problemy. Głównymi bohaterami powieści są znani z poprzednich tomów Daniel Waterhouse i Eliza. Daniel to londyński purytanin i miłośnik filozofii naturalnej, który trochę mimo woli zaangażował się w wielką politykę. Z kolei Eliza jest uwolnioną z tureckiej niewoli branką, kobietą o niezwykłych talentach intelektualnych, które pozwalają jej szybko docierać nawet do koronowanych głów. Daniel w Londynie znalazł się najbliższym otoczeniu króla Jakuba II. W profrancuskich i prokatolickich poglądach i działaniach króla, upatruje zagrożenie dla kraju i braci protestantów. Dlatego w tajemnicy uczestniczy w spisku, który ma na celu obalenie króla i wprowadzenie bardziej oświeconej formy rządów. Jego
nadzieje w tym względzie kierują się ku Wilhelmowi Orańskiemu, rządzącemu w Republice Holenderskiej. Także Eliza służy księciu Wilhelmowi. Jest jego szpiegiem w Wersalu, udając zresztą równocześnie szpiega hrabiego d’Avaux, francuskiego ambasadora w Holandii. Rolę podwójnego agenta ułatwia jej prowadzenie interesów dla wersalskiej arystokracji na amsterdamskiej giełdzie. Jednocześnie Eliza prowadzi ożywioną korespondencję z Leibnizem, opierając się na szyfrze, do którego kluczem jest chiński system wróżb I Ching.
Spiętrzenie intryg, zależności i powiązań jest nie lada wyzwaniem dla czytelnika. Ale nawet, jeśli nie wszystkie z nich jesteśmy w stanie sobie przyswoić, to nadal możemy wyśmienicie się bawić przy lekturze. I czerpać radość z literackich zabaw formalnych i niezwykłego bogactwa języka, którym są one opisane. Iście barokowe porównania i metafory nie tylko trafiają w najbardziej wyrafinowane estetyczne gusta, ale pozwalają też poznać mentalność ówczesnych ludzi. A nam aż trudno uwierzyć, że wiekopomnych odkryć, o których uczą się dziś dzieci w szkole, dokonywali ludzie, dla których mycie się było niezrozumiałym przesądem, zaś wylewanie ekskrementów na ulice normą. I że podwaliny pod dzisiejszą racjonalną cywilizację Zachodu były wykuwane dosłownie przy rynsztoku, w świecie, w którym życie ludzkie miało minimalną wartość, tortury były zwyczajną formą prowadzenia dochodzenia, a człowiek trzydziestoletni zbliżał się do statystycznej granicy swego żywota. Gdyby uczono nas historii z książek takich, jak Żywe
srebro, miłość do tej dziedziny wiedzy byłaby w narodzie olbrzymia. I być może udawałoby się nam dzięki temu unikać popełniania błędów, które już kiedyś zostały popełnione. Ale nic straconego: przed nami jeszcze dwie części Cyklu barokowego, którego pierwszą częścią są trzy tomy Żywego srebra. A więc możemy mieć nadzieję na kolejne spotkania z przyjacielem...