Opatrzenie zbiorczego wydania dwóch historyjek o Hani Humorek tytułem „Wielka księga psot” nie było do końca trafne, gdyż tak naprawdę bohaterowie nie robią tutaj nikomu kawałów, a co najwyżej to los płata im figle. W niczym jednak nie zmienia to tego, że lekturze książki Megan McDonald z pewnością będą towarzyszyć wybuchy gromkiego śmiechu młodych czytelników, gdyż obserwując zabawne przygody sympatycznej amerykańskiej trzecioklasistki po prostu nie sposób zachować powagę.
Niemal dla wszystkich uczniów najszczęśliwsza jest chwila, w której rozbrzmiewa dzwonek kończący ostatnią lekcję w roku szkolnym. W takim właśnie momencie rozpoczyna się „Hania Humorek i wakacje z dreszczykiem” i od razu widać, że tytułowa bohaterka nie jest pod tym względem wyjątkiem. W dodatku przygotowała ona doskonały (przynajmniej w swoim mniemaniu) plan, który ma sprawić, że będą to naprawdę wyjątkowe wakacje. Rychło możemy jednak się przekonać, że nie wszystko udaje jej się przewidzieć - szczególnie że często decyzje za dzieci podejmują ich rodzice. W tej sytuacji zdobycie większej liczby punktów (przyznawanych za niezwykłe wyczyny) niż koledzy uczestniczący w obozie cyrkowym czy wyprawie na Borneo może okazać się zwyczajnie niewykonalne…Hania Humorek łatwo jednak nie rezygnuje i mimo kolejnych niepowodzeń ciągle próbuje czegoś nowego, by w końcu przekonać się, że naprawdę fajne mogą być wakacje spędzone we własnym domu pod opieką nieprzewidywalnej cioci Oli (zamiast u dziadków w Kalifornii) i z
kręcącym się pod nogami młodszym bratem, który nie wiadomo po co próbuje wytropić Wielką Stopę.
Z kolei „Hania Humorek i wielki pech” to przekomiczna opowieść o zgubnym wpływie wiary w zdolność przynoszenia przez różne przedmioty szczęścia lub pecha. Jako posiadaczka szczęśliwej monety (zakupionej w automacie) Hania czuje się na siłach dokonywać niezwykłych rzeczy (nawet zostać klasową Królową Literowania!), ale równie łatwo poddaje się zwątpieniu, kiedy zaczyna wierzyć, że jej talizman utracił cudowne właściwości. Trzeba przyznać, że naprawdę nieźle można się pośmiać obserwując tę huśtawkę nastrojów bohaterki, gdyż reaguje ona równie żywiołowo na swoje sukcesy jak i porażki. Tym razem najwięcej atrakcji czeka na Hanię (a tym samym też na czytelników) podczas dość nieoczekiwanej wyprawy rodziny Humorków do Waszyngtonu. Nie chodzi przy tym jedynie o możliwość zobaczenia przez nią Białego Domu, pomnika Abrahama Lincolna czy muzealnej ekspozycji z prawdziwymi butami astronauty i kosmykami włosów kilkunastu amerykańskich prezydentów, lecz również o konieczność zaopiekowania się świnką klasowej koleżanki –
a to okazuje się być naprawdę niesamowicie trudną misją.
Bez wątpienia lektura „Wielkiej księgi psot” może nie tylko na długo poprawić rówieśnikom bohaterki nastrój, ale również być dla nich źródłem świetnych pomysłów na atrakcyjne spędzenie czasu. Wystarczy przecież, aby dzieci wzięły przykład z Hani i Smrodka i wyruszyły z rodzicami lub kolegami na poszukiwania rozmaitych tajemnic czy ciekawostek - które równie dobrze mogą kryć się w pobliskim lesie, jak i w jakimś (byle nie nudnym!) muzeum. Obserwowanie przygód młodych bohaterów „Wielkiej księgi psot” powinno być zaś dla młodych czytelników zachętą do tego, żeby zawsze mieć – tak jak Hania Humorek - szeroko otwarte oczy i ciekawość świata w sobie, bo to gwarantuje doskonałą zabawę w każdych warunkach.