Trwa ładowanie...
wywiad
Kamila Gulbicka
17-05-2019 12:58

"Gej w wielkim mieście" trafił w niszę. "Nie da się wygrać z własną orientacją seksualną"

Czy Parady Równości odegrały jakieś znaczenie dla praw osób LGBT? Dlaczego zdecydował się wydawać pod pseudonimem i czy z homoseksualizmu można się wyleczyć? Autor cyklu "Geja w wielkim mieście" napisał kolejną książkę i odpowiedział na nasze pytania.

"Gej w wielkim mieście" trafił w niszę. "Nie da się wygrać z własną orientacją seksualną"Źródło: Fot. Łukasz Kamiński/Wydawnictwo Novae Res
d1rzcqh
d1rzcqh

Wszystko zaczęło się od bloga - Mikołaj Milcke publikował na nim powieść w odcinkach. Niedługo potem zgłosił się do niego wydawca z propozycją stworzenia książki. To był strzał w dziesiątkę. "Gej w wielkim mieście" wypełnił wydawniczą lukę i dotarł do środowiska, które potrzebowało swojego głosu.

Pana książki, "Nie w moim typie” i "Trzy po trzy” czyli trzecia część kultowego w środowisku LGBT "Geja w wielkim mieście”, lada dzień ukażą się w nowym nakładzie. Od pierwotnego wydania "Geja” minęło prawie osiem lat. Czy miniony czas przyniósł jakieś namacalne korzyści mniejszościom seksualnym?

Nie mówmy o korzyściach, mówmy o elementarnych prawach osób LGBT. Do wspólnego życia, do dziedziczenia, do wspólnego rozliczania się. W kwestiach formalnych nic się nie zmieniło. Jak nie było ustawy o związkach partnerskich, tak nie ma nadal. Na dźwięk sformułowania "równość małżeńska” wiele osób dostaje drgawek. Prezydent Trzaskowski dał patronat Paradzie i zapowiedział, że ją otworzy. Oby tak się stało. Bo politycy niestety, gdy mówią, że coś zrobią, to często tylko mówią.

A w kwestiach mentalnych? Czy zaszły zmiany w świadomości społeczeństwa?

Zmieniło się bardzo dużo. W lutym pojawiły wyniki nowego sondażu przeprowadzonego przez OKOpress na temat wprowadzenia jednopłciowych związków małżeńskich oraz związków partnerskich. I 37 procent społeczeństwa jest za związkami małżeńskimi, natomiast za zawiązkami partnerskimi jest ponad połowa. To diametralna zmiana. Dziesięć lat temu o takim poparciu mogliśmy pomarzyć. Wydaje mi się, że wpłynęły na to również moje książki. Mój "Gej w wielkim mieście” w 2011 r. też pokazał ludziom, że człowiek o innej orientacji seksualnej jest taki jak oni. Że chce kochać, że ma kłopoty, wzloty i upadki. Myślę, że i ja i inni geje – znani i nieznani, ale też nasi sojusznicy wykonaliśmy olbrzymią pracę na rzecz tego, aby społeczeństwo zaczęło postrzegać nas w sposób zdrowy. Ileż stoczyłem bojów w świecie wirtualnym wyjaśniając na czym polegają Parady Równości – ludzie twierdzili, że tam odbywa się "publiczna kopulacja”. Pytałem ich, na jakie parady chodzili, bo ja byłem na bodaj wszystkich warszawskich Paradach i nigdy nie widziałem publicznej kopulacji.

Fot. Łukasz Kamiński/Wydawnictwo Novae Res
Źródło: Fot. Łukasz Kamiński/Wydawnictwo Novae Res

Czy Pana misją jest zachęcanie podobnym sobie, żeby chodzili na takie wydarzenia i otwarcie mówili o własnej orientacji, bo w tłumie siła?

Absolutnie nie. Poza tym warto wyjaśnić, że Parady Równości nie są paradami gejów i lesbijek. Są natomiast publicznym wezwaniem do równości – niezależnie od tego, czy chodzi o wyznanie, płeć, tożsamość seksualną, rasę czy niepełnosprawność. A coming out jest prywatną sprawą każdego człowieka. Jedni dojrzewają do tego bardzo wcześnie, inni później, a jeszcze inni wcale. I mają do tego prawo.

d1rzcqh

Główny bohater pana książek nigdy nie wyznał rodzinie, że jest gejem. A pan?

Moi rodzice zmarli dość wcześnie i nie miałem okazji, by z nimi porozmawiać. Ale byłbym naiwny twierdząc, że moja mama nie wiedziała. Myślę, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kim jestem. Każda mama wie.

Czyli losy głównego bohatera serii "Gej w wielkim mieście” i pańskie są zbieżne. Jak bardzo?

Różnie. Czerpałem zarówno ze swojego życia, jak i z życia znajomych. Trochę podsłuchałem, a trochę zmyśliłem. Autor ma niezbywalne prawo do zmyślania i lepienia historii tak jak chce. Ale zawsze najważniejsze było to, by były to historie bliskie życia. Nie wydumane elaboraty, w których próżno byłoby szukać prawdziwego człowieka. Prawda to największa siła zarówno "Geja w wielkim mieście”, jak i kolejnych części "Chyba strzelę focha!”, "Nie w moim typie” i "Trzy po trzy”.

Główny bohater pana książek ucieka z prowincji do Warszawy. A czy w 2019 r. jest możliwe żyć na wsi i otwarte przyznawanie się: "Jestem gejem”?

Określenie "przyznawanie się do bycia gejem” brzmi strasznie. Przyznać się można do winy, a bycie gejem to nie przestępstwo. Myślę, że można być gejem i żyć normalnie. Pewnie jeszcze nie wszędzie, ale z pewnością czasy się zmieniły. Już mało kto da się nabrać na straszenie, że "przyjdzie gej i cię zje”. Zbyt wielu gejów jest już w życiu publicznym, by ludzie uwierzyli, że homoseksualiści to stwory z horrorów. A jeśli chodzi o mniejsze społeczności, to mamy przecież słynnego i bardzo dobrego sołtysa – geja (Łukasz Włodarczyk przyp. red.). Mniejszości seksualne są wszędzie: na wsiach, w PKP, w polityce, w Warszawie i każdym innym mieście. Homoseksualizm nie jest przecież wytworem XXI wieku, homoseksualizm jest od zawsze! Po prostu teraz więcej się mówi o osobach homoseksualnych i ich prawach.

Wróćmy do książek. Dlaczego zdecydował się pan pisać pod pseudonimem?

Chciałem udowodnić sobie i światu, że można wydać i sprzedać książkę bez twarzy i bez znanego nazwiska. Jak pokazuje doświadczenie, sprawdziło się. "Gej w wielkim mieście”, którego wydajemy teraz z nową okładką, zdobył sporą popularność i trafił do wielu środowisk, nie tylko gejów. Większość moich czytelników to kobiety.

Fot. Łukasz Kamiński/Wydawnictwo Novae Res
Źródło: Fot. Łukasz Kamiński/Wydawnictwo Novae Res

Dlatego powstała książka – bo była luka na rynku? Czy była to raczej misja?

Ani misja ani intencja. Właściwie w 2010 roku, nie byłem świadom, że piszę książkę. Po prostu usiadłem do komputera i zacząłem tworzyć treści na bloga - to była historia publikowana w odcinkach. Wydawca trafił na stronkę, zainteresował się i zaproponował wydanie. I poszło. Dziś jesteśmy w przededniu premiery 3 części "Geja w wielkim mieście”.

d1rzcqh

Jak pan ewoluował jako pisarz?

Osobiście ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Należałoby zadać je czytelnikom. To, co się na pewno zmieniło, to sposób w jaki podchodzę do pisania. O ile "Geja w wielkim mieście” pisałem bez konkretnego planu, o tyle przy każdej kolejnej książce zaczynałem właśnie od planu, bo jest z mi z tym łatwiej.

Czy otrzymuje pan feedback od czytelników? Czy cykl "Geja w wielkim mieście” coś zmienił w ich życiu?

Jestem z czytelnikami w stałym kontakcie. Na Facebooku czy Instagramie otrzymuję sporo komentarzy i listów. Na ogół są miłe i budujące. Najbardziej wzruszają mnie wiadomości od matek, które przyznały, że dzięki książkom nareszcie zrozumiały własnych synów. Wiedzą już, co siedzi w ich głowach i jak rozmawiać z dziećmi. Naturalnie sporo wiadomości jest też od chłopaków, którzy w głównym bohaterze zobaczyli samych siebie. Ale zdarzają się też negatywne opinie. Niektórzy twierdzą, że fabuła jest zbyt prosta, a bohater naiwny. Tłumaczę wówczas, że nie jest to filozofia, tylko literatura obyczajowa. A niedawno dostałem maila, w którym nadawca groził, że znajdą mnie w częściach po różnych stronach Wisły.

To przecież podlega już karze pozbawienia wolności!

Niby tak, ale nie chce mi się w to bawić. Gdybym miał reagować na każdy hejt, w nic innego bym nie robił. Szkoda czasu.

d1rzcqh

Książka trafiła nie tylko do tych, którzy chcieli zrozumieć zjawisko homoseksualizmu w Polsce, ale również samych zainteresowanych – gejów. Czyżby o homoseksualizmie wciąż mówiło się za mało?

Nie wiem czy jest potrzeba mówienia o samym homoseksualizmie. Na pewno należy mówić o prawach osób LGBT i tolerancji. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby te tematy obecne były w szkole. Powinna wpajać młodym, że każdemu człowiekowi niezależnie od jego "inności” należy się szacunek. Poza tym wciąż istnieje tyle nieprawdziwych stereotypów na temat gejów, że: są niemęscy, że chodzą w sukienkach, albo co według mnie jest bardzo krzywdzące – że gej to pedofil. Te mity należy w końcu obalić raz na zawsze, bo robią wielką krzywdę ludziom LGBT. Gej to gej, pedofil to pedofil. Gej interesuje się innymi mężczyznami. Dorosłymi mężczyznami. Nie chłopcami, nie dziećmi! A pedofilia to okrutna zbrodnia, którą należy surowo karać.

Szkoła ucząca o homoseksualizmie? Przeciwnicy zaczną się bać jeszcze bardziej. Ale właściwie czego się boją?

Ich zdaniem legalizacja jednopłciowych związków partnerskich jest jak "zamach na rodzinę”. A ja pytam - co to za zamach jeśli wezmę ślub z innym mężczyzną? Na czym konkretnie ten zamach będzie polegał i jak przeszkodzi w życiu rodziny pana X czy pani Y? Nie rozumiem tego. Albo twierdzą też, że będziemy promować homoseksualizm. To jest jakaś pomyłka – promować można szynkę, a nie orientację seksualną. Bycie gejem to nie wybór, lecz biologia. Nikt kto nie jest gejem, się nim nie stanie. A nikt, kto nim jest, nie stanie się hetero. Przecież gejów wychowują heteroseksualni rodzice. Gejów otacza heteroseksualny świat. Mimo tej "promocji heteroseksualizmu” geje są gejami.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Przeciwnicy twierdzą też, że z tego można się wyleczyć. Jak w nowym filmie Desiree Akhavan – "Złe wychowanie Cameron Post”…

Pisząc książkę "Chyba strzelę focha!” uczestniczyłem w takim programie "naprawiania”. Opisuję go dokładnie w powieści, uczestniczy w tym mój bohater. Uprawianie męskich sportów, takich jak gra w piłkę nożną miała mi pomóc w wyleczeniu się z "nienormalnej” orientacji. To jest jakiś absurd! Homoseksualizm nie jest chorobą, którą można wyleczyć. Poza tym na tych zajęciach wlewa w człowieka nienawiści do samego siebie i poczucie winy. Wmawia się, że jest zły, niewłaściwy i nienormalny to przecież sam zaczyna siebie nienawidzić. To może prowadzić i często prowadzi do tragedii. Takie praktyki powinny być zakazane przez prawo. Nie da się wygrać z własną orientacją seksualną. A każdy kto twierdzi, że się da jest zwykłym hochsztaplerem i oszustem.

Kiedy możemy się spodziewać wznowienia książek?

"Gej w wielkim mieście” i "Chyba strzelę focha” pojawią się w nowym wydaniu 26 maja 2019 roku. Tego samego dnia na półkach pojawi się #Gej3 czyli "Nie w moim typie” i "Trzy po trzy”. A już w sobotę, 25 maja o godzinie 14.15 będę podpisywał książki na Stadionie Narodowym podczas Warszawskich Targów Książki. Zapraszam serdecznie.

Rozmawiała Kamila Gulbicka

d1rzcqh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1rzcqh