Gdy ptak się zjawia, wszystko się zmienia

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Człowiek od wieków udomawia i oswaja zwierzęta należące do najróżniejszych gatunków. Z różnym, rzecz jasna, powodzeniem, zależnym w pewnym stopniu od jego osobistych predyspozycji i lokalnych warunków, a w jeszcze większym od samej natury zwierzęcia (nikt chyba nie zaprzeczy, że łatwiej obłaskawić sarenkę niż czarną panterę, a kawkę czy kruka – niż kondora). A od przyzwyczajenia go do nieuciekania na nasz widok i przyjmowania od nas pokarmu jeszcze daleka droga do nauczenia go pewnych pożytecznych dla nas zachowań.

Oczywiście nie mówimy tu o haniebnych praktykach znęcania się nad zwierzęciem w celu wymuszenia na nim określonych odruchów, co było w zwyczaju np. wędrownych niedźwiedników. Nie, tu chodzi o jak najmniej traumatyczne wykorzystanie jego naturalnego potencjału do, nazwijmy to, współpracy z człowiekiem, z której optymalnie skorzystają obie strony (jedna dostanie mleko, jaja czy też pomoc w transportowaniu ciężarów, druga – lepsze wyżywienie i ochronę przed naturalnymi zagrożeniami). Do tej kategorii możemy też zaliczyć oswajanie i układanie ptaków drapieżnych; ptak wypuszczany przez sokolnika robi dokładnie to samo, co robiłby bez udziału człowieka, tyle, że czasem dzieli się z nim swoim łupem. Laik niejednokrotnie odróżni poszczególnych pierzastych łowców dopiero wtedy, gdy je zobaczy obok siebie narysowane, sfotografowane lub siedzące w wolierach; specjaliści od hodowli i tresury ptactwa wiedzą jednak, że każdy gatunek ma swoje cechy charakterystyczne, wśród których ważny jest nie tylko wygląd, ale i
temperament. I na przykład„jastrzębie to rzezimieszki: mordercze, trudne do ułożenia, nadąsane, krnąbrne i obce”. Któż chciałby się brać za oswajanie takiego ptaka, skoro ma pod ręką „sokoły: ostroskrzydłe, ciemnookie ptaki o masywnej, krągłej piersi, przemykające w powietrzu z nadzwyczajną swobodą”?

A jednak znajdują się chętni…

Helen Macdonald na przykład od dzieciństwa zachwycała się ptakami drapieżnymi i marzyła, by zostać sokolniczką. Marzenie spełniła, lecz po latach przygód z ptakami przyszedł czas na stabilizację: pozycja wykładowcy na prestiżowej uczelni, pisanie artykułów i książek popularyzujących przyrodę. Może jeszcze przez długie lata nie wróciłaby do sokolnictwa, będącego zajęciem wielce czasochłonnym i absorbującym emocjonalnie, gdyby raptownie nie usunęła jej się ziemia spod stóp. Kończy się kontrakt w Cambridge, powinna pomyśleć o jego przedłużeniu lub o poszukaniu innego zatrudnienia, lecz wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy plan, gdy ojciec, wybitny brytyjski fotoreporter Alisdair Macdonald, pewnego dnia nie wraca z pracy; serce odmówiło posłuszeństwa, rzecz dość częsta w jego wieku, choć w wielu krajach nie miałby nawet jeszcze prawa do emerytury. Śmierć któregokolwiek z rodziców – nawet, jeśli, zważywszy statystyczną długość życia, od pewnego momentu coraz bardziej dostrzegaliśmy jej nieuchronność – prawie
zawsze pozostawia w nas uczucie pustki i bólu. Tym bardziej, gdy jest przedwczesna, niepoprzedzona udrękami długotrwałej starości. A Helen traci nie tylko najbliższego człowieka, z którym łączyła ją niezwykle mocna więź uczuciowa, ale też największy wzór i autorytet. Nad taką stratą nie da się szybko przejść do porządku dziennego. Zwłaszcza, gdy nie ma czym zapełnić próżni, gdy się nie ma koło siebie nikogo, z kim można „stworzyć nowy świat nadający się do zamieszkania”. Lecz nagle podświadomość podsuwa jej obraz czegoś, co mogłoby się stać łodzią ratunkową dla duszy pogrążonej w oceanie rozpaczy: w snach i wspomnieniach ukazuje się jastrząb. Cóż z tego, że krnąbrny, agresywny i nieprzyjazny? Helen czuje, że „jastrząb nieuchronnie musi się zjawić”. Zjawia się oczywiście w sposób typowy dla naszego usystematyzowanego i unormowanego prawnie świata – zakupiony w legalnej hodowli, zaopatrzony w certyfikat. A właściwie: zakupiona i zaopatrzona, bo to samica. Nowa właścicielka nadaje jej imię Mabel i rozpoczyna
żmudny proces oswajania ptaka. I oswajania siebie z ptakiem, innym, niż wszystkie, z którymi dotąd miała do czynienia. Reszta świata przestaje istnieć. Ta reszta, w której „ani ojca, ani partnera, ani dziecka, ani pracy, ani domu”. Tylko czy można, uciekając przed żałobą i pustką, uciekać w nieskończoność? Czy można relacją człowiek : ptak zastąpić wszystkie inne?

Macdonald snuje swoją boleśnie szczerą opowieść, przeplatając ją inną historią, wcześniejszą o ponad pół wieku, lecz w pewnym sensie podobną. Jej bohaterem jest człowiek równie samotny jak ona – choć z zupełnie innego powodu – i tak samo poszukujący oparcia emocjonalnego w tresurze krnąbrnego, ponurego ptaka: nieco już zapomniany pisarz Terence Hanbury White. On również postanowił upamiętnić na papierze swoje doświadczenia, przedstawiając je jako „metafizyczną batalię” pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Autorka nie zgadzała się z tą jego wizją ani jako dziecko, gdy po raz pierwszy czytała jego książkę „The Goshawk” („Jastrząb”), ani teraz, gdy sama odkryła zupełnie inny wymiar bliskości z dzikim, krwiożerczym ptakiem – niemniej jednak postać tego zagubionego mężczyzny wrasta w opowieść, sprawiając wrażenie nawołującej z zaświatów o należną mu uwagę. A czy Macdonald pisze o sobie, czy o nim, czy wspomina ojca, czy też zapoznaje czytelnika z faktami z historii sokolnictwa, daje próbę doskonałego, bogatego,
wysmakowanego stylu, jakiego często daremnie poszukujemy w beletrystyce. Można się w tym stylu zakochać, nawet gdy służy on do opowiadania o tym, co nieuchronnie musiało nadejść, mrożąc krew w żyłach co wrażliwszych czytelników, czyli o łowieckich zdobyczach Mabel (nieszczęsne króliki! Ale w naturze też pewnie nie czekałby ich inny los…), albo o tym, co zbyt daleko odbiega od przewodniego tematu książki, budząc zainteresowanie dość wąskiej grupy odbiorców, czyli o legendach arturiańskich w wersji White’a. Tak wyborne połączenie erudycji i zmysłu obserwacyjnego z analizą własnych przeżyć i emocji autora rzadko się trafia (jeśli kogoś przypomina, to może Sebalda?), więc skoro się trafiło, nie sposób przejść koło niego obojętnie.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]