Trwa ładowanie...
recenzja
20-06-2013 13:59

Fałszywy Tomasz Cromwell

Fałszywy Tomasz CromwellŹródło: Inne
d34l7ct
d34l7ct

Wielka atencja, jaką darzą Anglicy króla Henryka VIII, nieodmiennie mnie zdumiewa. Kto jak kto w Europie, ale właśnie mieszkańcy Brytanii są szczególnie przywiązani do idei wolnościowych, tymczasem ten władca był chyba jedynym prawdziwym krwiożerczym tyranem w historii kraju. Lista jego przewin i zbrodni jest doprawdy imponująca: dwie żony na szafocie, trzecia szykanami doprowadzona do śmierci, kilku wybitnych najbliższych doradców skazanych na śmierć za wydumane przewiny. Liczba zamordowanych biskupów, mnichów i szeregowych wiernych, którzy odmówili uznania Aktu o Supremacji, idzie w tysiące. Dołóżmy regularne egzekucje i prześladowania arystokratów, mogących rościć sobie prawa do tronu, przyzwolenie na masowe prześladowania czarownic, bezwzględne tłumienie buntów i mamy obraz Anglii jako kraju wyjątkowo nawet jak na te okrutne czasy upadlanego przez władcę, który z całą pewnością miał kłopoty ze swoją psychiką. Mimo tego Anglicy wielce cenią Henryka VIII Tudora, jego życie zostało prześwietlone i
przeanalizowane we wszystkie strony, i choć nie można odmówić czasom panowania jego i jego córki, Elżbiety I rewolucyjnego przełomu, to jednak w moim mniemaniu nie usprawiedliwia to charakteru i masowości zbrodni, dokonywanych z woli władcy, bez liczenia się z kimkolwiek i czymkolwiek.

Piszę o tym dlatego, aby móc lepiej zrozumieć, dlaczego Hilary Mantel, autorka powieści W komnatach Wolf Hallzostała nagrodzona najważniejszą nagrodą dla pisarza anglojęzycznego, Man Booker Prize. Co powodowało jury, by jej nazwisko było na tej samej liście, co John Coetzee , Ian McEwan czy William Golding . Zasiadłem bowiem do lektury z przekonaniem, że musi być coś niezwykłego w powieści historycznej z XVI w., która potrafi pokonać w drodze po taki laur dzieła współczesne, podejmujące problemy bardziej interesujące zwykłego czytelnika oraz krytyków. Po przeczytaniu dobrze ponad sześciu setek stron nie potrafię przekonująco sobie na to pytanie odpowiedzieć. Nie chodzi bynajmniej o to, że powieść jest zła, bo to nie tak. Chodzi o to, że trudno mi wskazać coś szczególnie charakterystycznego,
czym można by uwieść tak wybrednego krytyka jak i okazjonalnego czytelnika. W komnatach Wolf Hall to zbeletryzowana opowieść o lepszej połowie życiowej drogi na szczyt władzy i wpływów najważniejszego z doradców Henryka VIII, Tomasza Cromwella. Był on niewątpliwie niezwykłą postacią, symbolem sposobu sprawowania władzy przez Henryka VIII: wieloletnia Wojna Dwóch Róż, ciężki konflikt wewnętrzny, w którym siły arystokratów bezwzględnie walczyły o władzę, strącił Anglię w chaos. Ojciec Henryka VIII, Henryk VII, uzurpując tron po śmierci Ryszarda III pod Bosworth, rozpoczął proces społeczny, który stał się dominujący w latach panowania jego syna i wnuczki: powolne ograniczanie władzy i wpływów wielkich rodów na korzyść genry, czyli średniej szlachty oraz bogatych mieszczan, którzy uzyskali możliwości awansu dzięki swoim indywidualnym zdolnościom. Cromwell, wybitny prawnik i administrator, syn walijskiego kowala, był drugą taką postacią na dworze Henryka VIII, po kardynale Wolseyu (który z kolei będąc synem
rzeźnika, zrobił tak wielką karierę w hierarchii kościelnej, że nawet brany był pod uwagę podczas konklawe), architekcie polityki angielskiej w czasach młodości Tudora. Nie posiadali oni żadnych koneksji rodowych, ani wsparcia we władnych majątkach, gromadzonych od pokoleń – ich los zależał w całości od kaprysu królewskiego, który takowe persony wynosił, by potem bardzo szybko się ich pozbywać, gdy albo przestali być użyteczni, bądź popełnili błąd.

*Po krótkiej uwerturze dziecięcych losów Cromwella, poznajemy go jako prawnika kardynała Wolseya, który to wykorzystuje jego znajomość Europy kontynentalnej, inteligencję, znajomość prawa oraz nade wszystko zdolności organizacyjne, by służyć najpotężniejszemu człowiekowi w Anglii. Cromwell jest w tym czasie szczęśliwym mężem i ojcem, głową rodu, wsparciem dla swych sióstr i ich niezdarnych mężów. Mantel przedstawia okoliczności, które doprowadziły do upadku kardynała i przejście Cromwella na dwór królewski, gdzie szybko jego fachowość została doceniona i wykorzystana przez Henryka VIII. Awansowi społecznemu towarzyszą straszne klęski osobiste: zaraza zabiera Cromwellowi żonę i dwie córki. Doradca w całości stawia się do dyspozycji króla, a ten polega na nim coraz bardziej, wiedząc, że sprosta każdemu zadaniu. I właśnie Cromwell ma dokonać oddzielenia kościoła angielskiego od Rzymu. *Miłość Henryka VIII do Anny Boleyn stała się katalizatorem zmian religijnych o skutkach daleko przekraczających wyobraźnie
obu stron sporu.
Coś, co wydawało się początkowo jednym z niezliczonych kłopotów małżeńskich w rodach królewskich, stało się religijną rewolucją. Powieść kończy się, gdy na szafot zostanie doprowadzony Tomasz Morus, ostatnia znacząca postać na dworze, która protestuje przeciwko religijnej polityce króla. Mantel zamyka powieść, gdy Cromwell jest u szczytu, liczą się z nim wszyscy w Anglii i wszyscy zabiegają o jego przyjaźń.

Autorka rysuje postać wybitnego męża stanu, patrząc na niego jego własnymi oczami. Mało jest w książce fragmentów bez Cromwella, jego przenikliwych analiz sytuacji i ludzi, doskonałej umiejętności znalezienia się we wciąż nowych, dworskich sytuacjach. Jednocześnie sceny domowe nadają dystans, Cromwell kryje się tu przed brudem świata, ma swój azyl, nie dosięgną go tu intrygi, które z tej perspektywy zaczynają wyglądać jak nierealistyczna gra towarzyska. Najbardziej raziło mnie to, że postać, którą Mantel stworzyła, jest całkowicie fałszywa, tak w kontekście historycznym jak i literackim. Cromwell z powieści W komnatach Wolf Hall jest zwyczajnie niewiarygodny. Autorka próbuje nas przekonać, że jej bohater to lekko ironizujący myśliciel, który sukces odnosi dlatego, że jest po angielsku zdystansowany do swych działań. Każda z cech Cromwella jest niewyraźna, niedookreślona. Kłóci się z to z jego osiągnięciami: wiemy, że był człowiekiem szalenie pracowitym, bezwzględnym aż do prostackiego okrucieństwa i
całkowicie oddanym królewskiej sprawie, ale przy okazji czerpiący ze stanowiska wielkie profity. W komnatach Wolf Hall stanowi swoistą odpowiedź na Oto jest głowa zdrajcy – Tomasz Morus, postać tragiczna, który wierność swoim zasadom przypłacił szafotem, był symbolem oporu wobec niesprawiedliwej władzy państwowej, uzurpującej sobie prawo do decydowaniu o sprawach, o których nie powinna się wypowiadać. Tymczasem Mantel odwraca sytuację – Cromwell jest symbolem państwowej omnipotencji, wielokroć grozi swoim rozmówcom, że jeśli sprzeciwią się woli króla, czeka ich oskarżenie o zdradę. Zresztą nie tylko do gróźb się posuwa – jego sumienie obciąża wiele krwi, wylanej tylko dlatego, że nie wszyscy się zgadzali, by świecki władca mógł być głową Kościoła. Mantel bezceremonialnie traktuje Morusa jako szkodnika i anarchistę, świętoszkowatego wroga państwa, jakim by ono nie było, robiąc z niego właściwie jedyną, wyraźną postać negatywną powieści.

d34l7ct

Z punktu widzenia angielskiego W komnatach Wolf Hall jest opowieścią o narodzinach tożsamości mieszkańców wyspy, odmienność religijna długi czas będzie ważnym jej elementem, zaś Cromwell traktowany jak jeden z ojców nowoczesnego narodu. Być może tu tkwi tajemnica powodzenia tej powieści w swojej ojczyźnie: Wielka Brytania najechana przez miliony imigrantów zaczyna tracić swą tożsamość i kulturę, Mantel przypomina zaś, co leży u podstaw angielskości, zaś ze swojego bohatera uczyniła Anglika wzorcowego, punkt odniesienia dla innych, nazbyt przesiąkniętych kulturą współczesności. Wydaje mi się jednak, że taki niedookreślony Cromwell, będący trochę wewnątrz, a więcej stojący z boku wydarzeń, który je niby to tylko lekko moderuje, wrażliwy, inteligentny i zdystansowany, nie przekonuje mnie ani jako postać z wieku XVI, ani jak rycerz norm współczesnych. Przyjemność czytania niewątpliwa, Mantel pisać umie ciekawie, brak jednak powieści błysku, tempa, ikry. Mogła też pisarka wziąć sobie do serca starą
zasadę, że prawdziwe pisanie to skreślanie – nie ma potrzeby rozwlekania treści ponad potrzeby przekazu, w powieści jest zbyt wiele niepotrzebnych i nieciekawych scen. Jest też trochę błędów rzeczowych, np. armia w Irlandii zaopatrywana w fasolę, która wówczas nie była jeszcze na tyle rozpowszechniona; Henryk VIII mówiący, że Anna Boleyn jest warta mszy, co jest oczywistym anachronizmem. Wreszcie uwaga do polskich redaktorów: kuriozalnie zostało potraktowana sprawa przekładu imion. Morus, Boleyn i Cromwell są w tekście Tomaszami, zaś Wolsey, Seymour, Cranmer Thomasami. Nagminnie spotykamy sceny jak te, w której dialog prowadzą – cytuję za tekstem – Jane Parker (żona Jerzego Boleyna, brata królowej) oraz dwórka Joanna Seymour, która też jest z angielska Jane. Tak się akurat wówczas złożyło, że najważniejsze postaci miały te same, szalenie modne imiona, i można się było zdecydować na jakąś konsekwencję.

d34l7ct
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d34l7ct