Dziennikarz pochodzenia kurdyjskiego Kurdo Baksi napisał osobistą biografię pod tytułem Mój przyjaciel Stieg Larsson. Książka jednak nie spodobała się ani towarzyszce życia Larssona , która uznała ją za pomówienie i usiłowanie morderstwa na charakterze Larssona , ani kolegom z pracy pisarza. Wywołała też niespodziewanie debatę na temat, czy Larsson sam napisał swoją trylogię Millennium.
Baksi chciał opowiedzieć o Larssonie takim, jakim go znał. Długo się zastanawiał, czy napisać tę książkę.
– Czy mam prawo zarabiać na zmarłym przyjacielu? – zadawał sobie pytanie.
Kiedy jednak w końcu opisał, kim był człowiek, którego nazywał starszym bratem, ściągnął na siebie ostrą krytykę. W książce bowiem Baksi przedstawia Larssona jako dziennikarza nietrzymającego się zasad obiektywizmu i przekraczającego etyczne granice swojego zawodu. Baksi wytyka pisarzowi, że gdy ten pracował w szwedzkiej agencji prasowej TT, publikował artykuły, w których przeprowadzał wywiady ze swoimi przyjaciółmi, raz nawet z samym sobą, i pisał na tematy, w których był stronniczy.
Pod innym nazwiskiem
– Zachowywał się jak polityk, jak opiniotwórca, a nie jak dziennikarz – powiedział Baksi w rozmowie ze „Svenska Dagbladet”.
Kurdo Baksi poznał Stiega Larssona w latach 90., kiedy obydwaj byli zaangażowani w zwalczanie rasistowskich ruchów w Szwecji. Larsson był zatrudniony jako grafik w TT. W 1987 r. Baksi założył antyrasistowskie pismo „Czarno-białe” („Svartvitt”), podczas gdy Stieg Larsson współinicjował powołanie do życia fundacji Hill, którą przemianowano później na fundację Expo. Od 1999 r. Larsson pracował jako redaktor naczelny czasopisma „Expo”, które rozpracowywało neonazistowskie, ekstremalnie prawicowe i rasistowskie ugrupowania w kraju. 11 lat temu „Czarno-białe” i „Expo” połączyły się. Współpraca trwała przez cztery lata aż do momentu likwidacji pierwszego pisma. Larsson pisał artykuły, a Baksi firmował je swoim nazwiskiem. Ponieważ Larsson pracował w TT, nie chciał wchodzić w konflikt lojalnościowy ze swoją firmą i występować za często jako
polemista w innych źródłach. Larsson chciał, by Baksi pełnił funkcję „twarzy na zewnątrz”, podczas gdy on sam mógł być wizjonerem i prezentować swoje poglądy w artykułach podpisywanych nie swoim nazwiskiem.
– On mi zrobił wiele przysług, na które nie zasłużyłem – tłumaczył Baksi w wywiadzie radiowym w Studio 1.
Larsson nie brał nawet za te teksty żadnego honorarium.
Człowiek prześladowany
W książce Mój przyjaciel Stieg Larsson osobny rozdział poświęca Baksi sytuacji permanentnego zagrożenia, w jakiej znajdował się Stieg Larsson . Już w latach 70. ten ostatni dostrzegał bowiem niebezpieczeństwo w formowaniu się w Szwecji i innych krajach nordyckich neonazistowskich i rasistowskich ugrupowań. Trudno sobie wyobrazić, by jakiemukolwiek innemu Szwedowi grożono więcej razy niż Larssonowi w ciągu ostatnich 20 lat jego życia – pisze Baksi. Larsson otrzymywał wiele pełnych nienawiści listów, wymieniano go z nazwiska w neonazistowskich gazetach i „wywieszano” na portalach internetowych. Na listach neonazistów znajdowali się dziennikarze, politycy, policjanci, byli więźniowie Holokaustu, imigranci, homoseksualiści, antyrasiści, aktywiści związkowi i Szwedzi, którzy adoptowali dzieci innej rasy niż biała.
Pełna wersja artykułu w aktualnym wydaniu „Rzeczpospolitej”.