Pierwsza współczesna powieść Rafała A. Ziemkiewicza pozostawiła u mnie dużo niesmaku. Narrator (o ksywie Hrabia) snuje swój przedśmiertny monolog, jadąc do ośnieżonej wioski koło Suwałk, by tam zakończyć tragifarsę własnego życia. Wiedząc, że to podróż ostatnia i powrotu nie będzie, patrzy na to, co przeżył, niejako już z boku. Ogarnięty strachem, mówi sam do siebie, czy raczej do wyimaginowanej publiczności. Z jego rozważań wynika, że czegokolwiek Hrabia doświadczył, miało to drugie dno, okazywało się inne, bardziej skomplikowane, w końcu atakowało niczym dzikie zwierzę, kąsało, gryzło i szarpało. Aż było coraz ciaśniej wokół szyi, coraz mniej złudzeń pozostawało. Hrabia czuje duży strach, ale żeby wyjść z błędnego koła jako wygrany, decyduje się sam przerwać grę.
Co jest nie tak? To ciało zawsze obce. Przez nie bohater traci kontrolę nad rzeczywistością i wplątuje się w aferę bez wyjścia. Obce jest własne, zwierzęce ciało, które pragnie nowych namiętności, coraz bardziej wyuzdanego seksu. Opisy seksualnych doznań i ekscesów zajmują znaczną część tej książki. Zniesmaczają, ocierając się o tanią pornografię. Hrabia, niczym nienasycone zwierzę chce wciąż więcej i więcej. Spotyka się z kochankami i prostytutkami. Nie chodzi mu o żadne wyższe uczucia, tylko o ulgę dla ciała. Wyższe uczucie mogłoby być w jego życiu możliwe, gdyby nie obcość ciała własnej żony. Ciała, które kryje skrzywdzoną, niekochaną duszę dziecka głodnego uczuć, zawsze nie takiego, jak chciała matka. Po pięknych, sielankowych wręcz początkach, będzie coraz gorzej. Dość typowy układ: pracujący ojciec i dziecko wychowywane przez matkę zamieni się w inny typowy, porozwodowy układ: zły ojciec (zdradził matkę) oraz matka z córką, które go nienawidzą. Hrabia rzuca się więc w wir romansów. Ale zaczyna też
pracę, wpadając tym samym w sam środek tajemniczych i szemranych interesów organizacji, obejmującej swoimi mackami całe jego życie. To ciało obce w jego świadomości. Machina, które chce mu odebrać własną tożsamość, żeby nią sterować. Przez to wszystko pętla jest coraz ciaśniejsza, aż w końcu nie ma już wyjścia. Jedynym wyjściem jest wyjście całkowite.
Żadnej tu jednak pogłębionej psychologii czy etycznych rozważań bohatera uwikłanego w tragizm własnego istnienia. Nie, to nie ta półka. Ciało obce to historia nieudacznika, który chciał być szczęśliwy, ale mu nie wyszło. A wszystko przez to pełne instynktów ciało, w którym szamoce się zakompleksiona dusza. Dla mnie powieść Ziemkiewicza to bardziej książka o seksualnych ekscesach niż moralnych wątpliwościach.