„Nazywam się Odd Thomas. Jestem kucharzem z baru szybkiej obsługi. Wiodę niezwykłe życie we własnym pico mundo, moim małym świecie. Ale żyję spokojnie”. Tak podsumowuje swoje dotychczasowe życie bohater najnowszej powieści Koontza w ostatnim zdaniu wypowiedzianym do czytelnika. Ale droga, którą musi przejść, by w taki sposób zamknąć swoją opowieść, jest bardzo długa, pełna tajemnic, mrocznych wydarzeń i bolesnych zwątpień.
Taką właśnie podróż wraz z bohaterem odbywamy na stronach tej książki. Ten dwudziestoletni mężczyzna ma dar, który jawi mu się nieraz jako przekleństwo – posiada umiejętność kontaktowania się ze światem zmarłych, ma zdolność widzenia duchów, tych dobrych i tych złych. Z tym nieodmiennie łączy się druga część jego daru-niedaru: konieczność ratowania ludzi, tych pozostających przy życiu, jak również pomoc tym, którzy odeszli fizycznie z tego świata, ale psychicznie wciąż nie mogą się z nim z różnych powodów pożegnać. Odd stoi więc czasem po dwóch stronach „barykady”, na granicy dwóch światów. Jego rolą jest nie tylko pomoc żywym, by przedwcześnie nie przeszli na drugą stronę, ale także i tym, którzy już tam są, by mogli odnaleźć spokój.
Przez tę swoją umiejętność bywa niezrozumiany, odrzucany, tylko nieliczni znają jego sekret i potrafią go zrozumieć. Powieść ma klimat typowy dla utworów Koontza, realizm (życie w małym miasteczku, jakich pełno na świecie, zwykłe problemy zwykłych ludzi) miesza się tu ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, rzeczywistość i fantastyka współistnieją obok siebie w sposób tak naturalny, że czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak po prostu uwierzyć w opisywane zdarzenia i dać się porwać wartkiemu strumieniowi zdarzeń prowadzących ku zaskakującemu finałowi.
A jednak nie jest to wyłącznie powieść mroczna, przerażająca, choć momentami potrafi zmrozić krew w żyłach. Koontz wciąga czytelnika w intrygujący wir zdarzeń, proponując jednocześnie swoją wizję współistnienia świata żywych i zmarłych oraz ich wzajemnego przenikania się. Umie też zadbać o właściwe proporcje opowieści i w odpowiednich momentach wpleść odrobinę humoru (postać Elvisa), czy też dostarczyć nam solidnej porcji wzruszenia (zaskakujący finał).