Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:23

Ekspres Rewolucja rusza z Domeny Dzbana

Ekspres Rewolucja rusza z Domeny DzbanaŹródło: Inne
d1h7g6i
d1h7g6i

Kontynuacji Głową w mur wyglądałam z wielką ciekawością. Wreszcie pełnowymiarowa powieść od niezwykle utalentowanego debiutanta z ogromną wyobraźnią i językowym wyczuciem. Nie mogło być źle. I nie jest. Rafał W. Orkan nie tylko udźwignął nową formę, ale poradził sobie bardzo zgrabnie, choć – co nie było dla mnie zaskoczeniem – nie wybrał najłatwiejszego podejścia. Zmienność perspektywy narracyjnej, a wraz z nią również formy prowadzenia narracji (raz w pierwszej, innym razem w trzeciej osobie, raz w czasie teraźniejszym, kiedy indziej w przeszłym) to zdecydowanie jedna z największych zalet Dzikiego Mesjasza. Bo że kontynuacja przebija luźny zbiór apologów, jakim był tom pierwszy, spójnością fabularną, to się rozumie samo przez się. Drugi tom cyklu Paramythia Vakkerby został dokładnie rozplanowany, brak tu elementów przypadkowych, „przejścia” są bardzo płynne, podobało mi się również fabularne „ogrywanie” pewnych symbolicznych rekwizytów (kurtka, beret, nóż).

Obok znanych bohaterów (spośród których najistotniejsza rola przypada Byhtrze), pojawiają się nowi, wprowadzeni w zmieniającą się sytuację Wiecznego Miasta zostajemy właśnie przez nich. Mała wlepowniczka (czyli złodziejka)
, młody wyznawca Mesjasza, dowódca bojówki Czystych, zesłany do Domeny Dzbana Złotoręki – dostarczają informacji o wiszącej w powietrzu rewolucji. Gebneh, bohater Miodu z moich żył, tytułowy Dziki Mesjasz, przywódca rosnącej w siłę sekty Natchnionych (którego postępujące szaleństwo oddane zostało bardzo przekonująco), obiecuje swoim poplecznikom Gan Eden – Ogród Rozkoszy. Nie dostrzega tego, co widzi Byhtra: że jest tylko marionetką w cudzych rękach. Nie niepokoi charyzmatycznego przywódcy, że Zakon Technomagów w żaden sposób nie reaguje na postępującą radykalizację nastrojów w dzielnicy biedoty. Reagują natomiast okupanci z Mazurbalu, ale tymczasem proroctwo o Gan Eden urzeczywistnia się w nieoczekiwany – przynajmniej dla większości uczestników wydarzeń - sposób i sprawia, że rewolta
nabiera błyskawicznego tempa.

Dziki Mesjasz to przede wszystkim akcja, a trochę szkoda. Nie mamy szansy (na co miałam nadzieję) poznać bliżej innych poziomów Vakkerby – Domeny Pierza i Stalowych Ogrodów. Rewolucyjne migawki to o wiele za mało, by ukazać społeczne kontrasty, które legły u podstaw wybuchu. Wybuch, owszem, jest efektowny, a to za sprawą monumentalnego elementu fantastycznego – Ogrodu Rozkoszy – którego natura pozostaje na razie niewyjaśniona, choć wszystko wskazuje na to, że jego rola jeszcze się nie wyczerpała. Jest on tyleż efektowny, co wygodny: bez jego interwencji „rewolucja” zamieniłaby się w farsę. Tempo przyczynia się też do wygładzenia i ujednolicenia warstwy językowej, wyżej w tym aspekcie oceniam Głową w mur. Choć nie wykluczam, że istotny wpływ miało absurdalnie wręcz wysokie stężenie powiedzonka Byhtry „Niech mnie utopią w Mrocznicy!”. Bardzo szybko zaczyna ono, mówiąc delikatnie, irytować.

Półjednorożec ma szczęście do korzystnych dla swojej osoby zbiegów okoliczności – głównie dzięki nim poznaje tajemnice natury technomagii i genezę Vakkerby (jeśli chodzi o ten mit założycielski, to przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś więcej, choć trudno czynić poważny zarzut z własnych zbyt wygórowanych oczekiwań). Długo się jednak odkryciami nie nacieszy, gdyż wszystko wskazuje na to, że niebo – widok dla mieszkańców Domeny Dzbana luksusowy - niebawem zawali się na głowy rewolucjonistom i ich ofiarom pospołu. W tomie trzecim, Oblężone miasto, Orkan niewątpliwie zamierza odpalić prawdziwe fabularne fajerwerki. Może w nim wreszcie Paramythia Vakkerby przestaną być Paramythiami Domeny Dzbana.

d1h7g6i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1h7g6i

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj