...i zarazem przerażający: świat egoizmu, nienawiści i rozmaitych zwalczających się antagonizmów – tak, jednostronnie, go postrzegamy w trudnych dla nas chwilach. „Gdyby to ode mnie zależało, wszystko bym pozmieniał, oczywiście, na lepsze” – takie teoretyzowanie odrobinę podnosi nas na duchu, chociaż doskonale wiemy, że zmiana rzeczywistości jest niemożliwa (a może właśnie dlatego, bo nie możemy zweryfikować, jak naprawdę byśmy się zachowali, mając władzę nad czasem i przestrzenią?). A może nie mamy racji? Może historia jest plasteliną, którą jesteśmy w stanie modelować wedle woli, jeśli tylko starczy nam odwagi, by wyciągnąć rękę? Takie pytania nasuwa wizja świata przedstawiona przez Marcina Wolskiego.
Alterland ma trójdzielną kompozycję – każda cząstka opisuje inny wariant historii Europy i świata w latach 1944-2001. Zwornikiem fabularnym są bohaterowie powieści – przedstawiciele trzech kolejnych pokoleń rodziny Rawskich: dziadek Roman, ojciec Aleksander i syn Szymon. Oni mają decydujący wpływ na to, jak ostatecznie potoczy się historia. Zdradzanie szczegółów nie ma sensu, odebrałoby bowiem lekturze większość uroku, nadmienię więc jedynie, że wprost zadziwiająca wyobraźnia autora uczyniła Polskę częścią składową rosyjskiego komunistycznego imperium obejmującego, o zgrozo, niemal cały świat (z wyjątkiem Ameryki), a także, w innej, korzystniejszej, opcji, czwartym mocarstwem światowym, krajem o niemal największej mocy decyzyjnej na Starym Kontynencie.
Na kartach powieści nie brak znanych postaci z historii najnowszej, których losy autor niejednokrotnie pomysłowo zmienia, podporządkowując je swojej złożonej koncepcji, na zbudowanie której pozwoliła mu zasługująca na podkreślenie erudycja historyczna, połączona z wyostrzonym zmysłem obserwacyjnym (jakże przydatnym u satyryka). Zmysł ten pozwala z głębszej, bardziej wyczulonej na niuanse perspektywy postrzegać rzeczywistość i dzielić się z innymi swoją diagnozą, zręcznie ukrytą pod płaszczykiem fantastycznej fikcji. Bo, jeśli się nad tym zastanowić, alternatywne rzeczywistości wykreowane przez Wolskiego zaczynają się wydawać czymś więcej niż intelektualną igraszką erudyty... one mogą być ostrzeżeniem.
Ostrzeżeniem, niby ironicznym, groteskowym, ale zarazem poważnym: abyśmy szanowali nasze „dziś”, rozważali podejmowane decyzje, bo każda z nich być może w nieodwołalny sposób zmienia, często radykalnie, nieznane nam jeszcze „jutro” i to nie tylko nasze „jutro” – „jutro” całej ludzkości. W tym kontekście słowa: „człowiek jest kowalem własnego losu” nabierają zupełnie nowego znaczenia.
Alterland jest utworem głęboko przemyślanym, wewnętrznie spójnym, o wartkiej, wciągającej fabule. Napisany został lekkim, swobodnym stylem, ułatwiającym lekturę. Niespodziewane zwroty akcji przykuwają uwagę i sprawiają że od tej książki wprost nie sposób się oderwać. Humor sytuacyjny, słowny – we wszelkich odmianach – jest jedną z jej największych zalet. Mnie zachwyciła również błyskotliwa lekkość, z jaką autor bawi się historią – śledzenie rozwoju tej wyrafinowanej gry było niekłamaną przyjemnością, tym bardziej, że nie sposób przewidzieć jej zakończenie. Pozycja dla tych, którzy lubią sobie pogdybać, jak również dla miłośników zawikłanej intrygi, historii najnowszej i humoru w najlepszym wydaniu.