Wydany w maju album „Druuna: Anima” to była właściwie mała przystawka. Przedsmak, który miał jedynie zaostrzyć apetyt przed właściwą serią. Komiks wywiązał się z zadania wyśmienicie. Wielu czytelników z niecierpliwością oczekiwało na właściwą premierę serii, która pierwotnie została wykreowana w latach 80. ubiegłego wieku przez Paolo Serpieriego.
W pierwszym tomie wydania zbiorczego pomieszczone zostały dwa oryginalne tomy: „Morbus Gravis” oraz „Deltę”, które delikatnie spaja fabuła i występująca w roli głównej Druuna. Akcja komiksu dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości, w wielkim Mieście bez nazwy. Mieszkańcy żyją w ciągłym strachu przed tajemniczą i nadzwyczaj groźną zarazą. Epidemia zagraża wszystkim, bo wystarczy dotknąć kogoś zarażonego, a człowiek zamienia się w odrażającego, mackowatego stwora, który kieruje się najniższymi instynktami. Można uniknąć zarażania. Należy tylko przyjmować serum rozdzielane przez władzę. Zasady dystrybucji nie są jasne. Protagonistka pozyskuje dodatkowe fiolki kupcząc swoim ciałem.
Dodatkowe porcje serum dziewczyna podaje ukochanemu, który na krótki czas odzyskuje ludzką postać. Schastar zdaje sobie sprawę, że nie zostało mu dużo czasu. Choroba go w końcu zagarnie. A dodatkowo jest poszukiwany przez wojsko i Kapłanów. Dlatego pragnie przekazać Druunie prawdę o pochodzeniu zarazy. Oboje ruszają w Miasto. Podczas wyprawy czytelnik ma okazję bliżej przyjrzeć się światu, w którym przyszło żyć Druunie.
Włoski artysta wykreował rzeczywistość odrażającą i obleśną, bezduszną i lubieżną. Świat trawiony śmiertelną chorobą, która odbiera rozum i zdrowy rozsądek. Wszędzie tylko ruiny i zgliszcza. Między zwalonymi budynkami przemykają przerażeni, ubrani w łachmany ludzie, których cała egzystencja sprowadza się do ciągłego uciekania przed wojskiem i groźnymi mutantami. Śmierć i cierpienie są stałym elementem życia w Mieście. Jedynie misja głównej bohaterki niesie ze sobą niewielki snop światła.
Graficznie rzecz jest niebywała. Serpieri wspaniale rysuje ludzkie postaci, wierność anatomiczna stoi na wysokim poziomie. Z drugiej strony przekonywująco została także oddana przerażająca rzeczywistość miejsca, w którym rozgrywa się akcja. Na wyobraźnię czytelnika mocno działa monochromatyczna paleta barw, która odkreśla duszną i śmierdzącą atmosferę.
Opowieść sama w sobie ma charakter pretekstowy. Fabuła w dużym stopniu jest jedynie „wymówką” do ukazania scen pełnych bestialskiej przemocy, wulgarnego i sadystycznego seksu (częste sceny gwałtów czy prostytucji). Ostatecznie serial jest nieodrodnym dzieckiem swoich czasów. Właśnie z takiej perspektywy należy na niego spoglądać i oceniać. „Druuna” to mroczny, mizoginistyczny, miejscami pornograficzny komiks, adresowany tylko do dorosłego czytelnika. Czytelnika, który chciałby podjąć trud przeniknięcia przez fasadę opowieści, aby gdzieś pod spodem poszukać prawdy o prawdziwej naturze człowieka.