Dotknąć lodu
Berlin, lipiec 1936 rok. Nadchodząca letnia olimpiada. Rozlewające się po mieście gorąco. W mieście szeptów życie toczy się wieloma nurtami. Oficjalnym, w rytmie głośnych i radosnych marszowych pieśni. Ukrytym, w szmerze przytłumionych słów i pochylonych głów. Inspektor policji kryminalnej Willi Kohl bada sprawę zabójstwa w Dresden Allee. Zastrzelony to czterdziestokilkuletni tęgi, niezidentyfikowany mężczyzna. Doświadczony detektyw z wyczuciem wyszkolonego psa gończego rusza śladem zabójców. W tym czasie po miasteczku olimpijskim i po ulicach Berlina krąży człowiek w brązowym kapeluszu jaki nosi minister lotnictwa Goring. Paul Schumann, czterdzieści jeden lat. Nowojorczyk pochodzenia niemieckiego. Doświadczony żołnierz amerykańskiej mafii. Przybyły z Ameryki z poufnym zleceniem zlikwidowania pułkownika Rheinharda Ernsta, jednego z filarów remilitaryzacji Niemiec. Wszystko wskazuje na to, że drogi tych ludzi, ich linie życia muszą się przeciąć.
Ta powieść Deavera jest dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Po lekturze Maga byłem lekko zawiedziony. Kolejny raz to samo, brak nowych, znaczących pomysłów. Tym razem Deaver zmienia zarówno tematykę jak i klimat. I robi to w całkiem niezłym stylu. Dobre tempo wciągającej akcji. Element nieustannego zaskoczenia, nawet pod koniec powieści. Staranne odwzorowanie klimatu hitlerowskiej stolicy w przededniu olimpiady. Ciekawe, barwne, umiejętnie nakreślone postacie. Tak miłe w powieściach sensacyjnych stopniowe dawkowanie informacji. Stałe utrzymywanie napięcia. Sprytne wymieszanie historycznej prawdy i fikcji. Książkę czyta się jednym tchem. Zakończenie jest momentami trochę naciągane i potraktowane pobieżnie, tak jakby autorowi zabrakło energii na staranne wykończenie dzieła. Nie zmniejsza to jednak ogólnej atrakcyjności lektury. Książkę kończy interesujący komentarz autora i, co ciekawe, polecana przez niego bibliografia dotycząca tematyki nazistowskich Niemiec.