Trwa ładowanie...

Dorota Zawadzka idzie do sądu. "Powinnam była zrobić to już 10 lat temu"

"Powinnam była zrobić to już 10 lat temu" - pisze Dorota Zawadzka na Facebooku. Reaguje tym samym na zarzuty zawarte w książce o jej programie. Telewizyjna Superniania będzie walczyć o swoje dobre imię w sądzie.

 Dorota Zawadzka obala zarzuty Anny Golus Dorota Zawadzka obala zarzuty Anny GolusŹródło: AKPA, fot: AKPA
d26jnen
d26jnen

Dorota Zawadzka w ostatnim czasie znalazła się znów na świeczniku. I to w zasadzie w samym środku afery wokół jej dawnego programu "Superniania". Psycholog zarzucono szereg nadużyć i przekroczeń podczas nagrań. Anna Golus napisała książkę, w której przeanalizowała program. "Superniania kontra trzyletni Antoś. Jak telewizja uczy wychowywać dzieci" obnaża nie tylko kontrowersyjne, ale i skandaliczne według autorki metody Zawadzkiej.

Golus w rozmowie z "Krytyką polityczną" powiedziała wprost, że choć Zawadzka chciała rzekomo zerwać z tradycyjnym, tzn. przemocowym wychowywaniem dzieci (klapsy itp.), to "metody wychowawcze promowane w tym programie to też przemoc i że sam udział w takich produkcjach może krzywdzić dzieci".

Zarzuty spotkały się z szybką odpowiedzią Doroty Zawadzkiej. Psycholog zapowiedziała, że ma zamiar walczyć o swoje dobre imię. Co więcej, wystąpiła już do sądu z wnioskiem o naruszenie dóbr osobistych. "Powinnam była zrobić to już 10 lat temu" - pisze na Facebooku.

Zobacz wideo: "Kompromitująca wypowiedź". Dorota Zawadzka krytykuje słowa rzecznika praw dziecka

Zawadzka udzieliła również obszernego wywiadu serwisowi edziecko.pl, w którym obala zarzuty stawiane przez autorkę wspomnianej książki. Superniania zarzuca Golus, że ta opisała poszczególne odcinki programu według własnej tezy, nie znając kulisów ich powstawania, ani relacji, które wytworzyły się pomiędzy telewizyjną ekipą a zgłaszającymi się do show rodzinami.

d26jnen

Podkreśliła też, że w swojej wieloletniej pracy od zawsze kierowała się dobrem dziecka, a w programie starała się naświetlić problemy rodzicom właśnie z perspektywy ich dzieci.

- Było trochę potknięć, przejęzyczeń czy niezręczności. To był mój debiut w telewizji, więc z całą pewnością mogę powiedzieć, że pewne sytuacje pokazałabym dzisiaj inaczej. [...] Natomiast jeśli chodzi o stronę merytoryczną programu, błędów nie było. Nie mam sobie nic do zarzucenia. […] Dzieci na planie nie doznawały krzywdy. Najważniejsza rzeczą dla mnie i wszystkich, którzy pracowali przy programie, było pomóc dziecku - podkreśliła w wywiadzie.

I chociaż niektórym metody z programu wydawały się wówczas kontrowersyjne, zdaniem Zawadzkiej trudno oceniać je z punktu widzenia opartego o współczesną wiedzę i metody wychowawcze. Niemniej, nie należy zapominać, że jeszcze 15 lat temu podejście do wychowania dzieci było zupełnie inne, a dyskusja o przemocy domowej niemal nie istniała. Przemoc w domach za to była i jest problemem nader częstym. Właśnie na niego telewizyjna psycholog chciała zwracać uwagę.

- My nie jeździliśmy do domów, w których wszystko było dobrze. Jeździliśmy na zaproszenia rodzin, które miały już za sobą gehennę tygodni, miesięcy a niektóre nawet lat zmagania się z trudnościami, z którymi nie potrafiły sobie poradzić. Rozmawiamy o rodzinach, w których często to przemoc była realnym problemem - dodała.

d26jnen

Zawadzka podkreśliła, że zarzutem ze strony Golus, który zabolał ją najbardziej, było to, że rzekomo miała wraz z ekipą dzieci występujące w programie "w d...ie" i że mali bohaterowie nie byli otoczeni odpowiednią opieką. Psycholog zaznaczyła, że zawsze najważniejszym było dla niej dobro dziecka. Dlatego też chce walczyć o swoje dobre imię wkraczając z autorką książki na drogę sądową. Jej zdaniem publikacja składa się z przekłamań.

- Kiedy teraz czytam, że jestem oprawcą tych dzieci, że krzywdziłam je intencjonalnie, to jest zaprzeczenie całego mojego zawodowego życia. Nie wiem kim jest osoba, o której pisze autorka książki. Nie znam jej. […] Nie wymieniłyśmy nawet bezpośredniej korespondencji. Pani Anna Golus nigdy nie postawiła nogi na planie programu "Superniania". Nie wie, jak było. Po prostu nie może tego wiedzieć. - podsumowała.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d26jnen
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d26jnen