Donald Tusk w Gdańsku: "Nie mam kompleksu wobec Andrzeja Dudy"
Donald Tusk na spotkaniu w Gdańsku ostro wypowiadał się o polityce polskiego rządu: - To jest zdrada stanu narażać polskie dzieci na umieranie, napychając przy okazji kabzę rosyjskim oligarchom węglowym. Co gorszego może być w wydaniu polskiego rządu?
Były Prezes Rady Ministrów przyleciał do Gdańska, aby promować swoją książkę "Szczerze".
"Witaj w domu" - tak powitała Donalda Tuska w Europejskim Centrum Solidarności prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Byłego premiera i szefa PO w Gdańsku przywitało też skandowanie tłumu: "Donald Tusk! Donald Tusk!". Sala ECS-u była wypełniona do ostatniego miejsca.
- Bardzo mi Gdańska brakowało - zaczął Tusk. - Jestem tu wśród przyjaciół i nie muszę tu niczego wyjaśniać. Ja się urodziłem kilkaset metrów stąd. Tu chodziłem do SP 97 i do liceum.
Na spotkaniu z gdańszczanami Tusk odpowiadał na pytania dotyczące Polexitu, stosunku do polityki obecnego rządu, kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz swojej politycznej przyszłości.
Były premier został zapytany, czy boi się prezesa PiS. Odpowiedź zakończyła przygnębiająca konstatacja.
- Ja się nie boję Kaczyńskiego. Czego tu się bać? Przyjrzycie się mu z bliska. To co złe, dzieje się w ludzkich głowach i sercach. Jesteśmy dość pasywni. Nas pod sądami będzie dziś o 10 razy za mało, aby ktoś nas na poważnie potraktował - mówił Donald Tusk, który po chwili dodał:
- We Włoszech przeciwko polityce nacjonalisty Matteo Sallviniego wychodzi 100 tys. ludzi we Florencji i w deszczu śpiewa "Bella Ciao", piosenkę włoskich partyzantów. 50 tys. jest na ulicach Rzymu. To są dziesiątki tysięcy ludzi w całych Włoszech. A u nas? PiS nie jest problemem Polski. Problemem są ci, którym zepsuł się mechanizm w głowie i sercu. Polaków cechuje apatia, rozpacz, zanik walecznej energii, zgoda, ucieczka i urządzanie się.
Tusk mocno zaatakował też polski rząd, za to, że ten deklaruje, iż nie odejdzie przez lata od węgla, jednocześnie kupując ten węgiel od Rosjan z kopalni w Donbasie.
- To jest zdrada stanu narazić polskie dzieci na umieranie, napychając kabzę rosyjskim oligarchom. Co gorszego może być w wydaniu polskiego rządu?
W czasie spotkania w Gdańsku Tusk tłumaczył, dlaczego odmówił startu w wyborach prezydenckich.
- Kandydatura Małgorzaty Kidawy Błońskiej jest kandydaturą z większymi szansami na wygraną niż ja. Ja naprawdę mam o sobie wysokie mniemanie i naprawdę nie mam kompleksu wobec Andrzeja Dudy. Ale powiedziałem Schetynie: szukaj kandydatury, która nie będzie tak łatwa do atakowania jak ja. Ale ja i tak będę na pierwszym froncie.
ZOBACZ TEŻ: Premier książki Donalda Tuska. Były premier ostrzega przed Emmanuelem Macronem
Jaką rolę dla siebie widzi w polskiej polityce?
- Ja się tych ról już nagrałem, więc to kwestia drugorzędna. Jest wielu ludzi w kolejce, którzy też chcą odegrać ważną rolę. Musimy na nowo przywrócić ludziom wiarę w pewien zestaw wartości, których trzeba bronić. To jest kanon chrześcijańskiej demokracji. Na tych wartościach ufundowana jest Europa. To prawa i wolności człowieka, wolne media, niezależne sądy, duma z tego, że jest się Europejczykiem. Pracy jest dużo. To, co było dla nas święte musi znów dotrzeć do emocji ludzi.
Czy Polexit - zwany od wczoraj "wypierpolem" - jest rzeczywiście możliwy? Tusk ocenia:
- Nikt nikogo z Europy nie wyrzuca i drzwi nie zatrzaskuje, ale pewne rzeczy się dzieją. Na życzenie rządu PiS systematycznie i konsekwentnie wychodzimy już UE. Widzę to fachowym okiem: od pierwszego ataku na sądy w Polsce, Polska obrała kurs na opuszczanie pewnego zestawu wartości. Z nami nikt już w Europie poważnie nie rozmawia. Rozmawiają z nami teraz językiem specjalnej troski. Nikt po nas nie będzie płakał. Ludzie w Europie myślą raczej: z ulgą Polaków pożegnamy! Nas nikt nie obroni bardziej niż my sami. Jeśli w Europie zobaczą, że nam to nie przeszkadza, to staniemy się peryferyjni.
Padło też pytanie o to, jak Tusk wspomina słynne głosowanie 27:1, kiedy to został wybrany na II kadencję szefa Rady Europejskiej przy sprzeciwie jedynie Polski?
- To była rzecz dziwna i niezrozumiała. Po tym głosowaniu Beata Szydło wyglądała, jakby zjadła miskę muchomorów. To była groteska. Wyobraźcie sobie, jak Europa się z tego śmiała. Pamiętam też, jak ambasador RP w Brukseli odkręcał w pośpiechu tabliczkę z polskiego przedstawicielstwa przy UE w zeszłym roku. Było na niej nazwisko Jerzego Buzka i moje. Odkręcał ją śrubokrętem w pośpiechu przed przyjazdem do Brukseli Mateusza Morawieckiego. Poprosiłem, żeby mi ją dał, to podaruję ją na aukcję WOŚP. Nie dał.
A jak wyglądały wizyty w Brukseli premiera Morawieckiego z perspektywy Tuska? Były premier przytoczył krępującą sytuację.
- Morawiecki cały czas siedzi na telefonie i pisze. Zaprosiłem premiera Morawieckiego na rozmowę do mojego gabinetu. A on mi na to, że ma zaraz spotkanie z premierem Danii. Akurat premier Danii siedział obok nas. Pytam więc: masz zaraz spotkanie z Morawieckim? A premier Danii: jakie spotkanie? Pierwsze słyszę!