Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 15:59

Doktor Jakyll i Mr Hyde

Doktor Jakyll i Mr HydeŹródło: Inne
d2dk3en
d2dk3en

Dla mojego pokolenia, urodzonych w latach siedemdziesiątych, wojna jest tylko smutną historią, która (okropnie to zabrzmi) niewiele nas obchodzi. Hekatomba Holocaustu do tego stopnia przekracza naszą wyobraźnię, że nie jesteśmy zdolni w nią uwierzyć. Dlatego takie książki powinny ukazywać się częściej i być czytane przez wszystkich, obowiązkowo, ku przestrodze.

Dr Josef Mengele był przeciętnym naukowcem, antropologiem, pochodził z bogatej rodziny przemysłowców, miał atrakcyjną żonę z dobrego domu, pasjonatkę sztuki. Uchodził za miłego, uprzejmego, pracowitego, ot, nikt nadzwyczajny. Jego rasistowskie poglądy oczywiście nikogo nie dziwiły w Niemczech lat trzydziestych. Wtedy przyszło Auschwitz i ten naukowiec-mieszczuch zamienił się w potwora, demona i cynicznego zwyrodnialca, dla więźniów gorszego niż śmierć. Po wojnie ukrywał się, ale nie tak, żeby nie można go było schwytać. I znów zmienił się w miłego pana, który żył sobie spokojnie w Ameryce Południowej, od czasu do czasu zmieniając kraj pobytu, tak dla bezpieczeństwa.

Książka ta to kawał solidnej historyczno-dziennikarskiej roboty. "Akcja" rozgrywa się na dwóch poziomach - jeden to wstrząsające "dokonania naukowe" Mengelego i jego późniejsze ukrywanie się, drugi to popis niekonsekwencji i niezdecydowania amerykańskich władz okupacyjnych w Niemczech, wywiadu izraelskiego, rządów RFN, Argentyny, Paragwaju i Brazylii, CIA oraz Centrum Szymona Wiesentahla, dążących do postawienia przed sądem osławionego "anioła śmierci". Autorom udało się uniknać popadnięcia w stronniczość, ich relacja z obozowych działań lekarza, oparta głównie na fragmentach opowieści świadków, jest sucha, unikająca przymiotników, a przez to tym bardziej makabryczna. Historia poszukiwań Mengelego, w której mieli swój skromny udział, jest nie mniej wciągająca niż niejedna książka sensacyjna - siatka nazistowskich spiskowców, wielka polityka, klan przypominający rodzinę Corleone...

Jednak największe wrażenie robiły na mnie fragmenty dziennika zbrodniarza. Są tam opisy samotności, wręcz histerii osoby ściganej, świadomości odizolowania i krzywdy. I kompletny brak refleksji na temat działalności w Auschwitz; Mengele, nawet gdyby kiedyś został skazany przez sąd, nie pojąłby dlaczego tak się stało, skoro tylko wykonywał rozkazy swoich zwierzchników.

d2dk3en

Jest w tej książce kluczowa scena, pełna dramatyzmu, której nie powstydziłaby się najwyższego lotu literatura, gdyby nie miała miejsca naprawdę i nie wyreżyserowało ja życie. Kilkanaście miesięcy przed swoją śmiercią Josef Mengele, człowiek, który nigdy nie wyrzekł się swych poglądów, spotkał ledwie trzeci raz w życiu swego syna, ukształtowanego już, trzydziestopięcioletniego prawnika Rolfa, reprezentanta Niemiec powojennych z ich liberalnym systemem wartości. Dwutygodniowe rozmowy, konflikt pokoleń i ideologii, brak porozumienia - ojciec potwór zbrodni, syn porządny obywatel-Europejczyk - a jednak mogli z sobą znaleźć wspólny język. Czyżby nie oddalili się od siebie tak bardzo, jak można przypuszczać?

d2dk3en
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dk3en