Koniec świata, armagedon, apokalipsa i jej jeźdźcy... spełnienie najgorszych przeczuć, obaw i snów. Koniec egzystencji i tego, co nas otacza. Właśnie! Czy ktoś może być pewien tego, że to już się nie stało? A może wydarzy się to dla każdego z nas osobno, inaczej? Dla Ikara, gdy wosk spłynął, a pióra zaczęły powoli spływać ku morzu, dla słupa soli, który kiedyś był żoną Lota, ale w pewnym momencie spojrzał... dla, no właśnie, przecież dla każdego z nas, gdy życie ulega nagłej odmianie. Meff, bohater Wolskiego, jest naprawdę zbyt zwykłym mężczyzną, by przytrafiły mu się jakieś niespodziewane zmiany. Tym bardziej magiczne. Ateista, pracoholik reklamowy, związany z piękną koleżanką z pracy, żyje, bo... istnieje praca. Co miałby robić innego? Żadnych bliższych kontaktów z rodziną, zresztą i tak niewiele o niej wie. I tu tkwi problem. Jak to mówią, parafrazując: „Tu leży diabeł zasypany i tkwi po uszy w szczegółach.”
Nieznajomość własnych korzeni, doprowadza do końca świata Meffa Fawsona. Przynajmniej tego dotychczasowego. Dziwny czek, zbyt obiecujący, by mógł być prawdziwy, wiedzie go w miejsce, którego nie ma. Obłożone klątwą i jeszcze większa, niż wspomniana, tajemnicą. Miejsca, w którym pozna przodka, zbyt starego, by był realny oraz kobietę czasem tak piękną, iż musi być iluzją. Miejsca, gdzie świat zmienia się za każdorazowym pstryknięciem palcami. Ale nie tylko to go czeka, gdyż otuli go również rodzinna tajemnica. I to jaka. Dowiedzieć się, że istnieje na świecie Niebo i Piekło... że w ateistycznym świecie przez cały czas zmagają się ze sobą moce dobra i zła – dla Meffa, to jakby spełniły się bajki, mrzonki, dziwactwa. Prawdziwe dziecię Internetu i komputerów, nie wierzy w Boga, chyba, że jest nim Gates. W końcu nie pojawia się on na wygaszaczu monitora. A jednak teraz, pośród tej przeklętej, zakazanej przestrzeni, dziwni ludzie, lub nie do końca ludzie, poinformują go, że to on właśnie ma zawiadywać jednym z
TYCH padołów. Stać się częścią opcji... CZARNEJ. Kopytka i ogon oraz dziwne moce, to tylko wstęp do tego, by poinformować dotychczasowego pracownika reklamy, iż został SZATANEM!!! Szatanem, z wielką przyszłością i przesłaniem, kryjącym się pod piekielnym zadaniem. Sto lat na nowej drodze życia, w kolejnym świecie, który nastał po utracie poprzedniego.
Książka Wolskiego jak ośmiornica oplata mackami i zajmuje powoli każdą część mózgu. Nie można się od niej oderwać, bo to nie tylko historia walki między dobrem a złem, nie tylko opowieść o przekształceniu ateisty w piekielnego cwaniaka, ale przede wszystkim fantastyczna podróż po świecie i wszystkich jego wymiarach. Zarówno geograficznych, jak i historycznych. To przekrój dziejów Dołu, zwanego Piekłem, jego ludzi, których często zwiemy potworami. To też świat białych, autor nie opowie się po żadnej ze stron, białych zbyt anielskich czasem, by wątpić w ich korzenie. Ale czy w rzeczywistości to wszystko dzieje się „naprawdę”? Czy nie istnieje tylko dość zabawnie i czasem frywolnie, w umyśle zmieniającego się Meffa? Bo czy rzeczywiście istnieje ZŁO i DOBRO, czy też tylko DOBRO i NIE DOBRO? A może jest tylko miłość i jej brak?
Czy świat da się podzielić na czarny i biały? Czy można odrzucić cienie i maskujące szarości? Meff będzie spełniał oczekiwania Dołu. W sposób zabawny i intrygujący, już nie ludzki, ale magicznie diaboliczny. Intrygi, czary, dziwadła... Szkoła dla potworów na Biegunie? Czy to wszystko jest możliwe? A może pan autor chce nam zamydlić oczy? W końcu pisarz z niego niezgorszy, wiążący lekko litery w słowa, słowa w zdania, zdania w obrazy zatrważające duszę albo rozśmieszające, uczące i bawiące. Czyim jest rzeczywiście agentem? Czy to czasem nie on rozmawia z Drakulą, wiedźmami i Frankensteinem? Skąd wie aż tyle i wplata historię tak zmyślnie w treść swoich publikacji, nie nużąc? Jakich pan ma znajomych, Panie Autorze?