Trwa ładowanie...
kultura
18-06-2010 13:56

Debata artystów - apele o 1 proc. z budżetu na kulturę

Debata artystów - apele o 1 proc. z budżetu na kulturęŹródło: Thinkstock
d4f9xzj
d4f9xzj

Duża część polskiego społeczeństwa żyje poza kulturą wyższą, a elity artystyczne są zagrożone „kastową pychą” - takie opinie padły w czwartek podczas debaty o kulturze. Zorganizowało ją środowisko zabiegające o wzrost nakładów na kulturę do 1 proc. z budżetu państwa.

Dyskusja, zatytułowana „Po co państwu kultura?”, odbyła się w Warszawie z inicjatywy Instytutu Obywatelskiego i ruchu społecznego Obywatele Kultury. W spotkaniu wzięli też udział minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski oraz artyści i przedstawiciele środowisk związanych z kulturą.

Reprezentująca Obywateli Kultury Beata Chmiel odczytała list premiera Donalda Tuska do przedstawicieli tego ruchu oraz do uczestników czwartkowej debaty.

- Powinniśmy dążyć do tego, by zgłoszony postulat przeznaczania na kulturę co najmniej jednego procenta z budżetu państwa mógł doczekać się realizacji na mocy swoistego kontraktu zawartego między państwem a obywatelami. By kontrakt ten określał także takie strategiczne cele i sposób wydatkowania pieniędzy publicznych, w których kultura widziana jest nie tylko jako część gospodarki, ale jako element budowy kapitału społecznego w naszym kraju - napisał Tusk.

d4f9xzj

W lutym w apelu do premiera Obywatele Kultury podkreślili konieczność zwiększenia nakładów na polską kulturę do co najmniej 1 proc. z budżetu państwa. W tej sprawie ruch stworzył specjalną petycję, którą do czwartku podpisało już prawie 100 tys. Polaków. Podpisy pod petycją złożyli m.in. kandydujący na prezydenta Bronisław Komorowski, Jarosław Kaczyński i Grzegorz Napieralski - zaznaczyła Chmiel.

Chmiel zwróciła się podczas debaty do ministra kultury: „Chcemy, by zadbał pan o zmianę zasad zarządzania i finansowania kultury”. Zdrojewski ocenił, że środków na kulturę w Polsce, w porównaniu z innymi krajami europejskimi, jest mało i powinno być ich zdecydowanie więcej.

Dyskusja rozpoczęła się od długiego i niepozbawionego goryczy wystąpienia pisarza Stefana Chwina , który alarmował, że "duża część polskiego społeczeństwa żyje poza kulturą - o ile mamy na myśli kulturę wyższą".

- Gdy słyszę słowo kultura, widzę prawie puste muzea, prawie puste galerie sztuki współczesnej, częściowo tylko zapełnione sale w teatrach. I prawie puste biblioteki. W sprawozdaniach tych instytucji wygląda to pewnie inaczej. Ale przez wiele lat zdarzało mi się, że w bibliotecznej czytelni byłem jedynym czytelnikiem. No, może było nas paru. Fale przybierały podczas sesji egzaminacyjnej. Ale dobrowolnie? - mówił Chwin .

d4f9xzj

Pisarz zwrócił uwagę, że ponad 60 proc. Polaków nie bierze książki do ręki.
- Sama czynność czytania jest męcząca, na całym świecie wielu ludzi unika jej jak może. W bibliotekach jest gęsto przed internetem. Nie warto jednak mówić o tym, co się tam ogląda. Chociaż niektórzy uważają, że to obcowanie z kulturą. I cieszą się, że biblioteka przyciąga - ubolewał Chwin .
Zwrócił uwagę, że w Polsce książki ukazują się przeciętnie w nakładzie 2-3 tys. egzemplarzy - przy populacji, która liczy 38 milionów ludzi.

W ocenie Chwina , dużo ludzi unika kultury wysokiej, bo wyczuwa, że niesie ona ze sobą zatruty dar rozmyślania nad sprawami nie do rozwiązania - to znaczy: zawiera treści silnie depresyjne.
- Wiele osób błyskawicznie zmienia kanał w telewizorze - właśnie dlatego. Instynktownie wyczuwają, że obcowanie z kulturą osłabia, rozmiękcza duszę, zmniejsza psychiczną twardość człowieka, konieczną do życia - przypuszcza pisarz.

Chwin ironizował, że im dłużej żyje, tym więcej ma wątpliwości, czy kultura wyższa jest ludziom rzeczywiście do życia potrzebna.
-* Bez Dostojewskiego , Mrożka , Gombrowicza , bez Felliniego, Beckett doskonale radzi sobie większość ludzi* - zauważył.

d4f9xzj

- Znaczna część społeczeństwa uważa, że galerie sztuki współczesnej, ambitniejsza literatura,
trudniejsze kino, czy teatr eksperymentalny to margines, który może w ogóle nie istnieć, a ludzie, którzy na tym marginesie działają uważani są za darmozjadów zabawiających się za państwowe pieniądze - alarmował Chwin .

Zaproponował, by do dyskursu społecznego w Polsce wprowadzić pojęcie mniejszość intelektualna. Jak wyjaśnił, chodzi tu o garstkę ludzi, którzy - inaczej niż cała reszta - nie mogą żyć bez Felliniego, Mozarta, Joyce'a , Bergmana, Antonioniego, bez trudnej literatury, trudnego teatru, trudnego filmu, opery, happeningów, instalacji i temu podobnych dziwactw.

Pisarz przyznał jednocześnie: „Mówi się, że mniejszość intelektualna promieniuje na większość. To znaczy podciąga ją trochę wyżej. To jest niestety stary inteligencki mit. Nie wierzę w żadne promieniowanie elit kulturalnych na resztę populacji. Reszta doskonale broni się przed promieniowaniem - na przykład przy pomocy telewizyjnego pilota”.

d4f9xzj

W opinii Chwina , polskie społeczeństwo pod względem podejścia do kultury podzielone jest na sektory oddzielone od siebie nieprzenikalnymi ścianami ze szkła.
- Myślę, że słuszniejsze jest to, co mówił Miłosz - że mniejszość intelektualna jest skazana na życie na wyspach, w morzu zwykłych podatników, którzy od mniejszości intelektualnej instynktownie trzymają się z daleka - powiedział Chwin podczas debaty.

Podkreślił, że państwo polskie musi wspierać ze wszystkich sił istnienie tej mniejszości, która zawsze pozostanie elitą intelektualną.
- Ta mniejszość, ten margines zawodowo zajmuje się wytrącaniem umysłów z równowagi, potrafi ludźmi potrząsnąć, aby nie zasnęli. Jak długo ten margines istnieje, możemy mieć pewność, że demokracja oddycha. Rozumne państwo pojmuje potrzebę istnienia tego marginesu - argumentował Chwin .

Na wielką wagę kultury w państwie, na moc kultury, wskazywała w dyskusji prof. Maria Poprzęcka prezes Stowarzyszenia Historyków Sztuki.

d4f9xzj

- W XIX wieku dla Polaków kultura z powodzeniem nie tylko zastąpiła nieistniejący byt państwowy, ale zdołała zbudować tak silne poczucie tożsamości, że pozwoliło ono na odtworzenie państwa polskiego wtedy, gdy przyszły ku temu politycznie sprzyjające okoliczności. Kultura potrafiła stworzyć substytut państwa - a mówiąc bardziej patetycznie: „królestwo ducha” - zwróciła uwagę prof. Poprzęcka .

- Teraz mamy niezależne państwo, żyjemy w zupełnie innym świecie. Kultura straciła swoje najwyższe, misyjne przeznaczenie, jakie miała w wieku XIX. Pojawiają się pytania, czy jeśli kultura straciła swe najwyższe przeznaczenie, nie wraca ona teraz do funkcji „igrzysk”? Chodzi o to, że „nie samym chlebem człowiek żyje, musi mieć też igrzyska”. I czy kultura nie jest postrzegana przez państwo jako „igrzyska” - mówiła.

Odnosząc się do wypowiedzi Chwina na temat ludzi kultury jako mniejszości intelektualnej, prof. Poprzęcka ostrzegła, że w Polsce zagrożenie mniejszości intelektualnej to nie jest tylko zagrożenie zewnętrzne; mniejszość intelektualna jest także bardzo poważnie zagrożona wewnętrznie - kastową pychą.

- Jesteśmy braminami. A znaczna część niechęci, którą budzi intelektualna mniejszość, pochodzi właśnie z tego, że nasza pycha, czasem bardzo sprawnie kamuflowana, jest wyczuwalna - uważa prof. Poprzęcka .

Debacie przysłuchiwali się m.in.: przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska i dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn.

d4f9xzj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4f9xzj