Z twórczością Jennifer Weiner miałam już kilkukrotnie styczność i jak do tej pory nie byłam nią rozczarowana, dlatego też bez zbędnych oporów, a nawet z pewną przyjemnością sięgnęłam po kolejną pozycję jej autorstwa.* Tym razem jest to zbiorek opowiadań, w których mamy wszystko, przysłowiowe mydło i powidło.* Od historii młodej dziewczyny zmagającej się z brakiem ojca poprzez kobietę, która zastanawia się, co by było gdyby poślubiła swego byłego chłopaka, aż po wdowę zmuszoną przyjąć pod swój dach dwie dziewczyny – to tylko przekrój przez niektóre historie uwiecznione na kartach tej powieści.
Jedenaście opowiastek zawiera w sobie bowiem znacznie więcej ludzkich historii gotowych na to, by oczarować czytelnika. Każdy z pewnością znajdzie w opisywanych przez autorkę sytuacjach coś dla siebie. Tym bardziej, że Jennifer Weiner nie stroni w swojej twórczości od wzruszeń, bywa zabawna, czasem śmiertelnie poważna prezentując całą galerię postaci na wszelkich możliwych etapach ich życia i całą paletę targających nimi uczuć. Z wrodzonym zmysłem obserwacji i dokładnym zaprojektowaniem każdej z tych kilkunastu minipowieści książka ma wszelkie przesłanki ku temu, by osiągnąć wydawniczy sukces i powodzenie u czytelników, nie tylko płaci żeńskiej. To historie, które głęboko zapadają w pamięć, nawet jeśli w trakcie lektury nie robią piorunującego wrażenia. Nie od dziś wiadomo, że autorkę uważa się za przedstawicielkę gatunku zwanego chick lit. Weiner pokazuje jednakże, że nie musi być to synonim literatury miałkiej, płytkiej, słowem – słabej. Wręcz przeciwnie. Jej książki są solidne, błyskotliwe i
inteligentne. Ku rozrywce, ale też refleksji. Może nie jakiejś przesadnie głębokiej i filozoficznej, ale takiej zwykłej, życiowej.