56 proc. Polaków czyta książki, a 37 proc. je kupuje. Wzrasta czytelnictwo wśród młodzieży, na co wskazują nie tylko dane procentowe, ale też preferencje tytułowe - najchętniej czytaną książką 2002 roku był "Władca Pierścieni" J. R. R. Tolkiena.
Z początkiem lat 90. wiąże się boom czytelniczy. W 1992 roku do przeczytania choćby jednej książki w ciągu roku przyznało się aż 71 proc. Polaków. Był to jednak okres wyjątkowy - pojawiły się w ogromnych nakładach amerykańskie bestsellery, wcześniej na polskim rynku nieznane.
Z wielką kampanią promocyjną wkraczał Harlequin, wydawca tasiemcowych romansów. Książka pojawiła się na straganach przy głównych ulicach większych miast, sprzedawana była w kioskach Ruchu, nawet w urzędach pocztowych. Czytała już nie tylko inteligencja, bowiem "harlequiny" trafiały głównie do osób słabiej wykształconych, mniej zamożnych, często z małych miasteczek, w których nigdy nie było księgarni.
Zwykliśmy narzekać, że niskiemu poziomowi czytelnictwa winna jest recesja, bezrobocie, pauperyzacja inteligencji. Te obiegowe opinie nie znajdują potwierdzenia w badaniach. Po pierwsze, Polacy nigdy dużo nie czytali, a grupa odbiorców słowa drukowanego jest ustabilizowana od wielu lat. Po drugie, wypadamy podobnie jak inne państwa europejskie. Średnia dla unijnej piętnastki jest prawie taka sama jak u nas - tam nie czyta 42 proc., u nas 44 proc. Gorzej niż u nas jest m.in. w Portugalii i bogatej Belgii.
Nowe badania wskazują na wzrost czytelnictwa w najmłodszej badanej grupie - osób w wieku 15-19 lat. W 2002 roku czytało 86 proc. Nastolatków, dwa lata wcześniej - 84 proc. Nie jest to zaskoczeniem, wynik był do przewidzenia.
Ostatnie dwa lata to sukcesy "Harry'ego Pottera" i "Władcy Pierścieni", ale także Sapkowskiego i wielu nowych autorów literatury młodzieżowej, jak choćby: Lemony Snicket, Molly Moon, Diana Wynne Jones, Meg Cabot czy Eoin Colfer. Poza tym młodzież czyta lektury szkolne, nie przypadkiem wśród tytułów, które w 2002 roku przeczytało więcej niż 1 proc. Polaków, są: "Pan Tadeusz", "Trylogia", "Quo vadis" i "Lalka".
Gorzej jest z kupowaniem książek. W 2002 roku przynajmniej jeden egzemplarz kupiło zaledwie 37 proc. Polaków (dwa lata wcześniej - 41 proc.). Od 1996 roku spadek sięga aż 10 proc. i jest to zjawisko alarmujące. Co więcej, książka stała się wyznacznikiem luksusu.
Z badań wynika, że ponad połowa czytelników korzysta z bibliotek i są one głównym źródłem dostępu do książki, co potwierdza wzrost liczby wypożyczeń. Wśród emerytów i rencistów aż 3/5 nie kupuje książek, a przecież jest to grupa, która ma najwięcej wolnego czasu na lekturę.
Perspektywy demograficzne nie są dla wydawców optymistyczne, polskie społeczeństwo starzeje się w szybkim tempie, grupa, która kupuje najwięcej książek, jest coraz mniej liczna. Jednocześnie jednak rośnie liczba ludzi wykształconych, a poza młodzieżą to oni są książce najwierniejsi.