„Właśnie, że tak! – wyszeptał. – Jesteś strażnikiem skarbu... powędrujesz na koniec świata szczuty przez Kościół, szanowany przez królów... Ty, opasły mnich z Flandrii, którego los, tak jak mój, wypełni się, jeszcze nim padnie Montsegur...”
Przepowiednia z ust umierającego, padła na ramiona franciszkanina, kronikarza Williama jak grom z niezbyt jasnego nieba. Nieba zasnutego dymem, błyskającego iskrami wypluwanymi z płonącego Montsegur. Płonącego w podzięce jej, Najświętszej Dziewicy, za uzdrowienie władcy, Ludwika Świętego. Czyżby to było naprawdę jego przeznaczenie? Spisujący swe przygody William z Roebruku, co prawda kiedyś pragnął poznać tajniki czarnej magii i mistykę kabały, ale przeznaczenie? To chyba zbyt wielkie słowo. Teraz uważa to raczej za nic znacznego. W obliczu czarownicy Loby i Druidów, w blasku Templariuszy, nasz kronikarz stał się „wątpiącym”.
Ale jednak to właśnie on, wiosną 1244 roku, staje się strażnikiem Świętego Graala. Jednak nie ma pilnować cudownego, pięknego kielicha, ale dwójki dzieci Rogera Rajmunda, syna Blanchefleur i Izabeli, potomków domu Trencavela, których łączy pokrewieństwo ze święta linią Graala. Czyli na co dzień rozkosznych: Rosza i Jezy. Obydwoje przysporzą franciszkanowi wiele kłopotów, ale i sporą dawkę radości. Sprawią, że zacznie myśleć od nowa, a co istotniejsze, widzieć inaczej. Jakby chcąc mu wszystko bardziej pogmatwać, los na dodatek sprawi, że przyjaciele okażą się być wrogami, a wszystko nie takie, jak miało być. Przynajmniej dla tego grubaska z Flandrii. Franciszkanina „wątpiącego”.
Można się pogubić w nagromadzonej przez autora ilości postaci, których liczba rośnie szybciej niż książka. A jednak jest w tym jakaś prawda. Prawda o zatłoczonej, średniowiecznej Europie. Europie, która pragnie cudu. Europie, która wie, że święta krew płynie w trzewiach spadkobierców Mesjasza z domu Dawida. Dzieci Graala to nie tylko opowieść historyczna, kipiąca od wieści, oparta na częściowo prawdziwych kronikach franciszkanina, Williama z Roebruku, urodzonego w 1222 roku. To też epoka. Bo to nie on, kronikarz, jest bohaterem tej powieści. Jest nim oraz następującego po nim tomu Krew królów świat XIII wieku. Świat przepełniony pragnieniami i religią. Spierający się o to, która ważniejsza. A jednak jednoczący się w poszukiwaniu cudu. Spełnienia legendy. Pragnienia, by coś w końcu było zwyczajną prawdą.