Małżeństwo to dla mnie na poły święta instytucja. Na poły, ponieważ tutaj przysięgę składają ludzie sobie nawzajem. Nie przyrzekają wyższej instancji, ale tylko w jej wszechobecnej obecności. Jednak czy właśnie w ten sposób ta przysięga nie jest trudniejszą do utrzymania? Problemem bohaterki Życia seksualnego mojej ciotki jest to, że nie nauczono jej mówić „kocham”. A to podstawowa baza małżeństwa. „Jak wiele dziewcząt mojej epoki od maleńkości uczono mnie znać swoje miejsce. A swoje znaczyło niskie. Na dodatek, inaczej niż niektóre dziewczyny, nauczono mnie również nie wychylać się, niewiele się spodziewać i cieszyć się tym, co mam. Dotyczyło to szczególnie uczuć, a już na pewno tego, co nazywano miłością.” Musiała się tego nauczyć sama. I chociaż Dilys wychowała się w domu, w którym dominowały kobiety, to jednak nie było w nim niczego, co można by wiązać z tą kobiecą delikatnością i uczuciowością. To był zbyt realny świat, zbyt biedny, by można było w nim umieścić bajkę. Świat, z którego udało jej
się wydostać. Znaleźć mężczyznę, którego kochała i przez którego jest kochana. Nadal, mimo tego, co zrobiła, a co nazywamy ZDRADĄ. Złamaniem przysięgi małżeńskiej.
Problem w tym, że zdradę należy ukrywać, a to może naprawdę bardzo nas zmęczyć. Ale jednak gdy nie można się zdecydować, którego z mężczyzn wybrać, nie pozostaje nam nic innego. Jednak co, jeżeli nagle rodzina spotka się z ciotką, którą traktowałyśmy jako wymówkę? A tak naprawdę nie widziałyśmy jej od lat? Trzeba znowu ponownie wysilić i tak pracującą na najwyższych obrotach, wyobraźnię. I właśnie tym jest ta książka, ciągłym kombinowaniem, a jednocześnie próbą nad ponownym odbudowaniem swojej osobowości, zniszczonej poprzez młodość.* _Życie seksualne mojej ciotki_ to opowieść o kobiecie, rozciągniętej między dwoma mężczyznami, jej miłościami.* Ciągle drżącej w obawie, że oni też mogą zdradzić: „W jednej chwili siedzi na łóżku z tobą, oboje we łzach, kiedy zgadzacie się, że rozstanie jest najlepszym wyjściem, a w następnej ciebie już nie ma, on wstaje, bierze prysznic, wychodzi na ulicę, dostrzega idącą naprzeciwko ładną kobietę, umawia się z nią... i tyle.”. A jednak nie mogącej się zdecydować. To ciągła
rozmowa z samą sobą. Bo komu mogła by się wyżalić? Rodzina w osobie siostry, to ból przeszłości, który tak ja ukształtował. Nie chce do niej wracać, a jednocześnie czuje się winna, że tego nie robi.
Książka przykuwa. Mimo ucieczek do wspomnień nie gubimy się w niej. Napisana malowniczo, choć nasycona nazwami, których nie musimy znać. Bystry tłumacz dodał nam przypisy. Pełna zadziwiających zwrotów akcji, nie w typie Bonda, ale raczej w typie zwyczajnego życia, które jest zadziwiająco porywające. To pamiętnik, a jednocześnie zwykła rozmowa, jak byśmy byli zmarłą Carol, najlepszą przyjaciółką Dilys, której śmierć tak naprawdę wszystko rozpoczęła. Poprzez pryzmat zdrady obserwujemy dorastanie Dilys, problemy, zawikłaną sytuację rodzinną i narastające blizny, które nigdy nie wyblakną. Blizny, które sprawią, że zdrada będzie tylko udowodnieniem sobie, że posiada życie, którego tak naprawdę pragnęła.