Od wieków jest tak, że rodzice wiedzą lepiej. Nie należy się temu zbytnio dziwić, bo przecież pomimo, że oni byli też dziećmi, co często graniczy z fantazją, to jednak tak naprawdę te ich wiadomości z tego okresu, na długo w nich nie pozostały. Jakoś dzieciństwo zbyt szybko umyka nam z pamięci, pozostawiając wyłącznie zamglone, nie zawsze miłe, wspomnienia. Dopiero gdy rodzice zostają dziadkami, wszystko się naprawdę zmienia. Nie wiadomo dlaczego tak jest. Ale jest to jedno z praw natury. Tak jak to, iż dorośli zwykle nie słuchają...
„Od samego początku wiedziałem, że to wyjątkowo zły pomysł. Usilnie starałem się wytłumaczyć to Tacie, ale zupełnie mnie nie słuchał. Jak zwykle zresztą.”
Tato Tima nie odbiega od norm. On nie słucha Tima, pragnie tylko, by jego syn był silny i od razu „dorosły”. **Nie rozumie dlaczego jego dziecko woli matematykę od sportu i wszelkich gier zespołowych.
Bynajmniej, rodzice naszego bohatera przekonują się, że dla dobra dziecka trzeba je odwieźć na obóz. Obóz, który w skrócie można określić jako kondycyjny. Tam Tim poznaje dzieci takie jak on, ale niestety i może przede wszystkim, takie, które nie rozumieją, dlaczego jak to jest w jego wypadku, można bać się wysokości czy rwącej rzeki, albo też nie potrafić, no po prostu nie potrafić, wysoko skoczyć. Taki jest ten wysportowany Osmond, który niestety, jest w grupie Tima, grupie zwanej Tygrysami. Na szczęście w tej samej grupie znalazł się też Łasuch, dobry zadatek na przyjaciela, poza tym jest też Laura, Lesley i oczywiście Kelly z nieodłączną Teresą. Jedyna dziewczynka, która okazała się być naprawdę wcale nie taka zła. I wszyscy oni wcale nie są idealni.
„Jake powiedział, że każdy się czegoś boi. Ludzie boją się myszy albo ciemności. Niektórzy nawet sikają ze strachu w łóżko!” Jake boi się gąsienic i dżdżownic, fe! „Wiem, czego się boi mój kumpel Łasuch: że skończą mu się słodycze!”
Bo każdy czegoś się boi i każdy jest w czymś najlepszy. A co ważniejsze, i bystry umysł, może się na coś przydać, a tego naszemu bohaterowi, Timowi, naprawdę nie brakuje. Wprost przeciwnie. I to on pozwoli udowodnić innym, że Tim łamaga, który nie potrafi skakać i grać i tęskni za misiem, też się na coś może przydać.
Opowiadanie Na krawędzi zostało napisane przez znaną pisarkę, Jacqueline Wilson, na podstawie scenariusza dla telewizji edukacyjnej „Channel 4”. Jest to świetna miniatura, uświadamiająca i dorosłym i dzieciom, ich błędy. A dokładniej mówiąca dorosłym, że dzieci trzeba akceptować takie jakimi są, że one wcale niekoniecznie musza iść w ich ślady, a dzieciom, tłumacząca, że tak naprawdę ich problemy, to też problemy wielu ich rówieśników. Jednocześnie, tak podświadomie, książka „uświadamia”, że czasem warto spróbować czegoś nowego. A może coś nam się spodoba? Zresztą, nawet jeżeli nie przepadamy za sportem, czasem warto się ruszyć spod książki czy sprzed komputera. Jednak w książkach Wilson jest jeszcze coś. Na podstawie swoich doświadczeń, oraz tych zaobserwowanych, autorka wspaniale radzi sobie z dziecięcymi kompleksami. I to wszelakimi, pomija inność fizyczną, i potrafi w niej dostrzec zaletę. I jej za to chwała. A co! Czemu nie.