Czy hip-hop może uratować życie? "Jest środkiem do uwolnienia od złych emocji"
- Unikam słowa resocjalizacja, które kiedyś mi się podobało. Przemawia do mnie "kreowanie tożsamości". Hip-hop nadaje się do tego, bo on jest bliżej młodych ludzi zagrożonych wykluczeniem. Może kanalizować frustrację - mówi w rozmowie z WP Przemysław Kaca z fundacji Latorośl, autor książki "Sny z betonu".
"Sny z betonu" to książka o tym, jak hip-hop może pomóc dzieciom z wykluczonych środowisk. Składają się na nią rozmowy z raperami, producentami, tancerzami, autorami graffiti, a także naukowcami i nauczycielami. Dochód z jej sprzedaży jest przeznaczony na działalność fundacji Latorośl i projekt HIP-HOP Druga Szansa: wsparcie dzieci w pieczy zastępczej oraz wychowanków, wchodzących w samodzielne życie. Rozmawiamy z autorem książki, Przemysławem Kacą.
Karolina Stankiewicz: Jak to się wszystko zaczęło?
Przemysław Kaca: Moja przygoda z hip-hopem zaczęła się bardzo późno, miałem 19 lat, poszedłem na studia i na wolontariat do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Tam usłyszałem w pokojach wychowanków dużo bluzgów, dużo hip-hopu. Wtedy zacząłem wsiąkać w tę kulturę, niejako przez moich wychowanków.
Co było dalej?
Z wolontariatu trafiłem do pracy w jednej z takich placówek. Mój licencjat z 2014 r. ukazał się w formie publikacji naukowej. Nosi tytuł "Hip-hop jako narzędzie resocjalizacji młodzieży". Na bazie tej książki zaczęliśmy działania Hip-hop Druga Szansa z kilkoma podopiecznymi z placówek, którzy zaczęli pisać teksty, wyrażać siebie poprzez tę formę. Z czasem okazało się, że można to przekuć w organizację charytatywną, jaką jest dzisiaj fundacja. Hip-hop Druga Szansa jest ze mną od ponad ośmiu lat.
Czy młodzi ludzie chętnie biorą udział w tym projekcie? Czy chcą tworzyć hip-hop?
Wielu z nich tworzyło wcześniej do szuflady. Początkowo nieśmiało mi o tym przebąkiwali. Był pewien dystans i ja też nie chciałem w to zbyt głęboko wchodzić, bo nie wiedziałem, co w tych tekstach może być. Ale w końcu zaczęli coraz chętniej mi swoją twórczość pokazywać.
Wykorzystałeś to jakoś?
Tak. Zabrałem ich do studia nagrań i tam nagraliśmy chłopakom kilka ich utworów. Gdy dwóch zaczęło nagrywać, to poszła fala, bo inni też zobaczyli, że fajnie jest coś takiego zrobić. Zaczęły do nas dołączać osoby nie tylko piszące teksty, ale też tańczące breakdance czy rysujące. Chłopaki, z którymi wtedy zaczynałem, dziś już mają swoje dorosłe życie. Ale nadal jest grupka młodych ludzi, którzy rysują, tańczą czy piszą. Mamy swoją grupę, gdzie każdy sobie pomaga. Wstęp książki "Sny z betonu" jest oparty na tekstach dwóch chłopaków, którzy byli od początku w projekcie.
Pytanie o Matę. Zobacz reakcję polityka PiS
Czy ci młodzi ludzie nie czują się cenzurowani, tworząc pod okiem opiekunów?
Oni tworzą to, co chcą. Często są to wulgarne utwory, ale te wulgaryzmy też po coś są.
A po co?
Często podkreślają ich złość, frustrację, gdy trafiają na jakiś mur. Rozumiem te osoby, które nie mają wsparcia dorosłych, są w placówkach opiekuńczo – wychowawczych czy resocjalizacyjnych, często wychowywani przez ulicę. W jaki inny sposób mają wyrazić swoje potrzeby, gdy szkoła ich nie rozumie, nie akceptuje, często trafiają na osoby, które nie chcą z nimi rozmawiać? Wtedy pojawia się ten wulgaryzm w tekstach.
Ale uważam, że gdy taki dzieciak rozładuje swoje napięcie w kabinie nagraniowej, jeśli nagra emocjonalny, życiowy utwór, wyjdzie to na dobre. Chłopaki robią bardzo uliczny hip-hop, bo spędzili pół życia na tej ulicy. Są w tym bardzo autentyczni. Oczywiście jestem za tym, aby odbywało się to bez zaczepiania i opluwania innych ludzi.
W jaki sposób hip-hop może pełnić rolę resocjalizacyjną czy też terapeutyczną?
Po latach pracy z osobami, które są zagrożone niedostosowaniem czy wykluczeniem, unikam słowa "resocjalizacja", które kiedyś mi się podobało.
Jakich słów więc używać?
Przemawia do mnie "kreowanie tożsamości". Hip-hop nadaje się do tego, bo on jest bliżej tych młodych ludzi. Mogą się przy jego pomocy wyrazić, opowiedzieć o swoich emocjach, oczyścić się. Hip-hop może też kanalizować frustrację. Często młodzi czują się bezradni i nie wiedzą, co mogą konstruktywnego robić, a okazuje się, że tak zwane "bazgroły", którymi zapełniają strony zeszytu na lekcji, są środkiem do uwolnienia się od złych emocji. Nazywanie tej ich twórczości "bazgrołami" może prowadzić do tego, że się zablokują.
O czym piszą?
Często pojawia się tam tęsknota za matką, której nie ma w życiu młodej osoby, za bliskimi, czy za normalnym dzieciństwem, jakiego nie doświadczyli. Gdy taki człowiek zaczyna coś rysować czy pisać, to ma to wymiar terapeutyczny. Dorośli nie powinni tej twórczości bagatelizować, bo to kolejna krzywda, która tę młodą osobę w życiu spotyka. To przelanie na papier swoich myśli, swojej części życia, rozliczenie się ze swoją przeszłością, zrozumienie tej sytuacji, a nie ciągłe użalanie się nad sobą – to ma bardzo znaczącą funkcję w kreowaniu tej swojej tożsamości.
To znaczy?
To krok do tego, by w przyszłości stać się człowiekiem, który nie będzie katował swoich dzieci, który zadba o potrzeby swoich najbliższych, a przede wszystkim o siebie samego. Jeśli ktoś powie: "w moim środowisku jest sama patola, wszyscy chleją lub siedzą w więzieniu. Jak ja mam wyjść na ludzi?", to można mu zacytować słowa Kaliego, który rapuje, że "niejeden kwiat kwitnie, choć wokół płynie rynsztok".
I to jest idea naszych działań, żeby pokazać tym młodym ludziom, że też mogą zaistnieć w sposób pozytywny. Że wtedy zaczną być postrzegani nie jako margines społeczny, tylko jako osoby z pasją i pomysłem na siebie. Jeśli popatrzymy na życiorysy znanych raperów, to zauważymy, że oni nie zawsze mają kolorową przeszłość i nie zawsze żyli zgodnie z zasadami. Więc hip-hop likwiduje napięcie, daje motywację i podnosi samoocenę młodego człowieka.
Osoby dorastające w trudnym środowisku, bez wsparcia dorosłych, często w dorosłym życiu powtarzają błędy swoich rodziców. Wracają do punktu wyjścia. Co daje ci motywację do pracy, jako osobie, która zajmuje się pomaganiem takim młodym ludziom?
Kiedy ktoś mnie pyta "ilu osobom pomogłeś", to odpowiadam, że tu nie ma statystyk. Ja nie mogę powiedzieć, ilu osobom pomogły te działania. To nie jest mierzalne. Ja nie mam ze wszystkimi kontaktu, nie wszyscy też ujawniają, że zaczęli tworzyć.
Jak w takim radzie stwierdzić, że ci się udało?
Dla mnie wyznacznikiem jest to, jak spotykam byłego podopiecznego i on dzisiaj żyje w zgodzie z prawem, porusza się jak wolny człowiek, ma uśmiech na twarzy, widzę pracę i widzę, że funkcjonuje w społeczeństwie, to dla mnie jest znak, że wykonana została dobra praca. Jeżeli widzę młodego człowieka, który nie stoi pod sklepem, tylko zakasuje rękawy i idzie do pracy, ogarnia życie, to jest to kolejny wyznacznik. Takie osoby często mają wyniesione z domu przekonanie, że praca jest bez sensu, bo "opieka ci da".
Niestety rzeczywiście wiele młodych osób wraca do tych domów, do środowiska, z którego wyszli, mieszka na dwóch pokojach z całą rodziną, gdzie nikt nie pracuje. Zatem nie trzeba się starać, bo pieniądze są. Ale znam też takie osoby, które założyły firmy, skończyły studia. Nawet jeśli nasze drogi przecięły się na krótko, czuję satysfakcję, że miałem w tym kreowaniu tożsamości swój udział.
Czym konkretnie zajmuje się fundacja Latorośl?
Fundacja jest nakierowana głównie na pieczę zastępczą, działania rozwojowe dla dzieci i młodzieży, ale też na osoby niepełnosprawne. Z jednej strony realizujemy działania terapeutyczne dla dzieci, a drugą z gałęzi jest właśnie Hip-hop Druga Szansa. Zrobiliśmy kilka ciekawych projektów, na przykład "Odejdźmy od komputerów", bo ten okres pandemii niestety sprzyja wchodzeniu w życie online. W październiku br. otrzymaliśmy również diamentową płytę za singiel "Nigdy ponad stan" od rapera Kękę, którego licytacja odbyła się w sieci, a dochód trafił do Domów dla Dzieci w Słupsku i Ustce.
Przy okazji książki "Sny z betonu" pojawił się też pomysł na akcję crowdfundingową, która ma pomóc naszym działaniom dla dzieci i młodzieży. W zależności od tego, ile uda się uzbierać w ramach tej akcji, przewidujemy inwestowanie w zajęcia dodatkowe, obozy, warsztaty, podnoszenie kompetencji, jak prawo jazdy czy inne kursy, czy wreszcie dostęp do terapeutów.
Teraz mamy ogromny problem z psychiatrią dziecięcą. Jeśli młody człowiek ma problem z uzależnieniem czy myśli samobójcze, to trzeba z nim od razu pracować, nie można czekać. Przewodnim hasłem naszej fundacji jest to, by zminimalizować problem depresji u młodzieży.
Czy myślisz, że pandemia przyczyniła się do wzrostu skali depresji?
W dużej mierze tak, choć z roku na rok te statystyki były wyższe i bez tego. Ale przez to, że ci młodzi ludzie są odizolowani od siebie, siedzą w domach, ma to negatywne skutki. Widzę dziś, że wielu z nich tęskni za zdalnym nauczaniem. Niepokojące jest to, że nie mają potrzeby wychodzenia z domu. Wolą siedzieć przed komputerem, nie mają potrzeby rozmowy z przyjaciółmi, zajęć weekendowych. Taka jest tendencja, to wzrasta diametralnie.
Niestety samobójstwa w Polsce popełnia dwa razy więcej osób niż ginie na drogach. W zeszłym roku było to ponad 5 tys., czyli 15 dziennie. Dużo z nich to ludzie młodzi. Myślę, że system niestety jest niewydolny, jeśli chodzi o psychiatrię. Uważam, że w czasach pandemii edukacja powinna zejść na dalszy plan, a bardziej należałoby się skupić na kondycji psychicznej młodych ludzi, na integrowaniu ich, aktywizowaniu. Bo to gonienie za materiałem szkolnym w obecnym czasie niestety często wpycha w myśli okołodepresyjne.