Kraków – miasto, w którym pieniądz nie gości, za to kwitnie kultura, sztuka, sława Uniwersytetu Jagiellońskiego i niepowtarzalna atmosfera – zasługa nie tylko architektury, ale też ludzi, którzy tu mieszkają. W szczególności zaś kilku inteligentnych ekscentryków, przypominających cyganerię młodopolską. Panie Adrianna Ginał i Anna Szulc, autorki Stacji Kraków, zabierają nas w swojej książce w podróż, w której przewodnikami są „(…) dwa tuziny (…) wybitnych, znanych, a czasem po prostu oryginalnych i zabawnych krakowian”. Po powitaniu z duchem Piotra Skrzyneckiego, który otwiera przed nami podwoje Piwnicy pod Baranami, uchylając w powitalnym, szarmanckim geście kapelusz, wchodzimy w świat artystycznego życia Krakowa. Tutaj każdy zna każdego, każdy jest sobiepanem, kreatorem, a świat konwenansu obowiązuje i owszem, ale cygańsko-krakowski.
Nikogo nie dziwią gołe pośladki Szajbusa, kozy Świętego Gówniarza, zajadające starą kanapę Dzidiany Solskiej, czy końska zupa Królowej Kazimierza. Jeśli jednak dla zwiedzających to zbytnie ekstremum, proponuję zobaczyć „Japonię z widokiem na Wawel” autorstwa Wajdy, pojeździć na rowerze w towarzystwie Ani Pawlakówny, czyli Anny Dymej, skoczyć na Bracką, gdzie być może w deszczu przechadza się Grzegorz Turnau pod ramię z żoną i córką, a wieczorem... Wieczorem warto wstąpić do Filharmonii Krakowskiej, gdzie Nigel Kennedy porwie nas swoją interpretacją utworów Bacha i Czajkowskiego, by potem przenieść się do jednej z knajp krakowskich, gdzie do rana grać będzie repertuar Hendriksa i The Doorsów. Tylko pamiętajmy, by pić w miarę rozsądnie: wiśniówkę, wódeczkę i browar, bo rano możemy natknąć się na lustrzane odbicie swojej miny autorstwa Białej Damy sprzed kościoła Mariackiego.
To tylko jedna z propozycji bohemicznej wędrówki po Krakowie pod ramię z mieszkańcami kart Stacji Kraków. Książki, która prezentuje nam artystyczno-magiczną stronę miasta i pobudza wyobraźnię do różnych kombinacji wycieczek. Może nie każda z postaci w niej prezentowanych przypadnie nam do gustu, być może zabraknie nam też niektórych osób, jak obdarzonego przepięknym głosem Wójcickiego, czy Roberta Makłowicza pochylonego nad garnkiem smakowicie pachnącej zupy, jednak… Podróż po artystycznym wizerunku Krakowa jest warta poświęcenia kilku chwil wolnego czasu.
Niezwykłe wrażenia gwarantowane, bo przecież Piotr Skrzynecki, witający nas w progach Piwnicy pod Baranami, zaprasza nie tylko w jej podwoje, ale i przenosi w okres młodopolski. Wówczas, przybywający do Krakowa Przybyszewski uchylał być może tym samy gestem kapelusz w kawiarni Turlińskiego i zapraszał wszelkie artystyczne dusze do swojego „sanktuarium” „Pod Nonszalanckim Paonem”.