Violetta, która "spalała swoim pocałunkiem"
Jerzy Danilewicz: Nie było to proste. Wiele osób, które znały Violettę, nie chciało rozmawiać na jej temat. Niektórzy odmawiali twierdząc, że mogliby o niej mówić tylko źle, a tego nie chcieli. Inni mówili „nie”, bo obawiali się gniewu Violetty, która jest przyzwyczajona, że mówi się o niej dobrze, albo wcale. Mimo to udało nam się dotrzeć do ludzi, którzy wykazali się odwagą.
Rozmawialiśmy z osobami, które przyjaźniły się z Violettą na różnych etapach jej życia. A przyjaźń z nią to osobny temat, któremu poświęcamy w naszej książce cały rozdział. Villas swoich przyjaciół bardzo często – parafrazując jedną z jej piosenek – „spalała swoim pocałunkiem”, dlatego bliskie jej osoby wielokrotnie na kontaktach z nią się parzyły.
Iza Michalewicz:Te przyjaźnie były po prostu bardzo jednostronne. Violetta czerpała z ludzi możliwie najwięcej, sama niewiele dając. Miała zresztą do ludzi dość specyficzny stosunek. Potrafiła być – jak piszemy – jednocześnie czuła i nienawistna, piękna i brzydka, zarówno w życiu, jak i przyjaźni. Kochała człowieka i raniła go do kości.