Zastanawiam się, jak to możliwe, że pojawienie się na rynku wydawniczym książki tak wspaniałej przechodzi w Polsce bez większego echa, gdy tymczasem wszyscy zachwycają się jakimś kolejnym klonem Bridget Jones, czy naśladowcami J.K. Rowling. Ta książka to literacki balsam na moją duszę. Gdyby chcieć pisać o jej wszystkich zaletach, z pewnością zajęłoby to co najmniej tyle stron, ile ich ma ta książka (dla ułatwienia dodam, że ta liczba to 544). Jeszcze zanim czytelnik zdąży się zapoznać i zżyć bohaterami, już urzec go może warstwa językowa powieści. Nieczęsto można spotkać taki sposób pisania – dowcipny, ale nie pełen taniego żartu, który można usłyszeć, czy przeczytać wszędzie – to oryginalny, autentyczny, najwyższej klasy humor, który sprawia, że nawet najzwyklejsza historia, najprostsze zdanie może wzbudzić salwy śmiechu. Co z kolei świadczy o inteligencji autora i jego umiejętnościach pisarskich.
Wiarygodne w tej powieści jest wszystko: klimat lat 50., bohaterowie, sytuacje, przemyślenia. Gdyby nie to, faktycznie można by było pomyśleć, że wszystko jest prawie jak w bajce – zbyt piękne, czy też zbyt fantastyczne by mogło być prawdziwe. Towarzyszymy tu dwójce głównych bohaterów: Ginnie i Benowi we wkraczaniu w dorosłe życie, w prawdziwy świat medialnych sukcesów, osobistych porażek, miłości, zdrady, namiętności. Narracja prowadzona jest dwutorowo – nowojorskie życie widzimy z dwóch perspektyw, które choć nieco różnią się od siebie, są jednakowo śmieszne, pełne emocji, autentyczne. I choć w notce o książce można przeczytać, że to romans sprzed pięćdziesięciu lat, nie należy dać się zwieść. To historia, która mogła się zdarzyć wszędzie, w każdym miejscu, w każdym czasie. W bohaterach można odnaleźć samych siebie, któż na życiowym starcie nie jest marzycielem, nie wierzy w to, że może osiągnąć sukces, przeżyć jedyną i niezapomnianą miłość?
Tymczasem życie weryfikuje nieraz boleśnie te młodzieńcze oczekiwania, zrzucając ze szczytu, na którym miało się nadzieję zagościć na dłużej. Gwarantuję, że nikt nie będzie rozczarowany tą prawdziwą, ale pełną magii historią młodej tancerki i żołnierza-dramatopisarza. A morał w tej prawie-bajce każdy musi znaleźć sam.