Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:03

Chleba naszego powszedniego daj nam…

Chleba naszego powszedniego daj nam…Źródło: Inne
d10u7p9
d10u7p9

„Chleba naszego powszedniego daj nam…” mówiłam przed snemsnem, a potem wyciągnęłam dłonie do Głodu. Nie miałam już nic. Bułki na kolację, filiżanki ciepłej herbaty. Rankiem pasty do zębów, szczotki do włosów, ani książki przed snem. Chadzałam do parków, na cmentarze i snułam przedziwne fantazje. Zapisywałam to na kartkach i łudziłam się, że przyjmą do któregoś z dzienników. „… ale nigdy rzeczy tych nie przyjmowano”. Traciłam przyodziewek, nocowałam pod gołym niebem, pod pożyczoną kołdrą. Było zimno. Przeraźliwie zimno. Chłód przejmował moje członki do szpiku. Trawiła mnie gorączka, palił wstyd. Tak, wstydziłam się swojej biedy, nędzy, więc… kłamałam. Okłamywałam i tych znanych, i nieznanych. Wymyślałam sobie nazwiska i zawody, które wykonuję. Odświeżałam wyświechtane spodnie w porannej kałuży. Potem mówiłam, że powodzi mi się świetnie. Słowami chciałam zakryć to, co było i tak już nazbyt widoczne… głód, nędzę, opuszczenie.

Opuścili mnie wszyscy. Błądziłam zaułkami miasta portowego i nie było przy mnie nawet Boga. Wraz z głodem i nędzą, narastało we mnie zawstydzenie i gniew. Gniew na Boga. Na Boga, którego już nie było… Łapałam ochłapy, które rzuca się psom. Obgryzałam ociekające krwią i śmierdzące surowym mięsem gnaty. Zdarzały się też i lepsze kąski. Co z tego myślałam. I tak za moment przyjdzie mi wymiotować w upokorzeniu. Kiedy wreszcie ktoś wyciągnął rękę, żeby pomóc, nie potrafiłam już nic. Moje ciało i umysł były tylko worem z molami. Byłam nikim w tym nitzscheańskim świecie. Tu już nie było Boga, miłości, tylko rasa Panów. I ja… nieudacznik, zdeptany przez ludzi, miłość, głód i nędzę. Człowiek, z wypadającymi włosami, będący na bruku, wymiotujący nawet wodą. Niemający szacunku do Boga, skoro Boga już nie ma… Śmierdzący, zaniedbany i głodny. Odrażający, bo przeraźliwie chudy, poraniony, z obłędem w oczach. I co zostaje?

Czy coś zostaje? Pomyślałam, czytając Głód Hamsuna. Oderwałam się na chwilę od kart książki, bo miałam już dość bycia głównym bohaterem. Nie czytałam już tej męskiej relacji. Ja po prostu tam byłam. Żyłam tak, jak bohater. Miałam tak samo dość codziennego koszmaru. Kiedy w bezsilności i wycieńczeniu wróciłam następnego wieczoru na uliczki Chrystianii, ktoś odebrał mi marzenia. W zamian otrzymałam jednak nadzieję, że być może przetrwam. Jednak i to było niepewne jak rozkołysane morze o zmiennych falach.

d10u7p9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10u7p9

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj