Nawet gigant jest już za. Tanio już było
Wrócił projekt Ustawy o Ochronie Rynku Książki. Według jej założeń każdą premierę wydawniczą będzie obejmował czas karencji, w którym nie można proponować znaczących rabatów dla klientów. Stała, odgórnie narzucona cena nowości wzbudza wielkie emocje i budzi protesty. Niespodziewanie po stronie rozwiązania opowiedział się jednak Empik.
W kwietniu wrócił temat Ustawy o Ochronie Rynku Książki, który zakłada wprowadzenie stałej ceny dla wydawniczych nowości. Przygotowany przez Polską Izbę Książki projekt przewiduje wprowadzenie grzywny dla firm, które udzielałyby swoim czytelnikom większych niż 5 proc. rabatów od ceny na okładce. W praktyce miałoby to chronić małe stacjonarne księgarnie, które nie mogą konkurować z dużo korzystniejszymi cenami w sieci.
"W konsekwencji: nowe książki będą znacznie droższe, więc nie każdy będzie mógł sobie pozwolić na ich zakup; spadnie zainteresowanie nowościami; debiuty pisarskie będą jeszcze trudniejsze" - argumentują autorzy internetowej petycji przeciwko ustawie.
Zobacz: Jednolita cena książki. Polska Izba Książki chce walczyć o małe księgarnie (2017)
Ustawa zyskała jednak nieoczekiwanego zwolennika. Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" sieć Empik, która w poprzednich latach krytykowała rozwiązanie, zmieniła zdanie.
- Ustawy regulujące cenę książki skutecznie funkcjonują w innych krajach europejskich. Ich nadrzędnym celem jest ochrona różnorodności i zapewnienie stabilności na rynku książki - skomentowała Natalia Korzeniecka-Walak. Dyrektor ds. korporacyjnych Grupy Empik nie spodziewa się, by projekt przyniósł natychmiastowe zmiany, ale widzi potrzebę wprowadzenia mądrych regulacji, które pomogłyby zmniejszyć ryzyko prowadzenia działalności wydawniczej i "wesprzeć małe lokalne podmioty".
Zmiana nastawienia Empiku może być spowodowana nową sytuacją na rodzimym rynku księgarskim. Pandemia przesunęła sprzedaż głownie do sieci, a tu pojawił się nowy silny gracz, czyli Amazon.
- To ostatni moment na wprowadzenie takiego rozwiązania, a wiemy z innych krajów, iż się sprawdza. Inaczej księgarnie będą upadać na jeszcze większą skalę - mówi Sonia Draga, prezes Polskiej Izby Książki. - Nie chodzi tylko o rabaty, wystarczy popatrzeć jak zmieniły się inne rynki bez podobnych buforów bezpieczeństwa, gdy zaczęli na nich operować wielcy sprzedawcy online z Amazonem na czele - argumentuje. Jej zdaniem bez nowej regulacji prawnej, rodzime sklepy nie będą w stanie oprzeć się polityce rabatowej światowych gigantów.
Opór wobec nowej ustawy może jednak przynieść skrócenie czasu karencji dla nowości wydawniczych. "Rzeczpospolita" twierdzi, że autorzy projektu są skłonni skrócić do pół roku okres zakazu rabatów na nowe książki.