Carlos Ruiz Zafón: piszę, podczas gdy świat wciąż jeszcze śpi
Minęło piętnaście lat, odkąd księgarz Daniel Sempere trafił do miejsca zwanego Cmentarzem Zapomnianych Książek. Ta historia zachwyciła miliony czytelników. O wyczekiwanym, zamykającym tetralogię ”Labiryncie duchów” - będącym idealną mieszanką kryminału, thrillera, sagi i powieści historycznej - Carlos Ruiz Zafón opowiada Racheli Berkowskiej.
Rachela Berkowska: Wymyślił pan Cmentarz Zapomnianych Książek - magiczne miejsce, w którym przechowywana jest mądrość odchodzącej w przeszłość kultury. Jak wygląda pana własna biblioteka, są tam tysiące książek?
Carlos Ruiz Zafón: Mam studio, w którym pracuję, spędzam w nim długie godziny. Jest tam wiele książek, ale i muzyki. To taka moja jaskinia, smocza jama. Trzymam w niej tysiące książek i tysiące płyt CD. Kocham książki, mam nawet parę rzadkich edycji, ale sam z siebie nie jestem kolekcjonerem. Kocham je za ich treść, nie traktuję jak cennych obiektów nadających się do zbierania. Wolę czytać niż je kontemplować. Dom i studio są wypełnione książkami. W pewnym sensie można powiedzieć, że to moja własna katedra słów.
Intryga fabuły ”Labiryntu” osadzona jest w czasach frankistowskiego reżimu, w realiach państwa policyjnego. Myśli pan, że jako społeczeństwo odrabiamy lekcje historii, czy też istnieje zagrożenie, że taki model może kiedyś wrócić?
Patrząc na dzisiejszy świat, aż kusi, żeby przyjąć, że w ogóle się nie uczymy, nie wyciągamy wniosków z historii, nie kierujemy zdrowym rozsądkiem czy przyzwoitością. Bo historia nie tylko się powtarza. Historia utrwala swoje najgorsze zwroty częściej niż powinna.
Wszystko rozegra się oczywiście w Zafonowskiej onirycznej Barcelonie, w której równie łatwo urzeczywistniają się marzenia, jak koszmary.
Barcelona stała się ostatnio areną zamachu terrorystycznego. Która Barcelona wydaje się panu bezpieczniejsza: ta z kart książki, czy współczesna?
"Moja" Barcelona jest czystym literackim wymysłem. Kreowałem raczej charakter, nie konkretne miejsce. To miejsce znajduje się w mojej wyobraźni, jest mocno wystylizowane i zaaranżowane tak, by wzmóc teatralny efekt. A "prawdziwa" Barcelona, jest dziś niestety bardzo podatna na zranienie przez barbarzyństwa współczesnego terroryzmu, jak wszystkie nasze miasta.
Po ”Cieniu wiatru”, ”Grze anioła”, ”Więźniu nieba”, stworzenie tego ostatniego tomu musiało być najtrudniejsze. Połączył pan wszystkie wątki, cudowna, szkatułkowa historia nareszcie jest dopowiedziana. Co dominuje - ulga, duma? Jakie ma pan emocje?
To prawda, trudne było zaprojektowanie, skonstruowanie i napisanie tej części. Opowiedzenie historii, w której - jak pani mówi - wszystko się zbiega, uzupełnia i wreszcie projekt Cmentarza Zapomnianych Książek można uznać za w pełni zamknięty. Z tego jestem najbardziej dumny. Cieszę się, że po 15 latach pracy nad serią, została ona sfinalizowana dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem. Mam poczucie ulgi, że udało mi się zrealizować to, co sobie postanowiłem.
To prawda, że pracuje pan zawsze w nocy, póki nie wstanie słońce?
W nocy pracowałem częściej, kiedy byłem młodszy. W ciągu ostatnich kilku lat zmieniłem te swoje nocne nawyki i teraz wstaję bardzo wcześnie i piszę, podczas gdy świat wciąż jeszcze śpi. Nie piję wina, za to pochłaniam całe hektolitry kofeiny. Cały ten żmudny proces pisania jest bardzo złożony i ma wiele etapów. Do większości z nich używam komputera, ciągle coś przepisuję, tworzę wiele nowych plików i dokumentów, które zapełniam szkicami, rozpisuję warstwy intrygi, dodaję kolejne elementy, zwroty akcji itp. Często te dodatkowe materiały stworzone na potrzeby jednej książki, są tak samo obszerne, jak ona sama. Robię też notatki wiecznym piórem, ale przeważnie jednak tworzę ogromne ilości materiałów w plikach komputerowych. I pracuję na tym ciągle zmieniającym się, rozwijającym projekcie, używając nowoczesnych programów do edytowania tekstów.
W ”Labiryncie”, w odróżnieniu od poprzednich książek, nie ma właściwie elementów fantastycznych, skąd ta zmiana?
Elementy fantastyczne w poprzednich seriach były raczej metaforyczne niż prawdziwe. Magia tego literackiego wszechświata pochodzi z teatralności, dekoracji i stylizacji, a nie z samych elementów historii. W ostatnim tomie historia dociera do samego środka labiryntu, zbliża do prawdy wewnątrz niego, a zatem ton opowieści jest bardziej w klimacie noir. Bardziej realistyczny, niż być może w niektórych z poprzednich tomów.
To między innymi w barcelońskiej kawiarni przy teatrze Poliorama szukał schronienia bohater książki - Daniel Sempere.
Często myślę o głównej bohaterce ”Labiryntu”. Zrobiłaby wszystko dla mężczyzny, z którym nie może być. Mamy się czegoś od niej nauczyć?
Nie jestem pewien, czy Alicia by tego od kogoś oczekiwała. Twarda z niej sztuka. Jest moim ulubionym bohaterem i czuję z nią dużą bliskość. Tworząc historie, kreując postacie, raczej niż uczyć, wolę zachęcić czytelnika do samodzielnego i krytycznego myślenia. Tak, by mógł dojść do własnych wniosków. Jeśli miałbym powiedzieć o czymś, czego warto nauczyć się od Alicji, byłoby to samodzielne myślenie, a nie akceptowanie tego, co inni chcą nam narzucić.
Z jednej strony powiadanie historii jest trwałym elementem natury ludzkiej. Z drugiej, mamy kryzys czytelnictwa - przynajmniej w Polsce czyta tylko 37 procent społeczeństwa. Literatura umiera? Myśli pan, że współcześnie, w czasach internetu, Cmentarz Zapomnianych Książek miałby szansę przetrwać?
Nie jestem pesymistą. Wierzę, że zawsze znajdą się czytelnicy, osoby nacechowane intelektualną ciekawością, doceniające język, idee, piękno i pomysłowość. Najprawdopodobniej zawsze będą mniejszością. Ale nawet jeśli tylko 37 procent Polaków czyta, wierzę, że jest nadzieja na przekonanie tych pozostałych 63, do odkrycia piękna, emocji ekscytacji cudami literatury i sztuką opowiadania historii. Życie jest za krótkie, żeby to przegapić. To byłoby jak życie bez muzyki.
Do mieszkania Daniela Sempere docierał gwar bulwaru z La Rambla.
Wiem, że uwielbia pan Bacha, Prokofieva i mówi, że muzyka jest najbardziej wysublimowaną formą twórczości. Jaką muzykę poleci pan do lektury ”Labiryntu duchów”?
Lubię komponować, skomponowałem muzykę ilustrującą moje książki. Premierowy koncert miał miejsce w wyjątkowym miejscu - Pałacu Muzyki. To jedna z najważniejszych sal koncertowych na świecie i piękny przykład katalońskiej secesji (dzieło architektów Lluísa Domènecha i Montanera wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO), wnętrze zdobione jest ceramicznymi mozaikami i kolorowym szkłem. Skomponowałem muzykę, która będzie najlepszym przewodnikiem po tym labiryncie ”...duchów”. Oddaje jego atmosferę.
*O autorze: *Carlos Ruiz Zafón (ur. 1964 w Barcelonie) jest jednym z najbardziej znanych pisarzy współczesnych i najchętniej czytanym autorem hiszpańskim. Jego utwory przetłumaczono na czterdzieści pięć języków. Debiutował w 1993 roku powieścią ”Książę Mgły”. Po nim ukazały się: ”Pałac Północy”, ”Światła września” i ”Marina”. W 2005 roku do rąk polskich czytelników trafił ”Cień wiatru, który rozpoczął tetralogię o Cmentarzu Zapomnianych Książek. Kolejne części tego cyklu to: ”Gra Anioła” (2008), ”Więzień Nieba” (2012) i ”Labirynt duchów” (2017). Dzieje rodziny Sempere są czytelniczym fenomenem na wszystkich kontynentach.
”Labirynt duchów”, Carlos Ruiz Zafón, tłumaczenie Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan-Casas, Wydawnictwo Muza.