„Kim jest ta dziewczynka? I dlaczego nagle stała się najważniejszą duszą we wszechświecie?” Dlaczego? Cóż, odpowiedzi na pytanie może być naprawdę wiele, ale... jedna jest najważniejsza. Ponieważ bilans wyszedł na zero. Nawet przy tak archaicznych urządzeniach, jakimi dysponuje święty Piotr, nie mógł się pomylić. Zwyczajnie nie mógł. Chociaż jakby co, to święty z kluczami nadal poszukuje niezłego sponsora... Jakby co... Co prawda Meg Finn, czternastolatka z Newford w Irlandii, jeszcze żyje, ale sama chyba podświadomie czuje, że wysoce prawdopodobne jest, iż stan taki nie będzie jej jeszcze znany zbyt długo. I ma rację! zmienia. No tak, zmienia się wiele, ale jest jeszcze to COŚ.
„To chyba sen. To niemożliwe, by przydarzyło się jej cos takiego. Czternastoletnie dziewczynki nie umierają. Przechodzą trudny okres, z którego potem wyrastają.” Ale nie umierają prawda? Prawda?!!! Nie gubią się nagle w świetlistym tunelu, nie spotykają swojego dziwnego, teraz jeszcze bardziej skomplikowanego znajomego i nie kierują się w stronę Piekła... i nie docierają tam. Zostają same, i tylko dzięki zadziwiającej pomocy, bardzo dziwnej, bardzo żałującej już teraz duszy, dostają drugą szansę. Szansę na to, by jednak nie skończyć u Belzebuba i jego pana, księcia Lucyfera. Z czego oni obydwaj nie będą zadowoleni, bo właśnie dusza Meg Finn mogłaby stać się początkiem rewolucji w tym zaskorupiałym asfaltem bagnie. Dlatego trzeba ją mieć... Po prostu trzeba, zresztą jeżeli jej nieposiadanie miałoby kosztować Belzebuba jego ukochaną posiadłość, to zrobi wszystko, nawet mały telefon do pewnego świętego nie będzie problemem.
„A właściwie skąd cały ten zamęt? Tyle krzyku o jedną małą Irlandkę? Nie da się ukryć, że jeszcze niedawno każda dusza z „kraju świętych i mędrców” była atrakcyjnym łupem. Ale czasy się zmieniły i obecnie w Piekle było tylu samo Irlandczyków, co w Ameryce.”
Meg Finn wraca na ziemię. Wraca by coś naprawić, ale i by wypełnić swoja misję. Tylko czy naprawdę ktoś, poza Piekłem, kontroluje ten jej powrót? Gdzie jest Niebo? Halo? Co? Linia zajęta? Zawsze zajęta, gdy człowiek ma ważną sprawę do załatwienia! Dlaczego o wiele łatwiej dodzwonić się do piekła? Oto cudowna baśń, wyrwana gdzieś z głębi ostateczności, zabarwiona nanotechnologią i wszelką inną technologią, jaką dysponuje współczesność. Baśń od której przyjdzie się Wam niestety w końcu oderwać, i to z wielkim żalem. To coś, co nawiązuje do Artemisa Fowla, ale zarazem nie jest opowieścią o elfach i dziecku z dość pogmatwaną przeszłością. To opowieść o przygodzie duszy, o jej rozterkach, ale i przeszłości, która właśnie ma dobiec końca. O życiu, które pragnie jeszcze tylko w ostatnich drgawkach spełnić swoje marzenia. Opowieść zabawna, ale i nostalgiczna, wzruszająca, ale i twardo tkwiąca korzeniami w tej ziemi. W ziemi, z której już droga prowadzi tylko w Niebo lub Piekło... Halo? Piekło? Miało być Niebo?
Zaraz dawajcie mi tu tego, co tam miesza przy kabelkach!!!