Każdy człowiek jest artystą. Przynajmniej potencjalnie, bo raczej niewielu ma możliwość wyrażenia w pełni swojej wewnętrznej mocy twórczej i ujawnienia kreatywności. Jednak ci, którym się to udaje, czują się bardziej życiowo spełnieni i osobowościowo kompletni, duchowo pełniejsi. Nie wyobrażają sobie, że mogliby rwący strumień swojej kreatywności zablokować, stłumić, zapomnieć o twórczym wyrażaniu siebie. Odebranie im możliwości czynienia tego odbierają jako amputację ważnej części swojej osobowości, jej duchowe zubożenie, kalectwo, a nawet śmierć.
Problemy związane z możnością i niemożnością artystycznej ekspresji w całej rozciągłości dotyczą bohatera komiksu „Dzień targowy” autorstwa Jamesa Sturma. Mendleman nie oddaje się jednak intelektualnym, akademickim dywagacjom na ten temat. Po pierwsze jest bowiem prostym człowiekiem, który do rangi sztuki podniósł rzemiosło, które uprawia. Po wtóre zaś znalazł się w takiej sytuacji życiowej, że jego rozterki okołoartystyczne mają bezpośrednie przełożenie na kwestie praktyczne, w szczególności związane z koniecznością utrzymania siebie i rodziny, która lada chwila wzbogaci się o nowe pokolenie.
Komiks opowiada o jednym dniu z życia Mendlemana. Jednym, ale nader ważnym, żeby nie powiedzieć przełomowym. Nie jest to jednak przełom w oczywisty sposób wiodący ku czemuś lepszemu. To raczej punkt krytyczny, ciężka próba, z której nie można wyjść bez szwanku. Dotychczasowy świat bohatera wali się w gruzy, a on musi na nowo zdefiniować samego siebie, swoje życie, swoje powołanie. Musi zrozumieć złudność i przemijalność „postaci tego świata”, odnaleźć w sobie siłę do dalszej codziennej walki, gdy „lęk ograbia umysł z rozsądku... i trudno nie widzieć przyszłości jako zaledwie kontynuacji teraźniejszości”. Czy pomogą mu w tym zadaniu słowa wróżbity: „Bóg objawi ci się przez twoją pracę”?
Jest przełom XIX i XX w. Mendleman mieszka we wsi zagubionej gdzieś w krainie środkowoeuropejskich sztetli. Zajmuje się tkaniem dywanów, a w pracę wkłada całe swoje serce i twórcze umiejętności. Za radą doświadczonego kolegi po fachu postanowił bowiem oddać się temu rzemiosłu bez reszty. Ukoronowaniem kolejnego etapu pracy jest wizyta na targu w pobliskim miasteczku i sprzedaż utkanych dywanów. Tym razem bohater wybiera się na targ sam, bowiem jego żona Rachela jest już w ósmym miesiącu ciąży. Mendleman wyrusza na długo przed świtem, by z samego rana dotrzeć do celu.
Bohater chłonie atmosferę targowiska: ruch, kolory, zapachy, obfitość dóbr. Jego artystyczna wrażliwość odnajduje pośród nich mnóstwo inspiracji i pomysłów. Gdy jednak próbuje uczynić to, co stanowi najważniejszy punkt każdej jego wyprawy do miasteczka – czyli sprzedać swoje dywany – natrafia na mur. Sklep prowadzony przez konesera wyrobów solidnych, oryginalnych i wysokiej jakości zmienił właściciela, a tego interesuje handel tańszymi produktami, których jakość siłą rzeczy jest wątpliwa. Także uliczni handlarze bez entuzjazmu podchodzą do pięknych i trwałych, ale droższych niż fabryczna masówka dywanów Mendlemana. Przygnębiony bezowocnymi poszukiwaniami i mając na względzie konieczność utrzymania rodziny, bohater podejmuje desperacką próbę sprzedaży swoich wyrobów w wielkim składzie handlowym. Tutaj nie tylko nie otrzymuje propozycji godziwej ceny, ale uświadamia sobie również, jak wiele na rynku pojawiło się towarów wytwarzanych masowo, na fabrycznej linii produkcyjnej, które wypierają artystyczne
rękodzieło.
Jednym z czynników, które nadają historii Jamesa Sturma charakter uniwersalny, jest właśnie to, że dotyczy ona zapalnego styku sztuki i ekonomii. Sztuki rozumianej nie tylko jako tworzenie dzieł abstrakcyjnych i wysublimowanych, ale również przedmiotów użytkowych łączących wysoką jakość wykonania z walorami estetycznymi. W „Dniu targowym” autor naświetla i analizuje procesy, które nasiliły się od czasów dziewiętnastowiecznej rewolucji przemysłowej, ale w dziejach cywilizacji obecne były oczywiście również wcześniej. Towary gorszej jakości, mniej solidne i mniej trwałe, o wątpliwej estetyce, ale tańsze, wypierają z rynku produkty cechujące się oryginalnością i pięknem, rzetelnością i jakością wykonania, użytecznością i długowiecznością.
W wymiarze psychologicznym – równie uniwersalnym co wyżej wspomniany – komiks Sturma to opowieść o kryzysie wrażliwej osobowości, która zderza się z bezdusznymi realiami, której „niewidzialna ręka rynku” odbiera dotychczasowy sposób na życie, źródło utrzymania, poczucie własnej wartości. Równocześnie „Dzień targowy” ukazuje, w jaki sposób postępuje degeneracja przedmiotów wyrabianych przez człowieka i dla człowieka, jak zanika ich oryginalność i niepowtarzalność, jak eliminowany jest z nich aspekt duchowy.
Dzieło Sturma stanowi wyraz sprzeciwu wobec tej degeneracji. Wobec masowości, bylejakości, tandety, nietrwałości, brzydoty rzeczy, które nas otaczają i przytłaczają we współczesnym świecie. Z drugiej strony – jest to wyraz tęsknoty za światem lepszym. Lepszym przynajmniej w tym względzie, że przedmioty, którymi ludzie się posługują, są trwałe, użyteczne i oryginalne, wykonywane starannie, solidnie, z pewną dozą artyzmu, innymi słowy... z miłością. Są wyrazem wewnętrznej mocy twórczej i osobowości wykonawcy, a nie wyłącznie towarem w supermarkecie.
Kolejna niewątpliwa wartość „Dnia targowego” to jego warstwa graficzna, mająca w dużym stopniu również walor dokumentu historycznego. Rysując świat sztetli, Sturm czerpał inspirację ze zdjęć Romana Vishniaca, który przed II wojną światową uwieczniał życie środkowoeuropejskich Żydów, tworząc swoistą kronikę ich specyficznej kultury w przeddzień Zagłady. W przestronnych, panoramicznych kadrach autor ukazuje rozległe krajobrazy i zabudowania żydowskich osiedli. Utrzymane w zgaszonych barwach obrazy doskonale współgrają z melancholijnym nastrojem bohatera, jego życiowymi rozterkami i filozoficznymi rozważaniami. Plansze uzupełnione zostały realistycznymi portretami postaci, reprezentujących różne, indywidualne typy osobowości. Komiks wydrukowano na grubym, matowym papierze, co dodatkowo potęguje wrażenie, że obcujemy z dziełem nie tylko oryginalnym, ale również trwałym i solidnym pod każdym względem.
„Dzień targowy” potwierdza, że Sturm potrafi prezentować tematykę związaną z wybranymi elementami żydowskiego dziedzictwa w sposób intrygujący i poruszający, podobnie jak to miało miejsce w wydanym wcześniej w naszym kraju „Golemem i Gwiazdami Dawida”.