Trwa ładowanie...
recenzja
25-07-2012 13:38

Bric-à-brac

Bric-à-bracŹródło: Inne
d4kk7dx
d4kk7dx

Dobre maniery z lat dwudziestych i trzydziestych to jak wzorzec z Sèvres. Dziś myślimy o nich z nostalgią, jako o sposobie bycia umilającym i uprzyjemniającym życie, a już nie krępującym ponad miarę.Świat po pierwszej wojnie światowej wyzwolił się z gorsetów, dosłownie i w przenośni. Trwał jednak wyraźny podział na klasy społeczne – te wyższe i te aspirujące. A także wciąż liczyły się kody kulturowe, pozwalające bez wahania rozpoznać kogoś z niższej sfery. Gafa potrafiła mieć wagę deklasacji.

Książka Marii Barbasiewicz traktuje zatem o sprawach znacznie bardziej poważnych, niż mogłoby się z pozoru wydawać. Starannie wydana, zebrała już sporo przychylnych recenzji jako zbiór ciekawostek i przyjemna rozrywka (z podtekstem – jak dobrze, że dziś nie musimy o tym wszystkim pamiętać! Choć kapeluszy żal…). Materiałami źródłowymi do Dobrych manier… były zarówno ówczesne poradniki savoir-vivre’u jak regulaminy wojskowe, licznie obecnie publikowane opracowania na temat Drugiej Rzeczypospolitej, pamiętniki i prasa, ale tez literatura i film. Kolejne rozdziały, poświęcone manierom wojskowym, ziemiańskiej elegancji i kupieckiej grzeczności, manierom przy stole i wychowaniu dzieci, oraz rozlicznym innym polom minowym ówczesnego życia, systematyzują w pewien sposób ten ogromny, mozaikowy materiał, uciekając gdzieniegdzie w dygresje i wątki poboczne. Otrzymaliśmy w rezultacie książkę na pograniczu popularnonaukowego opracowania i literackiej gawędy, bliżej jednak tego pierwszego.Może przeminęła już epoka
prawdziwych gawędziarzy, a może dobra anegdota jest świadkiem swoich czasów, które trzeba, jak Słonimski, Czajka-Stachowicz, Kopaliński, Starowieyski, po prostu samemu przeżyć. Choć także i dygresje Marii Barbasiewicz prowadzą w bardzo ciekawych kierunkach – na przykład, o wzorcach i antywzorcach zachowań czerpanych z filmów (co prowadziło na podobne manowce, jak bezkrytyczne naśladowanie zachowań ówczesnych i dzisiejszych celebrytów), albo o wpływie Wielkiego Kryzysu na wymogi bon-tonu.

Przyglądając się cyzelowanym drobiazgom ziemiańskiego życia i, dla kontrastu, twardej musztrze wojskowych manier (tu potrzebna była nieraz „praca u podstaw”, bo kariera wojskowa, szczególnie w warunkach wojennych, umożliwiała błyskawiczny awans społeczny) możemy westchnąć z nostalgią, ale też pogratulować sobie, bo dopiero dziś dobre maniery naprawdę umilają życie, a nie dzielą – na swoich i obcych.

d4kk7dx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4kk7dx