Bo nie było piękniejszej historii na świecie?
Nie było piękniejszej? No dobrze, może dla wielu z was było... kilka. Wliczając w to opowieści Hansa Christiana Andersena, Kubusia Puchatka, czy też opowieści Misia Paddingtona. Pamiętacie w ogóle te historie? Te, które miały wypędzać wieczorem strachy spod łóżka, lepiej niż Susan, wnuczka ŚMIERCI (Pratchett, jakby ktoś nie wiedział). Kto z was nie czuł strachu, wystawiając spod kołdry dolne kończyny, które przecież mógł zaatakować tak realny potwór, zmieniający się z każdym nowym, przeżytym przez nas rokiem. Ale przede wszystkim bajki miały pełnić rolę siewcy cudownych historii, najczęściej w naszych zasypiających głowach. Snów. Zresztą, nadal to robią. W ramach ucieczki od trudnej, odpowiedzialnej dorosłości, wielu z nas powraca do bajek. I dobrze. Co prawda gdy jesteśmy starsi, te opowieści są trochę inne, ale, na pewno się nie zużywają. Nagle przynoszą bezpieczne wspomnienia, o treściach, które były najprostsze, miłości i przyjaźni, ale i strachu. Warte by je wspominać.
Takie są opowieści o Muminkach. Dzielnych trollach z Doliny Muminków, świata, które udało im się wypełnić czarowną atmosferą, ale i dziwami, które przybyły, i... już pozostały. W gościnnych ramionach Mamy Muminka, przy filozoficznych, wspomnieniowych rozprawach Tatusia Muminka, czy zabawach z Muminkiem. Przy marudnym Ryjku, samotniku Włóczykiju, czy też często denerwującej, Małej Mi. Przy dziwacznych Paszczakach, strachliwych Filifionkach, sklerotycznych wiewiórkach i wielu innych. Co się dzieje jednak w Dolinie Muminków białą zimą? Otóż wtedy Muminki śpią. Gdy ciepłe, ciężkie igliwie miło zalega w ich brzuszkach. W rzeczywistości to ono sprawia, iż wyłącznie pod kołdrą każdy Muminek czuje się dobrze (przodek oczywiście odpoczywa w piecu). Tak naprawdę od dawien dawna żaden Muminek zimy nie oglądał. Bo i po co? O wiele lepiej jest przespać ten dziwny, straszny czas, który często obrazuje tylko ona... zawsze zimna, straszna, przerażająca, a przecież samotna i poszukująca przyjaciół, Buka. Tylko jej chłód
dawał zwykle Muminkom jakiekolwiek pojęcie o zimie.. Jednak mały Muminek nie byłby sobą, gdyby się nie obudził. Tylko po to, by poznać zmiany, które zaszły w Dolinie Muminków. Ten wyposażony w geny swego pragnącego i podróżującego często Tatusia Muminka, w jego ciekawość i pragnienie poznania, ale jednocześnie marudny troll, obudził się pewnej zimy. I zobaczył biały świat, zniszczony, który wcale nie przypominał okolicy, którą znał. Świat inny, więc przerażający. Świat, którego nie potrafił zrozumieć, więc się bał. Ale też świat, w którym zagościły nowe postacie i te bardziej znane, które mu pomogły nie spać dalej. Jak Too-tiki, która pozwoliła mu samemu poradzić sobie ze strachem i samotnością inności. Która nauczyła go czekać na słońce i cieszyć się śniegiem. I dlatego, z całą złością i strachem, Muminek przeszedł przez ten czas, poznał świat tak inny, a przecież nadal jego. Choć tak dziwny, to nadal prawdziwy świat. Nie inny, ale zmieniony. Świat, w którym nauczył się żyć.
Czy to Paszczak, Filifionka, a może raczej Mała Mi, wyszeptała tę historię Tove Jansson do ucha? Nie wiemy. Za to wiemy, kiedy wszystko się zaczęło. Świat spowiło wtedy szaleństwo wojny. Był rok 1939. Właśnie szalała zima... „Była zima 1939 roku, czas wojny. Praca stała w miejscu; miało się uczucie, że każda próba stworzenia obrazu rzeczywistości jest całkowicie niepotrzebna. Może więc nic dziwnego, że nagle ogarnęła mnie chęć napisania czegoś, co zaczynałoby się od „Był sobie kiedyś”. Dalszy ciąg musiał oczywiście być bajką...”
I stał się nią. Jedno opowiadanie, które w 1945 roku przyjęło formę noweli: „Małe trolle i duża powódź”, stało się w końcu zestawem dziewięciu opowieści i zbiorów opowiadań. W rzeczywistości wspaniałą bajką, pełną mądrości, filozoficznych rozważań, a przede wszystkim uczuć i postaci, którym niczego nie brakuje. Z którymi każdy może się utożsamić. Lecz co ważniejsze, nie ludźmi. Bo to oni są zdolni do zła. Gorsi nawet od Buki, która tak nas przeraża. „Widzisz (...) tyle jest tego, co nie znajduje sobie miejsca ani latem, ani jesienią, ani na wiosnę. To wszystko co jest nieśmiałe i zagubione. Niektóre rodzaje nocnych zwierząt i tacy, którzy nigdzie nie pasują i w których nikt nie wierzy... Trzymają się na uboczu cały rok. A potem, kiedy jest spokojnie i biało i kiedy noce stają się długie, a wszyscy posnęli snem zimowym – wtedy wychodzą.” Może warto nie przespać zimy? W końcu nie wiadomo, czy duch spod szafki, właśnie w zimie nie postanowi z nami porozmawiać? Może czekając na wiosnę, zdążymy jeszcze
pomyszkować po sennej aurze naszego świata?