No dobrze, przyznaję się. Były czasy, gdy wynurzający się z wody pan Marek Perepeczko, był dla mnie pewnym ideałem męskiej urody. Obecnie chyba mi przeszło, choć nadal mam do niego słabość. (Do sir Seana Connery też!) Pomimo jego dziwacznej roli w jednym z komediowych seriali, wspomnienia pozostały. Zresztą, serial „Janosik” Jerzego Passendorfera z 1974 roku, powtarzany jest przez naszą telewizję, z intensywnością właściwą tylko „Czterem pancernym i psu”. Ale dzięki temu każdy, może sobie czas wyraziście przeszły tego aktora odkryć na nowo. I zauważyć, że coś w tym było. Janosik jest nasz... i go nie oddamy, a jednak każdy z nas dobrze wie, że w rzeczywistości legenda odbiega od tego, co było prawdą. Nasze wyobrażenia, ukształtowane przez opowieści, serial czy film, odbiegają daleko od faktów historycznych.
Janosik - prawdziwa historia karpackiego zbója to zderzenie mitu z faktami historycznymi. To Janosik zbój oraz jego poprzednicy w tym fachu. Janosik w źródłach oraz on sam od dnia, w którym został zbójem. Co robił, jak i gdzie działał? No i... jak skończył. Co istotniejsze, kłótnia o jego legendę, o czapkę... Tak naprawdę, to wycieczka po jego życiu, które zostało zachowane dzięki zapiskom i wspomnieniom. Wycieczka po miejscach, w których „pracował” i żył. Ale też wycieczka po jego filmowej historii, która okazuje się być bardzo bogata.
Książka jest naprawdę niepozorna, ot coś w stylu pracy naukowej. Malutka broszura z kilkoma rycinami. Niby nic, a jednak daje nam pewne ramy, w których możemy uporządkować nie tylko swoją wiedzę, ale i zmierzyć z nią legendę. Bo Janosik jak najbardziej istniał, żył na przełomie XVII i XVIII wieku, choć niewiele o nim wiadomo. Ot tyle, co zachowało się ze źródeł pisanych, notek z protokołów sądowych, czy księgi kościelnej. O Słowaku, który tak naprawdę żył po to, by mogła narodzić się wraz z jego istnieniem legenda. Legenda o naszym, polskim, choć w rzeczywistości słowackim Robin Hoodzie, którego potrzebowały tamte czasy. Choć... może i dzisiaj przydałby się jeden?