Margaret Astrid Lindholm Ogden jest pisarką z rozdwojeniem jaźni, a do tego chodzącą drzazgą w oku postępowych feministek. Wzorowa żona, gospodyni i matka czwórki dzieci mieszkająca w domu w niewielkiej miejscowości, od ponad dwudziestu lat, niemal corocznie, wydaje powieść z gatunku fantasy. Kiedyś robiła to pod pseudonimem Megan Lindholm, ale pierwsze jej książki nie zrobiły furory, acz sprzedawały się przyzwoicie i były w światku fandomu doceniane. Przełom nastąpił w 1995 r., kiedy pisarka zmieniła pseudonim na Robin Hobb i pokazała światu pierwszy tom trylogii Skrytobójca, zatytułowany Uczeń skrytobójcy. Dwie kolejne części, Królewski skrytobójca oraz Wyprawa skrytobójcy złożyły się w całość, która podbiła serca czytelników, a krytycy chętnie i często wyróżniają ją przy okazji mówienia o gatunku fantasy. Trylogia nie jest może szczytem oryginalności; w warstwie fabularnej zbudowana jest z wielu zgranych motywów: wybrańca o odmiennym pochodzeniu, ale za to obdarzonego niezwykłymi mocami, jego
kształcenia i rozwijania cech potrzebnych w dalszej walce, wreszcie podróży, której celem jest uratowanie przed złem świata – przynajmniej takiego, jakim zna go główny bohater. Bastard jest bowiem zarazem narratorem i osią powieści, Królestwo Sześciu Księstw widzimy jego oczyma, przyjmujemy też jego ocenę postaci za swoją. Z drugiej jednak strony szalenie ogranicza to ogląd sytuacji, zresztą kreacja świata jest w ogóle piętą achillesową tej powieści, autorka kreśli go mimochodem, tylko tak, aby bohater wraz z czytelnikiem nie zbłądzili, nic ponadto.
Wynagradza nam to jednak psychologizacja. Bastard jest postacią nieprawdopodobnie złożoną, proces kształtowania jego osobowości oddany został z wyczuciem i dynamizmem, personalne interakcje zmieniają się z czasem i wiekiem, czego najlepszym przykładem może być postać koniuszego Brusa. W ogóle postaci zbudowane z krwi i kości, dość nijaki podkreśla mocny kontur, jakim je autorka nakreśliła. Ślepun, Wilga, Ketriken, Pustka, król Szczery, Władczy, błazen czy Stanowczy – wszyscy ci bohaterowie to chodzące tajemnice, historie, problemy, cele i słabości. Często po lekturze powieści fantasy zapominam imiona nawet głównych bohaterów, bynajmniej nie z powodu ich trudnego brzmienia, ale przede wszystkim przez brak wyrazistości. U Hobb tego nie ma, o żadnych pomyłkach, zlewaniu się czy niedomówieniach mowy być nie może.
W Wyprawie skrytobójcy wszyscy przechodzą próbę ostateczną, zarówno obóz „naszych dobrych” jak i „ich złych”. Bastard i król Szczery usiłują dokonać rzeczy niemożliwej i legendarnej, czyli odnalezienia Najstarszych, sławetnych obrońców Królestwa Sześciu Księstw. Uzurpator Władczy domyśla się skutków ewentualnego sukcesu przyrodniego brata, wraz ze swoim kręgiem Mocy wszystkimi siłami stara się pokrzyżować plany. Im mniej wiary w sukces wśród drużynników Szczerego, tym większa determinacja ambitnego Władczego, aby uniemożliwić kontakt z Najstarszymi rywalom i postarać się samemu zdobyć ich przychylność. Bastard zdaje się być jedynym trzeźwo myślącym członkiem zespołu, każdy bowiem podąża za swoim prywatnym mitem – błazen jest święcie przekonany o potędze swojego proroctwa, Ketriken zwyczajnie kocha męża, służąc jemu służy ludowi, Wilga marzy o nieśmiertelnej sławie, którą daje pieśń, zaś Pustka chce zmazać winę, jakiej w przeszłości się dopuściła. Bastard bierze w tym udział, ale nieco z przymusu – potęga
Mocy Szczerego jest zbyt wielka, aby mu się sprzeciwić. Zdaje sobie sprawę z beznadziejności całego przedsięwzięcia, wszak takie cuda zdarzają się jedynie w bajkach.
Łagodny pesymizm, głęboka nostalgia, kompletna niewiara w zdolność ludzi do kształtowania swoich losów, uważne przyglądanie się podłościom wyrządzanym nawet przez ludzi uczciwych i szlachetnych, rozmach przy jednoczesnej precyzji, potoczysta narracja to tylko niektóre z cech powieści Hobby. Nie ma tu fajerwerków, jest rzemiosło na najwyższym poziomie, starannie zaplanowane i pomyślane, a co najważniejsze – bardzo, ale to bardzo dobrze zakończone i na ostatni guzik zapięte. Tak mi się wydawało, dopóki nie dowiedziałem się, że dalsze losy Bastarda, syna Rycerskiego z domu Przezornych zasłużyły na kolejną trylogię, do której chętnie zasiądę.