Niezaszczycona wysoką pozycją na listach bestsellerów powieść francuskiej autorki przyciągnęła moją uwagę jakoś zupełnie mimo woli, może właśnie dlatego, że w notce wydawniczej brakowało entuzjastycznych zachwytów nad ilością sprzedanych egzemplarzy i oklepanych superlatyw w stylu „nadzwyczaj zabawna”, „świadectwo głębokiego i wyrafinowanego talentu” etc. Książka okazała się krótką opowieścią obyczajową z życia francuskiej klasy średniej, pełną krytycznego spojrzenia na współczesną rodzinę, a raczej to, co z niej pozostało pod wpływem dwudziestowiecznych przemian obyczajowych. Każde pokolenie żyje osobno, zajęte najrozmaiciej pojmowaną samorealizacją; własna wygoda, przyjemność, ambicja okazują się ważniejsze od dobra dzieci albo schorowanych rodziców. Mężczyźni nie sprawdzają się jako ojcowie i partnerzy (Jean-Maurice, Thomas) albo w ogóle nie kwapią się do zawierania trwalszych związków (Michaël), kobiety albo zawzięcie realizują postulaty równouprawnienia – ignorując potrzeby bliskich mogące stanowić
przeszkodę na drodze do kariery (Patricia) czy biorąc odwet za niewierność małżonka (Helene) – albo w sposób znany od wieków, lecz z iście nowoczesnym tupetem i cynizmem czynią z mężczyzny połączenie kochanka, lokaja i „dojnej krowy” (Chloë) . Nad dzieciństwem Patricii i Elizabeth zaciążyły echa wojennej traumy doznanej przez rodziców i dziadków, ale jeszcze bardziej – przypadkowe poznanie rodzinnych tajemnic, których charakter wyraźnie rzutuje na odmienność relacji dorosłych córek ze starzejącą się matką i na wzajemny ich stosunek do siebie. Obie siostry zjeżdżają do rodzinnego siedliska, by ustalić coś w sprawie dalszej opieki nad zniedołężniałą Yvonne; tymczasem w stronę wsi zmierza były małżonek Elizabeth, a w sąsiednim domu rozgrywa się damsko-męska tragifarsa: niespodziewanie spotykają się rozwodzący się małżonkowie, każde z aktualnym przygodnym partnerem. Wszystkie osoby dramatu stykają się ze sobą na chwilę podczas poszukiwania zaginionej starszej pani, nie ma to jednak specjalnego wpływu na dalszy
tok akcji ani na wymowę powieści...
Bo tak naprawdę tworzywem jej są ludzie, ich charaktery, reakcje, postawy wobec bliskich i wobec spraw materialnych. Iluż wad i ilu błędów można się dopatrzyć wśród tej małej grupki, skupiającej niemal bez wyjątku ludzi sukcesu! Jest tu i brak odpowiedzialności, egoizm i cwaniactwo, zawiść i złośliwość, drobnomieszczańska dbałość o pozory, traktowanie drugiego człowieka jako swojej własności, arogancja, nieszczerość... Szczególnie krytycznym okiem wydaje się autorka spoglądać na światek mediów, podrwiwając z autorskiego programu kulinarnego Patricii i otwarcie obśmiewając niewydarzonego literata Jean-Maurice’a, prymitywnego idola estradowego Michaëla i byłą rzeczniczkę prasową Chloë. Nie znaczy to jednak, że książka jest śmieszna; komizm przeplata się z w niej z oczywistym dramatyzmem w sposób niesłychanie filmowy – i, jak w dobrym francuskim kinie, ostateczne rozwiązania pewnych wątków pozostają w zawieszeniu.
Osobiście nie przepadam za ciągłym manipulowaniem czasami i osobami narracji, bo jest to zabieg ryzykowny i w wykonaniu wielu autorów prowadzi raczej do utrudnienia czytelności utworu, niż do dodania mu atrakcyjności – jednak w przypadku tej konkretnej powieści zmiany te wydają się być wyjątkowo trafnie dostosowane do potrzeb fabuły, podkreślając dynamikę akcji i rolę poszczególnych postaci w aktualnych jej zwrotach. A całość naprawdę robi dobre wrażenie, dyskretnie czekając na zainteresowanie jakiegoś reżysera, któremu zamarzy się dokonanie scenicznej lub filmowej adaptacji.