Barbara Borowiecka wycofuje pozew przeciwko archidiecezji gdańskiej
Mieszkająca w Australii Barbara Borowiecka cofa pozew przeciwko archidiecezji gdańskiej o zadośćuczynienie. Kobieta, jako dziewczynka, miała być molestowana przez ks. Henryka Jankowskiego.
Przypomnijmy, że Barbara Borowiecka pozwała archidiecezję gdańską 2 marca 2020 r., żądając przeprosin oraz pół miliona złotych za krzywdy wyrządzone jej przed laty przez gdańskiego prałata oraz za to, jak została potraktowana przez Kościół po ich ujawnieniu.
Borowiecka, najpierw w tekście w "Gazecie Wyborczej", a później w kolejnych wypowiedziach w mediach, twierdziła, że jako mała dziewczynka w latach 1967-70 (miała wtedy 10-12 lat) była wielokrotnie seksualnie molestowana przez księdza Henryka Jankowskiego, ówczesnego wikarego w kościele św. Barbary w Gdańsku.
Pozew, złożony przez reprezentującą Borowiecką gdańską mecenas Katarzynę Warecką,, dotyczył przeprosin ze strony kurii z jednej strony za to, że padła ofiarą ks. Jankowskiego, a z drugiej za to, jak została potraktowana przez Kościół po ujawnieniu sprawy.
- Moja klientka spotkała się ze strony kurii gdańskiej tylko z milczeniem i obstrukcją – mówiła WP Warecka w marcu 2020 roku.
Pedofilia w Kościele. Zasłonili pomnik księdza w Licheniu. Relacja reportera WP
Gdańska kuria informowała w 2019 roku, że powołana została komisja do zbadania sprawy ks. Jankowskiego. Powołał ją ówczesny metropolita gdański arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Nie poznaliśmy jednak ani jej składu, ani - dotąd - wyników jej działania. Informowano jedynie enigmatycznie, że w jej składzie byli kanoniści, historyk i biegła psycholog.
Tymczasem w specjalnym oświadczeniu, napisanym 28 stycznia w Perth w Australii, które przesłała WP mecenas Katarzyna Warecka, Barbara Borowiecka donosi, że podjęła decyzję o cofnięciu swojego pozwu przeciwko archidiecezji gdańskiej o zadośćuczynienie za molestowanie przez Henryka Jankowskiego.
Borowiecka pisze: "Podtrzymuję, że wszystko to, co dotąd mówiłam na ten temat, jest prawdą. Nie jestem jednak w stanie wziąć udziału w długim i trudnym procesie sądowym ze względu na swój wiek i stan zdrowia.
Globalna pandemia Covid-19 zatrzymała mnie i mojego męża na dobre w Australii i nie wiemy, czy i kiedy będziemy w stanie przylecieć do Polski. Pandemia odbiła się również bardzo negatywnie na naszym zdrowiu i samopoczuciu. Dlatego wycofujemy się z procesu".
W wywiadzie dla portalu Więź Borowiecka powiedziała: - Jestem psychicznie zmęczona. Już nie mam siły walczyć z kościelnymi wiatrakami. Po prostu mam dość zmagań z instytucją niewrażliwą na ludzką krzywdę. Głową muru nie przebiję. Rzecz jasna, inni będą to komentować po swojemu. Ich prawo, każdemu wolno myśleć, co chce. Oczywiście swoich zeznań nie odwołuję, bo są prawdziwe. Najbardziej mi przykro, że w gdańskim Kościele nic się nie zmienia. Nie ma już abp. Głódzia, ale przedstawiciele kurii wciąż podchodzą do tej sprawy z niezmienną bufonadą i arogancją. Oficjalne kościelne wytyczne, jak postępować wobec osób skrzywdzonych przemocą seksualną, nie przekładają się na praktykę. Jako osoba pokrzywdzona nie spotkałam się z życzliwością czy choćby szacunkiem ze strony przedstawicieli archidiecezji gdańskiej. Wręcz przeciwnie – z podejrzeniami i upokorzeniami.
Mecenas Warecka powiedziała WP: - Zasugerowałam mojej klientce cofnięcie pozwu ze względu na to, że potencjalne postępowanie sądowe byłoby długie, trudne i o niepewnym wyniku, ze względu choćby na odległy termin przedawnienia. Moja klientka jest osobą starszą, a pandemia negatywnie wpłynęła na jej stan zdrowia. Poza tym pani Borowicka na razie nie może wyjechać z Australii. Uznała więc, że koszty osobiste, jakie poniosłaby, byłyby większe niż potencjalna wygrana.
Do tej pory nie znaleźli się inni świadkowie, którzy potwierdziliby, że ówczesny wikary w św. Barbarze molestował dziewczynki mieszkające w okolicy kościoła. Są za to świadkowie - jak np. Michał Wojciechowicz z Gdańska - którzy potwierdzają, że ks. Jankowski miał molestować młodych chłopców już jako prałat św. Brygidy w latach 80. Piotr Głuchowski w książce "Uzurpator" opisał, jak prałat molestował ministrantów i kleryków.
Wątpliwości w sprawie Borowieckiej miał od początku działacz Solidarności Jerzy Borowczak. Mówił WP: - Ta pani przypomniała sobie po 50 latach, że była molestowana przez księdza? Mi się to wydaje trochę dziwne. Przyjechała do Gdańska z Australii i sobie nagle przypomniała? Wszyscy w tej sprawie się pospieszyli: dziennikarze i Rada Miasta Gdańska. Ja byłem w tej dzielnicy, gdzie pracował wtedy ksiądz Jankowski. Pytałem ludzi. Nie pamiętali. Wiele mi się w tej historii nie zgadza.
Również śledztwo dziennikarskie Moniki Góry i Krzysztofa Brożka, autorów książki "Upadek", nie potwierdziło słów Borowieckiej.
Pomnik ks. Jankowskiego został obalony w Gdańsku przez aktywistów 21 lutego 2019 roku. Sąd uznał aktywistów za winnych zniszczenia, a nie znieważenia pomnika i odstąpił od wymierzenia kary. Skazani mają jedynie naprawić szkody.