Recenzowanie książek Coelho to trudne zadanie. Z jednej strony rzesze wielbicieli, wielotysięczne nakłady, pierwsze miejsca na listach bestsellerów, z drugiej – równie liczna grupa przeciwników, zarzucająca autorowi między innymi, najłagodniej ujmując, tanie filozofowanie. Jednak nie zniechęcona tymi krańcowo różnymi opiniami o jego pisarstwie, postanowiłam stanąć na neutralnej pozycji i przeczytać bez żadnych uprzedzeń zbiór esejów i felietonów jednego z bardziej popularnych pisarzy naszych czasów, kierując się jedną z wypowiedzi autora, że o jakości książki świadczy to, czy dobrze się ją czyta.
Jaki rezultat? Jeśli oceniać książkę właśnie przez wyżej wskazany pryzmat, to ocena będzie negatywna. Coelho w swoim zbiorze opowiada historie własne, przeczytane i zasłyszane i chyba tylko te należące do dwóch ostatnich kategorii drugie ratują książkę. Nie tylko religijne przypowiastki z całego świata to naprawdę literackie perełki. Ale zasługa Coelho jest tu tylko taka, że je odnalazł i zacytował. Pozostałe, które wyszły już wyłącznie spod jego pióra, choć przeważnie krótkie w formie, przytłaczają treścią – za dużo w nich nachalnego moralizatorstwa, pozornie natchnionych i górnolotnych myśli, nadętego patetyzmu, niepotrzebnego filozofowania i banałów. W pamięć zapadają niestety tylko pojedyncze zdania, czy też wyrwane z przydługiego kontekstu myśli, a to dla mnie za mało, by uznać książkę za interesującą. Zdaję sobie sprawę, że wszystkie elementy składające się na tę książkę stanowiły najpierw samodzielne recenzje, felietony, czy też eseje, ale połączone w całość niestety wiele tracą. To taki typowy
„groch z kapustą”. Obok wielce patetycznych tekstów o religijnych uniesieniach, szukaniu życiowej drogi, niesieniu pomocy bliźnim, znajdują się błahe historyjki o chwastach, wegetarianizmie i tym podobnych.
Miało być prawdziwie, szczerze i poruszająco, zamiast tego przeważnie wiało nudą. Teraz pewnie pozostanie mi tylko pokornie znosić słowne ciosy od zagorzałych wielbicieli tego pisarza, w końcu to na ich życzenie powstał ten zbiór, będący zresztą, bo jakżeby inaczej, kolejnym bestsellerem, ale co tam. W ocenie tej książki kierowałam się przecież jedną z wyznawanych przez pisarza zasad - a mianowicie – prawdą, więc nikt nie powinien mi chyba mieć tego za złe?