Forsyth. Oszczędny w opisach, chłodny w emocjach, ostry w opiniach. Sprawny pisarz. Specjalista od drobiazgów. Myślę, że w ogólnym rozrachunku nie zawodzi swoją nową książką. Nie są to może szczyty jego możliwości, ale nie jest to też żaden schyłek twórczości. Jego oszczędny styl ma w sobie coś hipnotyzującego. Jednowyrazowe tytuły rozdziałów. Wiedza historyczna i wojskowa. Fakty i fikcje splecione w zgrabny, wciągający thriller. Thriller, który zdziera kolejne maski z obłudnego oblicza świata. Oblicza kreowanego przez media. Świata dobrych, spokojnych ludzi władzy. Kompetentnych i zatroskanych o dobro kraju i ludzkości. Forsyth nie wnika w głąb ludzkiej duszy. Nie analizuje złożonych i trudnych do określenia przyczyn. Nie szuka wyjaśnień w ciężkostrawnych kolacjach w dzieciństwie czy braku zróżnicowanej diety w okresie dojrzewania. Nie szuka barwnych uzasadnień zbrodniczych czynów i eleganckich usprawiedliwień dla morderców. Nie szokuje błyskotliwymi analizami. Nie. Pokazuje czyny i ich skutki.
Kontrasty. Zbrodnie jednostek. Poświęcenie innych. Demitologizuje wojsko, służby specjalne, międzynarodowe organizacje. To nie są wyjątkowo dobrzy, światli, współczujący wszystkim humaniści. Niestety, zawsze i wszędzie na pierwszy plan pchają się ci, co chcą błyszczeć i brać jak najwięcej dla siebie. Władzy, pieniędzy, splendoru, sławy. Świat w oczach Forsytha to nie sielanka. To strefa walki.
Kanwą powieści jest poszukiwanie przez Mściciela, kombatanta wojny wietnamskiej, zabójcy syna pewnego bogatego przemysłowca. Młodego chłopaka, który w porywie altruizmu pojechał do byłej Jugosławii, by jako wolontariusz pracować w którejś z licznych tam organizacji pozarządowych. I który tam, na obcej, nieznanej mu ziemi, dość przypadkowo spotkał okrutną, nieludzką śmierć z rąk serbskiego zbrodniarza Zorana Żilica.
Forsyth nie poprzestaje jednak na głównym wątku. Jego książka to rozbudowany fresk pokazujący losy kilku osób, które w jakiś sposób powiązane są ze śmiercią chłopaka. I to właśnie podnosi walory książki. To szersze tło, nakreślenie sylwetek wielu osób, uwagi dotyczące świata i historii. Forsyth nie kreśli bardzo głębokich portretów psychologicznych. Pokazuje postawy ludzi poprzez działania. Jestem nie tyle tym, co myślę i mówię, ale jestem taki jak moje czyny. Moje działania świadczą o mnie. Ilość rozmaitych dygresji może być trochę przytłaczająca. Historia walk w Wietnamie, tło rządów Miloszewicia, współpraca agencji wywiadowczych, tu głównie CIA, z podejrzanymi typami i zbrodniarzami (oczywiście w imię interesów narodowych), źródła terroryzmu bliskowschodniego. Jakby na to jednak nie spojrzeć są one dosyć ciekawe. Nie oparte na tak powszechnym w mediach wodolejstwie, poprawności politycznej i braku zdrowego rozsądku. Pisarz po prostu może sobie pozwolić na szczerość i wyrażanie własnych poglądów. Nie
patrzeć na jakiś niejasny, głęboko ukryty interes, długofalową politykę, zasady międzynarodowych obyczajów. Myślę, że część jego diagnoz jest wyjątkowo trafna, choć okrutna.
Wracając do samej książki - czyta się ją bardzo dobrze. Mimo, że ogólnie wiemy o co chodzi, to i tak w napięciu biegniemy przez kolejne rozdziały. Bo Forsyth zawsze potrafi zaskoczyć nas nagłym zwrotem w rozwoju akcji. Potrafi utrzymać napięcie do samego końca. A to w przypadku książki sensacyjnej nie jest jakimś wielkim atutem. To jest po prostu niezbędne.