Austriacki "Dziki Zachód"

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Reportaże austriackiego dziennikarza, Floriana Klenka, obalają mit europejskiego zjednoczenia w duchu powszechnej praworządności. W książce „Kiedyś był tu koniec świata” autor dokumentnie rozlicza zarówno nieudolny aparat państwowy, jak i zobojętniałe wobec cudzej krzywdy, wewnętrznie rozbite społeczeństwo. Handel kobietami i prostytucja na terenach przygranicznych, obozy dla nielegalnych imigrantów po rozszerzeniu strefy Schengen, nacjonalistyczne i ksenofobiczne postawy Austriaków – to tylko niektóre z niewygodnych wątków, podjętych w wybranych opowieściach zbioru. Tak naszkicowana Austria znacząco odbiega od wizji unijnego dobrobytu. „Kraj mlekiem i miodem płynący” zmienia się tu w „Dziki Zachód” – miejsce, gdzie rządzi nie prawo, lecz pukawka szeryfa.

W rolę skorumpowanych kowbojów wcielają się negatywni bohaterowie reportaży Klenka. To nieudolni politycy i nadużywający władzy policjanci, którzy strzelają w plecy nieletnim złodziejaszkom. To sądy wydające zbyt łagodne wyroki lub niewydające żadnych – choćby w kwestii ścigania zbrodniarzy wojennych. To wreszcie żądni sensacji dziennikarze brukowców, bezduszni właściciele koncernów hazardowych, brutalni sutenerzy i zamożni klienci agencji towarzyskich, bierni wobec krzywdy zmuszanych do prostytucji kobiet. Wszystkie teksty umieszczone w książce mają charakter jawnie demaskatorski. Autor schodzi do przysłowiowego „podziemia”, skąd wydobywa sprawy kłujące w oczy, często wyciszane lub bagatelizowane. Eksponując aktualne bolączki i postępujący ferment austriackiej codzienności, Klenk w gruncie rzeczy wykracza ponad tematykę narodową. W „Kiedyś był tu koniec świata” znajdziemy bowiem tematy uniwersalne, które bez większego trudu można by odnieść do innej rzeczywistości kulturowej. Dyskryminacja

mniejszości i nienawiść względem środowisk emigranckich, aparat państwowy obojętny wobec krzywdy obywateli, złudna wizja dobrobytu na tle politycznych rozgrywek i finansowych manipulacji – to problemy prowokujące do pytań o granice ludzkiej moralności. W roli prowokatora lub – by powrócić do metafory westernu – kowboja-idealisty walczącego ze złem świata występuje sam autor. Tak naszkicowana sylwetka narratora wpływa znacząco na ogólną budowę i kompozycję zamieszczonych w książce tekstów.

Mamy tu do czynienia z klasycznymi reportażami problemowymi o typowo interwencyjnym charakterze. Klenk nie kryje inspiracji tradycyjnym dziennikarstwem śledczym, co znajduje odbicie zarówno na płaszczyźnie tematyki, jak i struktury tekstu. Każda opowieść dotyczy konkretnego, aktualnego zdarzenia lub wątku społecznego, a podział na „winnych” i „pokrzywdzonych” przebiega w sposób wyjątkowo dobitny. Kolejne rozdziały zbudowane są w oparciu o podobny schemat – intrygujący, pełen niedomówień wstęp, stopniowe ujawnianie szczegółów sytuacji, wywiad środowiskowy, faktograficzne uściślenia, na koniec gorzka pointa. Obowiązkowym elementem jest także jawny komentarz reportera, który opowiada się po stronie ofiar i konsekwentnie piętnuje „katów”. Prowokacyjny ton wywodu to efekt m.in. nagromadzenia skierowanych do czytelnika, lecz pozostawionych bez odpowiedzi pytań. Tego typu wtręty i odautorskie dygresje stanowią dopełnienie „sensacyjnej” treści, która zmusza do dyskusji na temat przyczyn zaistniałego problemu. W toku
lektury dostrzegalny staje się dziennikarski rodowód książki – „Kiedyś był tu koniec świata” to zbiór publikacji prasowych, przeredagowanych na potrzeby wydania literackiego. Wszystkie rozdziały są więc krótkie, rzetelne i treściwe, a opisane w nich historie zachowują publicystyczną klarowość. Klenk dba równocześnie o dynamizm całego zbioru, gromadząc tematy zróżnicowane, choć połączone wspólnym ogniwem. Jest nim – jak przyznaje sam autor w posłowiu – motyw granic. Tych realnych i tych niewidocznych, będących linią oddzielającą świat bogatych od świata biednych, Zachód od Wschodu, demokrację od systemów autorytarnych.

Florian Klenk proponuje więc lekturę przemyślaną pod względem kompozycyjnym i problemowym. Sam dobór tekstów, składających się na prasowy dorobek autora, decyduje o merytorycznej spójności „Kiedyś był tu koniec świata”. Mimo literackiej obróbki książkę trudno uznać za klasyczną prozę reportażową. Teksty Klenka stanowią raczej przykład rzetelnego dziennikarstwa interwencyjnego, dopasowanego pod względem dramaturgii i wydźwięku do współczesnych standardów medialnych. Spełnia je także „westernowa” otoczka opowieści, wraz z przejrzystym podziałem na dobrych, złych i jeszcze gorszych. Po skończonej lekturze wypada zatem stwierdzić: choć motyw kowbojów i skorumpowanych szeryfów trąci literackim banałem, nadaje się aż nazbyt dobrze do demaskowania symbolicznych „granic”.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]