„Może duchy więźniów teraz się uśmiechają, kiedy razem z tymi, co przetrwali owe koszmarne czasy, wędrują ulicami, nareszcie wolni.” Taka jest pełna duchów Australia lat sześćdziesiątych XIX wieku. Tutaj pradawne moce przyrody, wciąż czczone przez Aborygenów, ścierają się z duchami więźniów i cywilizacją, która wkracza na ich święte ziemie. Następcy więźniów wywodzący się z ich krwi, nie zapomnieli o zamkniętym dopiero trzydzieści lat temu obozie karnym nad zatoką Moreton. Teraz co prawda byli więźniowie wraz ze strażnikami, stali się jednym ludem, a ich dzieci, rządzą tym światem, ale wciąż pamiętają. A wszyscy, bez wyjątku, pragną dla siebie coraz więcej.
W powieści Patricii Shaw, ścierają się dwa światy. „Dorosłych”, którzy dzierżą władzę, zastałych w swych poglądach, oraz młodzieży, która całkiem inaczej pragną wypełnić swoją przyszłość. W centrum tych starć pokoleniowych, stoją Fowler Maskey i jego córka, Laura. On pragnie tylko spełnienia swych marzeń i ambicji. Wszystko, nawet rodzina, ma go doprowadzić do celu. Inni ludzie nie są ważni, jeżeli nie są potrzebni, a wykorzystanie rodziny wbrew jej woli jest zgodne z jego przekonaniami. A dwudziestojednoletnia Laura? Jest inna. Jak na te czasy, nadzwyczaj krnąbrna, zbuntowana i śmiała, zafascynowana złotem dziewczynie, trudno jej odmówić odwagi. Ale też trudno się jej dziwić, że chce żyć tak, jak czuje, w końcu Rokhampton, to miasteczko, które powstało tylko z jednego powodu – gorączki złota. Tylko jak mogą w spokoju żyć obok siebie taka córka i taki ojciec? Jak mogą wzajemnie toczyć koła swych marzeń, nie ścierając się?
Nad wielką rzeką to opowieść o Australii konflikcie pokoleń i wielkiej gorączce, której powodem jest nie tylko żółty kruszec. Powieść na poły feministyczna, jeżeli ujmiemy ją jako życie kobiety i jej walkę o samostanowienie o swoim losie. Walkę o uznanie kobiecych wartości i praw, równych mężczyzną. Ale to także powieść polityczna, gdy zauważymy obszerne przedstawienie przemian, które kształtują ten świat. polityków zapatrzonych tylko w siebie i tych, którzy pragną szczęścia tego kraju. Wciąż ludzi nienawidzących „czarnych” – Aborygenów, ale też tych, którzy odczuwaj potrzebę i konieczność zespolenia starego z nowym.
Przede wszystkim ta powieść autorki takich dzieł, jak: Ognie fortuny, Pióro i kamień czy Rzeka słońca to opowieść o dojrzewaniu, budowaniu nowego świata. O różnych ludzkich charakterach i odwiecznej walce ambitnych i tych, którzy tylko chcą żyć w spokoju. Świetnie spisana, na poły historyczna opowieść obyczajowa, w której oczywiście jest też miejsce na miłość. Tylko czy do odpowiedniego mężczyzny? To obraz lat sześćdziesiątych, w których wystawne przyjęcia ścierały się z walką o ziemię. Bogaci, spluwali na biednych, a prawa dopiero się tworzyły. Biali uzurpowali sobie wieczystą władzę, na poły bogów, a Aborygeni, powoli przegrywali z przyszłość. Nieuchronną i okrutną dla ich świata.