Apple kojarzy się nie tylko z serią i-produktów, ale także - a może przede wszystkim - z osobą twórcy – ze Steve'em Jobsem , mimo że przez lata Jobs nie był mile widziany we własnej firmie i musiał się zająć innymi działaniami biznesowymi (wtedy zaangażował się w działalność Pixaru, ale to inna historia). I tak, jak pilnie chronione są wizerunki produktów do momentu ich debiutu, tak i sama konstrukcja firmy Apple pobudza do licznych spekulacji.
Bo tak naprawdę nie ma dostępu żadnych oficjalnych dokumentów, w których można by poznać strukturę firmy, zakres odpowiedzialności pracowników, cokolwiek, co jest związane z tak zwaną kulturą korporacyjną. Aura tajemniczości, która towarzyszy powstawaniu produktów, specjalną umową wiąże także pracowników. Chodzi między innymi o to, że pracownicy bywają delegowani do pracy nad nowymi produktami, a wówczas zyskują dostęp do tajemniczych pomieszczeń, w których pracują. Ale za to nie mogą się dzielić informacjami, absolutnie żadnymi informacjami, związanymi z pracą, z nikim, nawet z rodziną. To powoduje, że ludzie, pracujący tu przez 20 lat czują się potem jak… po wyjściu z więzienia. A mimo to „wszyscy w Apple’u chcą się stąd wydostać, a wszyscy poza Apple’em chcą się tu znaleźć.”, więc może to jedna firma marzeń?. * *
Do siedziby Apple’a rzadko można się dostać, aby ją obejrzeć, a jeśli komuś się to uda, to jego wycieczka zostanie ograniczona do możliwości skorzystania ze stołówki dla pracowników, w której pracownicy mogą liczyć na darmowy posiłek tylko raz – w dniu przyjęcia do pracy.
Byli pracownicy o swoim pracodawcy raczej się nie wypowiadają. Chociaż pojawiają się informacje, oczywiście nieoficjalne, że jednak praca tam jest ciężka, żmudna, jeśli ktoś lubi czerpać satysfakcję jedynie z faktu, że mógł się przyczynić do stworzenia kolejnego kultowego produktu marki Apple, to jest to świetne miejsce. Ale raczej kiepsko płatne. Zresztą aby tam pracować, należy być wyznawcą swoistej filozofii, bo nie każdy potencjalny pracownik będzie tam pasować. Same spekulacje, mało faktów, albo jeśli są, to takie, że trudno stwierdzić, ile w nich jest prawdy, a ile domysłów. Nadgryzione jabłko pełne tajemnic.
Dopóki żył Steve Jobs , większości wystarczała jego osoba, aby nie skupiać się bardziej na jego firmie. Wiadomo było, że Apple to dziecko Jobsa. Po jego śmierci zaczęły się pojawiać spekulacje, co będzie dalej z firmą i z produktami. Być może będzie to nadal potęga w zakresie designu i nowych pomysłów, chociaż kto miałby ostatecznie decydować o ich kształcie, skoro głównego akceptującego już zabrakło?
Sekrety Apple’a to doskonała robota dziennikarza ekonomicznego, która nie rozwiewa wątpliwości i nie daje konkretnych informacji i prawd. Ale same półsłówka, wypowiedzi udzielone off the record przez pracowników, pozwalają na bliższe poznanie tej firmy, która chyba ma się całkiem nieźle, nadal tworzy nowe rozwiązania, a gdyby nawet się okazało, że coś już istnieje (nawet jako nazwa), to odpowiednio zapłaci albo nastraszy prawnikami.
Bo przecież gdyby Apple miał jasną strukturę, ścieżkę kariery i transparentny układ, to nie cieszyłby się taką estymą, jak za życia Steve'a . Chociaż właściwie Steve to Apple, a Apple to Steve , a odkąd go nie ma, jest szansa, że zmieni się sposób zarządzania i cała reszta. Za życia Jobsa firma nie wspierała żadnych działań społecznych czy charytatywnych, ale po jego śmierci kolejny prezes już przeznaczył część pieniędzy na pierwsze działania społeczne. Na dalsze zmiany przyjdzie nam dłużej poczekać.
Może właściwie należało się zainteresować jedynie obecnym szefem Apple’a Timem Cookiem, który pod wieloma względami różni się od Jobsa , ale to właśnie on podejmuje najważniejsze decyzje związane z firmą, jej strategią i produktami. I tylko jedno zastrzeżenie na koniec – nikt z tej korporacji nie autoryzował żadnego fragmentu książki. Korporacji, chociaż Jobs chciał, aby Apple funkcjonował jak start-up.