Bohaterem „Piaskowej opowieści” jest mężczyzna imieniem Mac, który nagle pojawia się w małym, bezimienny miasteczku, położonym na pustyni na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych. Sam nie bardzo wie, co to za miejsce i jak się tu znalazł. Sytuacja w jakiej znajduje się Mac nie jest godna pozazdroszczenia. W miasteczku właśnie odbywa się festyn, gra orkiestra, ludzie tańczą, cieszą się, clown rozdaje balony. Między tym mrowiem zadowolonych i rozbawionych ludzi widzimy, wyraźnie zagubioną postać młodego mężczyzny, który zostaje wybrany i uniesiony przez tłum przed oblicze szeryfa. Wygląda to tak, jakby Mac został uznany przez mieszkańców miasteczka za bohatera. W dwojakim znaczeniu tego słowa: jako osoba, która ma dokonać niezwykłych czynów i jako główna postać historii.
Między sytuacją Maca a czytelnika możemy doszukać się pewnych analogii. Gdyż razem z nim zostaje wrzucony „w sam środek” wydarzeń. Chociaż czytelnik jest – teoretycznie – pół kroku przed bohaterem. Pod warunkiem, że najpierw zapoznał się ze wstępem, z którego dowiedział się, że komiks jest adaptacją graficzną niezrealizowanego scenariusza filmowego autorstwa Jima Hensona i Jerry'ego Juhla. Jednakże, ostatecznie, czytającemu ta wiedza na niewiele się przydaje, czuje się równie zagubiony i skonfundowany, jak bohater opowieści.
Szeryf Tate przekazuje instrukcje, plecak zaopatrzony w parę potrzebnych rzeczy oraz mapę, na niej pokazuje dwa punkty: miejsce, w którym jest miasteczko oraz Orlą Górę. Przekaz jest jasny, jeśli Macowi uda się dotrzeć do Góry, to będzie bezpieczny. Gdy wychodzą okazuje się, że przed biurem szeryfa zgromadzili się wszyscy mieszkańcy miasteczka, którzy życzą mu powodzenia i zapewniają, że jest najlepszy. Pogłębia się wrażenie wszechogarniającego spisku, w którym uczestniczą wszyscy z wyjątkiem samego bohatera. Za sprawą kolejnych postaci intryga się komplikuje, a przygoda staje się dla Maca bardzo niebezpieczna. Finał historii jest niespodziewany i zaskakujący.
Do tego miejsca scenariusz wydaje się nie odbiegać od sytuacji realnych (potencjalnie możliwych), ale po przekroczeniu przez bohatera białej linii startowej, namalowanej na piasku poza granicami miasteczka, wkracza w zupełnie odmienną rzeczywistość: absurdalną, surrealistyczną i, przede wszystkim, oniryczną. W chwili, gdy na pustyni pojawia się ruchliwa droga, po której pędzą samochody, a z jednego z nich wyskakuje zabójczo niebezpieczny lew, bohater (i czytelnik) tracą grunt po nogami. Akcja przyspiesza i wyraźnie zbacza z realistycznej ścieżki. Sytuacje stają się coraz bardziej niedorzeczne i nierzeczywiste: basen pełen rekinów-ludojadów, szarża kawalerii oraz szemrana ekipa filmowa, która zdaje się grać pierwsze skrzypce w tym przedstawieniu.
Nie otrzymujemy żadnego sygnału, który sugerowałby, że akcja „Piaskowej opowieści” dzieje się we śnie lub w całości jest zapisem snu. Chociaż interpretacja, że mamy do czynienia z oniryczną opowieścią, wydaje mi się jak najbardziej słuszna i trafna. W tym miejscu chciałbym przytoczyć słowa Henryka Berezy: „(…) język snu, jeżeli z pewnymi wątpliwościami można tego terminu używać, jest postacią języka symbolicznego (…). Natomiast sen jest jak gdyby bramą i drogą dostępu do tworów wyobraźni na wolności, do tych tworów dotrzeć można słowami, którym przywraca się niejako ich pierwotną symboliczność, w tej funkcji symboliczne staje się każde słowo. (…) Sen jest takim budowaniem świata…”. Oczywiście w wypadku omawianej pozycji najlepiej wymienić „słowo” na „obraz”, wówczas: „Symboliczny staje się każdy obraz”. W takim wypadku możemy uznać „Piaskową opowieść” za surrealistyczną (re)definicję etosu American dream, który został sparodiowany w quasi-westernie.
Oniryczną atmosferę podkreśla zjawiskowa warstwa graficzna, za którą odpowiedzialni są: Ramon K. Pérez (rysunki) oraz Ian Herring (kolory). Należy wyraźnie podkreślić, że w komiksie bohaterzy wypowiadają niewiele słów, nie ma opisów ani narratora. Ciężar prowadzenia narracji został przełożony na ilustracje. Pérez wywiązał się ze swego zadania znakomicie, wręcz rewelacyjnie. Zadbał o realistyczny wygląd bohaterów, z wielką starannością rysując i mimikę, i stroje. Dodatkowo elementy scenografii i wszystkie rekwizyty także są dokładnie narysowane. Nie mamy do czynienia, z małymi wyjątkami, z foto-realizmem. Kanadyjski artysta stosuje różnoraki układ kadrów na planszy, nie ma dwóch plansz z takim samym układem kadrów. Często nakłada małe-podglądowe panele na większe-panoramiczne, przedstawiające całą okolicę, w której mają miejsce aktualne wydarzenia, uzyskując dzięki temu możliwość relacjonowania kilku zdarzeń w tym samym momencie. Jak już wspominałem, akcja prowadzona jest dynamicznie – rysownik rezygnuje ze
światła między kadrami, które przylegają szczelnie do siebie, a sama ramka jest bardzo cienka.
W bieżącym miesiącu Wydawnictwo Marginesy opublikowało książkę „Jim Henson. Tata Muppetów" pióra Briana Jaya Jonesa. Biografia „ojca” Muppetów i Fraglesów pewnie zostanie bestsellerem. Chciałbym zachęcić, choć część osób, które zachwycać się będą wspomnianą publikacją, do sięgnięcia również po „Piaskową opowieść”, gdyż to niebywała okazja, abyśmy mogli w tym samym momencie czytać o życiu Hensona oraz poznać jedno z jego zdumiewających dzieł.