Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:04

Amerykański poradnik - to wszystko tłumaczy...

Amerykański poradnik - to wszystko tłumaczy...Źródło: Inne
d1ik7yj
d1ik7yj

Gdy przeczytałam tytuł od razu wywołałam z pamięci wszystkie sarkastyczne uwagi na temat tego typu publikacji. Szybko jednak postanowiłam pozbyć się uprzedzeń i nie dać się owładnąć stereotypowemu myśleniu. A skutkiem tego jest wątpliwość, czy wynalazkom typu „amerykański poradnik” nie należy się zawsze i wszędzie pełne podejrzliwości traktowanie? Steven Carter postawił sobie za zadanie pouczenie ludzi borykających się z problemami w związkach nieprzynoszących satysfakcji. Przedstawia dziewięć zasad – tytułowe sekrety – których pamięć i przestrzeganie może wzbogacić relację miłosną. Czyli co – według Cartera – powinniśmy uczynić, by nasze związki były lepsze?

Po pierwsze: dbać o drobnostki, nawet o niewielkie, pozornie nic nieznaczące gesty, które mogą zranić lub sprawić przyjemność. Po drugie: nie udawać, porzucić grę na rzecz autentycznej bliskości. Trzecie: wyrzec się perspektywy „ja” na rzecz „my” i czwarte: porzucić stereotypowe myślenie. Po piąte: lubić swego ukochanego, a po szóste: otoczyć bezpieczeństwem bliską osobę. Po siódme: wspierać rozwój drugiej osoby. Po ósme: nie pozwolić, by obopólne zainteresowanie zgasło. I po dziewiąte: zachować własną przestrzeń i pozwolić na to ukochanej osobie.

Doprawdy, nie trzeba mieć kilkudziesięcioletniego doświadczenia w badaniu niuansów związków miłosnych – jakim się legitymuje Steven Carter, autor książki – by wpaść na to...

Carter poszedł na łatwiznę, zupełnie nie sprostał zadaniu, które przed sobą postawił. Problemem w relacjach międzyludzkich, jakie tworzymy, nie jest brak świadomości, jak należy postępować, ale blokady tkwiące bardzo głęboko, które uniemożliwiają wykonanie gestów, o których pisze Carter. Wydaje się nieco żałosne tłumaczenie np. osobie zaborczej, by była otwarta i akceptowała prawo drugiej osoby do wolności i samostanowienia – najpierw należy uporać się z przyczyną, dla której ktoś nie potrafi tego uczynić dobrowolnie, odnaleźć powody takiego stanu rzeczy. Skoro Carter jest specjalistą od zakamarków ludzkiej psychiki, to chyba powinien to wiedzieć? Czemu więc służy pisanie takich miałkich książek? Czyżby chęci pomocy innym? A może raczej powiększeniu stanu swego konta poprzez żerowanie na powszechnych dziś trudnościach w stworzeniu szczęśliwych związków i obiecywaniu łatwych rozwiązań po lekturze tej książczyny? Odpowiedź wydaje się oczywista.

d1ik7yj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ik7yj

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj